A szambo Szkoły Podstawowej w Stróżnej podtapia już Gminę Bobowa…

Afera z fekaliami wypompowanymi do przydrożnego rowu w Stróżnej i dalej: spływ Stróżnianką, Białą, Dunajcem i Wisłą aż do Bałtyku puka, a właściwie łomocze już do drzwi gabinetu burmistrza Bobowej Wacława Ligęzy. Gospodarujący mieniem komunalnym Gminy, kierujący bieżącymi pracami Gminy i reprezentujący Gminę na zewnątrz samorządowiec Wacław Ligęza milczy na razie jak zaklęty w sprawie szamba SP w Stróżnej. A jak wiedzą Czytelnicy „Gorlic i Okolic”, wyczerpujących odpowiedzi, na zadane pytania w tej smrodliwej, pod każdym względem sprawie, udzielili już funkcjonariusze Straży Pożarnej i Policji Państwowej. Wczoraj dołączyła do nich, za co naprawdę bardzo dziękuję, p.o. dyrektora SP w Stróżnej Pani Wiesława Wiatr. Dziękuję Pani Wiesławie Wiatr także za to, że nie kluczyła, nie mataczyła (jak to urzędnicy i samorządowcy w Bobowej mają w zwyczaju) tylko wprost odpowiedziała na zadane, jeszcze dyrektorowi Andrzejowi Płazińskiemu, pytania. Oto przesłana wczoraj, tj. 4 kwietnia 2017 roku, wypowiedź p.o. dyrektora SP w Stróżnej Pani Wiesławy Wiatr:

Jak widać, nie ma już żadnych wątpliwości do kogo należy szambo (opisane w felietonach, zob.  https://gorliceiokolice.eu/tag/smierdzaca-sprawa/),  do kogo należał ekwipunek do wypompowywania fekaliów i kto zarządza tym śmierdzącym kolektorem oraz działką, na której został zlokalizowany.

Teraz w aferze fekalnej wszystkie drogi prowadzą do Gminy Bobowa, jej Urzędu Miejskiego i Burmistrza Bobowej, bo Szkoła Podstawowa w Stróżnej jest gminną jednostką organizacyjną.

Z  niecierpliwością czekamy na wypowiedź burmistrza Wacława Ligęzy (wniosek od dawna leży na biurku burmistrza), którą otrzymamy najpewniej od upoważnionego przez bobowskiego włodarza urzędnika z Bobowej. Burmistrz od dawna zasłania się takimi upoważnieniami, żeby potem, tak zdarzyło się w procesie wytoczonym Maciejowi Rysiewiczowi, móc oświadczyć, że nic nie wiedział o merytorycznej odpowiedzi na wniosek, bo upoważniony urzędnik nie raczył go poinformować o treści dokumentu urzędowego. Tak zrobiła, według oświadczenia bobowskiego włodarza, urzędnik Barbara Falisz, podobno, bez wiedzy i zgody burmistrza Ligęzy, wydając decyzję administracyjną w sprawie przekopania rowu na działce rodziny Musiałów w Wilczyskach. I właśnie na fakt gruntownej niewiedzy w tej konkretnej sprawie, kierujący bieżącymi pracami Gminy, reprezentujący Gminę na zewnątrz, wykonujący funkcję kierownika Urzędu, wydający decyzje w indywidualnych sprawach z zakresu administracji publicznej i wykonujący uprawnienia zwierzchnika służbowego w stosunku do pracowników Urzędu Gminy i kierowników gminnych jednostek organizacyjnych, powołał się burmistrz Wacław Ligęza „wciskając ciemnotę” sędziemu Bogusławowi Gawlikowi, a sędzia Bogusław Gawlik, na dodatek, a jakże, w to uwierzył.

PS. O wyroku skazującym dziennikarza Macieja Rysiewicza, który zapadł w sprawie z oskarżenia prywatnego burmistrza Wacława Ligęzy w Sądzie Rejonowym w Gorlicach już niedługo na łamach „Gorlic i Okolic” ukaże się obszerny materiał prasowy. Obiecuję rozrywkę, a właściwie „rozrywę” najwyższej próby!!!

 

(Odwiedzono 82 razy, 1 wizyt dzisiaj)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *