Nieustalone granice dla bezprawia. O zamiataniu pod dywan afery jesionowej przez prokuratora Tadeusza Cebo

Prokurator Tadeusz Cebo przechodzi sam siebie. I ze skóry wprost wyłazi, żeby nie dokonać najprostszych czynności śledczych i sprawdzić czy jesion wyniosły, wycięty na podstawie decyzji administracyjnej z 5 października 2015 roku, wydanej z upoważnienia Burmistrza Bobowej, rósł w Wilczyskach-Jeżowie na działce 159/3 czy też, jak stwierdzili „na oko” urzędnicy od Burmistrza Bobowej Barbara Falisz i Tomasz Kiełbasa, wspierani następnie przez byłego sądeckiego konserwatora zabytków Krystynę Menio, na działce 170/2.

Oto „zniewalające”, w swojej korupcjogennej w istocie wymowie, kolejne pismo prokuratora Tadeusza Cebo w sprawie afery jesionowej:

Czytelnicy „Gorlic i Okolic” o aferze jesionowej wiedzą chyba wszystko. A kto nie wie, niechaj pożegluje sobie tutaj: https://gorliceiokolice.eu/tag/jesion-wyniosly/ i zapozna się z bogatą dokumentacją na ten temat. Dlatego teraz tylko kilka słów résumé i komentarz do pisma prokuratora Tadeusza Cebo.

  1. Wycięty jesion posiadał swój konserwatorski numer ewidencyjny nadany przez służby konserwatorskie i został urzędowo zinwentaryzowany i opisany w 1966 roku a następnie w 1993 roku.
  2. Kustosz dworu w Jeżowie Zbigniew Duda, na podstawie posiadanych dokumentów, zobowiązany do opieki nad majątkiem dworskim, złożył jednoznaczne oświadczenie dotyczące lokalizacji wyciętego drzewa.
  3. Oświadczenia Zbigniewa Dudy a także dokumentacja konserwatorska z 1966 roku i z 1993 roku nie zostały przez nikogo empirycznie podważone.
  4. Uprawnieni geodeci stwierdzili, że granice w miejscowości Wilczyska są granicami ewidencyjnymi nieustalonymi.

I na takiej podstawie prokurator Tadeusz Cebo stwierdza, że „obecnie brak jest wystarczających dowodów do przyjęcia, iż drzewo z gatunku jesion (…) było zlokalizowane na działce ewidencyjnej nr 159/3, będącej częścią wpisanego do rejestru zabytków założenia parkowego przy dworze w Jeżowie”.

Z powyższego zdania wynika, że prokurator Cebo nie kwestionuje podstawowego dowodu w sprawie tj. wpisu do rejestru zabytków działki nr 159/3; jak rozumiem tego wpisu dokonano, gdy granice w Wilczyskach-Jeżowie też były nieustalone. Jeśli tak, to integralną częścią owego wpisu jest dokumentacja wytworzona w 1966 i 1993 roku. Ten fakt pozostaje poza jakąkolwiek dyskusją. Dokumenty leżą na stole w biurach WUOZ w Krakowie i Nowym Sączu, w Prokuraturze Rejonowej w Gorlicach, we dworze w Jeżowie u Zbigniewa Dudy. I „wiszą” na stronie www.gorliceiokolice.eu!!! A jednak prokurator Tadeusz Cebo, z jednej strony nie kwestionując takiego stanu faktycznego, a więc podstawowego dowodu w sprawie, równocześnie podaje go w wątpliwość. Taki właśnie wybieg formalny zastosował, używając bardzo pojemnego i uznaniowego wyłącznie stwierdzenia: „brak wystarczających dowodów”! Prokurator powinien jak ognia wystrzegać się takich części mowy jak imiesłów przymiotnikowy „wystarczający” użyty w cytowanym zdaniu. Bo brak „wystarczających” dowodów wcale nie oznacza, że dowodów w ogóle brak. Taka logika, panie prokuratorze!

I dlatego wróćmy do sedna argumentacji prokuratora Cebo. Jeśli granice ewidencyjne działek są nieustalone, to na jakiej podstawie urzędnik Barbara Falisz z upoważnienia burmistrza Wacława Ligęzy wydała decyzję administracyjną zezwalająca na wycięcie jesiona? Już o tym pisałem, ale prokurator Tadeusz Cebo, zdaje się, w swojej ignorancji (a może chodzi o coś zupełnie innego?), tej koincydencji wydarzeń nie dostrzegać. Bo skoro granice były nieustalone (a mamy na to dowody), to ww. urzędnicy nie mieli prawa wydawać żadnej decyzji administracyjnej w sprawie jesiona wyniosłego (i nie tylko, a także, na przykład, w sprawie budowy sieci kanalizacyjnej w Wilczyskach, ale to temat na inne opowiadanie).

W sprawie jesiona należało najpierw dokonać geodezyjnego rozgraniczenia działek 159/3 i 170/2 i na podstawie takiej dokumentacji geodezyjnej jednoznacznie stwierdzić, na której z tych działek rosło nieszczęsne drzewo. Działania „na oko” nie miały prawa mieć miejsca!!! A zatem urzędnicy Barbara Falisz i Wacław Ligęza, tak czy siak, złamali prawo, bo przekroczyli swoje uprawnienia. Teraz łamie prawo prokurator Tadeusz Cebo, odmawiając działań śledczych, nie dostrzegając tych elementarnych zależności w procesie administracyjnym, który zrealizowali urzędnicy Falisz i Ligęza ( z Tomaszem Kiełbasą w tle).

W tej sytuacji, jak uważam, prokurator Tadeusz Cebo miał obowiązek po pierwsze zapytać, w zgodzie z procedurą Kodeksu postępowania karnego,  urzędników Barbarę Falisz, Tomasza Kiełbasę i Wacława Ligęzę na jakiej podstawie podjęli administracyjne i niestety skuteczne oraz nieodwracalne działania w sytuacji, gdy granice działek w Wilczyskach były ewidencyjnie nieustalone (a przecież nie mogą ww. mówić, że o tym fakcie nie wiedzieli). A po drugie, prokurator Tadeusz Cebo powinien z urzędu zlecić w tym miejscu rozgraniczenie geodezyjne dla działek 159/3 i 170/2, żeby jednoznacznie stwierdzić, na której z nich rosło drzewo i ostatecznie wyeliminować z obiegu publicznego wszelkie wątpliwości. I – ewentualnie – postawić urzędników odpowiedzialnych za przestępcze działania w stan oskarżenia.

Prokurator Tadeusz Cebo nie podejmując wyżej wymienionych działań, nie dopełnia obowiązków służbowych i w efekcie działa na szkodę majątku publicznego, bo toleruje bezprawną samowolę urzędników a także fakt, że drzewo mogło rzeczywiście podlegać ochronie konserwatorskiej. Przypominam, że w tej konkretnej sytuacji mamy do czynienia z dobrem wspólnym, zaliczonym do kulturowego dziedzictwa narodowego.

Celowo nie podejmuję w tym felietonie wątku matactw urzędniczych w tej sprawie, które każdy głupi widzi bez szkła powiększającego, a które prokurator Tadeusz Cebo lekceważy „na maksa”, udając nie tylko ślepego, ale i głuchego. Każdy może sobie przypomnieć jak te matactwa wyglądały, gdy stara wierzba przeistaczała się w oka mgnieniu w jesiona wyniosłego (w majakach urzędnika Tomasza Kiełbasy) i jakie protokoły podpisywała Krystyna Menio oraz dlaczego nie poinformowała kustosza Dudy o wizji lokalnej (o poinformowaniu piszącego te słowa nie wspominając). Dla prokuratora Tadeusza Cebo takie gry i zabawy urzędników nie są argumentem, który podważałby zaufanie prokuratora do sprawców urzędniczej samowolki.

Ale jak widać prokurator Tadeusz Cebo nikogo się nie boi i może zamiatać pod dywan, co mu się żywnie w powiecie gorlickim podoba. A skoro uważa, że może zamiatać, to zamiata.

PS. W całej tej historii bardzo ciekawe jest również to, że sądeccy i krakowscy konserwatorzy zabytków Witold Król i Jan Janczykowski nie domagają się rzetelnego śledztwa w tej sprawie? Przecież to właśnie urzędnikom WUOZ powinno najbardziej zależeć na wyjaśnieniu wszelkich wątpliwości, dotyczących majątku narodowego, który z mocy ustawy przyszło im chronić!

Jeśli się mylę, to proszę o sprostowanie tej informacji!!!

 

(Odwiedzono 42 razy, 1 wizyt dzisiaj)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *