Nie ulega wątpliwości, że na cmentarzach wojennych w Libuszy i Strzeszynie w gminie Biecz wycięto także zdrowe drzewa a urzędnicy, w tym z nowosądeckiej delegatury Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków (Krystyna Menio, Aleksandra Rak, Witold Król), wystawiając w tej sprawie stosowne protokoły i postanowienia z zimną krwią poświadczali nieprawdę, żeby do tej wycinki doprowadzić. Dowody w tych sprawach przedstawiłem w artykułach, zobacz:
Pismo, które otrzymałem właśnie do wiadomości z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, skierowane do p.o. kierownika delegatury WUOZ w Nowym Sączu Witolda Króla, zobacz:
dowodzi, że skoordynowana akcja burmistrza Biecza Mirosława Wędrychowicza i kierownictwa WUOZ w Nowym Sączu (Krystyna Menio, Witold Król),ogołocenia z drzew cmentarzy wojennych w Libuszy i Strzeszynie, wzbudziła w MKiDN poważne wątpliwości natury formalno-prawnej. Jak widać powyżej, Naczelnik Wydziału Orzecznictwa Administracyjnego i Konserwatorskiego Departamentu Ochrony Zabytków MKiDN Katarzyna Dutkowska zażądała od p.o. kierownika nowosądeckiej delegatury WUOZ dodatkowych dokumentów: kopii programów prac konserwatorskich, kopii projektów budowlanych oraz podania tytułu prawnego Gminy Biecz do dysponowania terenem cmentarzy wojennych w Libuszy i Strzeszynie, bowiem oba obiekty stanowią de facto własność Skarbu Państwa.
Składając wnioski o dostęp do informacji publicznej w sprawie wycinki drzew na ww. cmentarzach, otrzymałem od burmistrza Biecza Mirosława Wędrychowicza liczne dokumenty, które zostały w całości opublikowane w moich artykułach, zob. aktywne linki w pierwszym akapicie niniejszego tekstu. Burmistrz Biecza wylegitymował się, m. in. dokumentem Porozumienia zawartego z Wojewodą Małopolskim w dniu 14 maja 2015 roku „w sprawie powierzenia zadania należącego do zakresu administracji rządowej, dotyczącego nieodpłatnego utrzymania grobów i cmentarzy wojennych, znajdujących się na terenie Gminy Biecz”:
Czy to Porozumienie upoważniało burmistrza Mirosława Wędrychowicza do występowania jako „właściciel” terenu cmentarzy wojennych w Libuszy i Strzeszynie (a tak określił się burmistrz Wędrychowicz w „Oświadczeniu” z dnia 7 stycznia 2016 roku i we „Wniosku” z 7 stycznia 2016 roku (właściciel, posiadacz), tego nie wiem:
Mam poważne wątpliwości. Porozumienie (paragraf 1) mówi o bieżącej pielęgnacji zieleni i utrzymaniu czystości i porządku. Nie przekazuje jednak burmistrzowi Biecza Mirosławowi Wędrychowiczowi praw do – na przykład – trwałego zarządu właścicielskiego nad terenami, których właścicielem jest Skarb Państwa, reprezentowany przez Wojewodę Małopolskiego. Na dodatek, jeśli pielęgnacja zieleni oznacza prawo do wycięcia w pień wszystkich drzew rosnących na cmentarzach wojennych w gminie Biecz, to wypada pogratulować takiego prawa. Jednak z dokumentu pt. „Wniosek” z 7 stycznia 2016 roku jednoznacznie wynika, że usunięcie drzew nie jest tożsame z pielęgnacją zieleni. To są dwie odrębne kategorie:
Proszę zwrócić uwagę, że sformułowano ten dokument w sposób nie budzący wątpliwości, zob. nagłówek: Wniosek o wydanie pozwolenia MWKZ na usunięcie drzew/krzewów LUB wykonania prac pielęgnacyjnych na terenie nieruchomości wpisanej do rejestru zabytków województwa małopolskiego. Użyty w ww. dokumencie spójnik współrzędny rozłączny „lub” nie powinien pozostawiać złudzeń burmistrzowi Mirosławowi Wędrychowiczowi. Burmistrz podpisał z Wojewodą Małopolskim porozumienie, dotyczące stricte pielęgnację zieleni, a wycinanie drzew nie zawiera się w tym zbiorze – przynajmniej tak to definiuje wzór wypełnionego przez Gminę Biecz wniosku. Pielęgnacja zieleni to jedno, a wycinka to drugie i tyle. Ten problem, jak sądzę, musi teraz rozsądzić MKiDN. A ja tylko pod rozwagę podaje powyższą analizę.
Z pisma naczelnika Katarzyny Dutkowskiej z MKiDN wynikają, jak mam prawo domniemywać, kolejne kłopoty dla urzędników Gminy Biecz i WUOZ w Nowym Sączu. Otóż jako żywo składałem wniosek o dostęp do informacji publicznej w sprawie siekierezady na cmentarzach wojennych w Libuszy i Strzeszynie, licząc na kompletną dokumentację. Jednak wśród nadesłanych dokumentów nie było skanów/kserokopii programów prac konserwatorskich i skanów/kserokopii projektów budowlanych, które, jak rozumiem, mogłyby (ewentualnie) uzasadniać plany burmistrza Mirosława Wędrychowicza, dotyczące eksterminacji drzew na ww. cmentarzach wojennych. Może takie dokumenty istniały, ale nikt mi ich nie okazał, a to, samo w sobie, stanowi o naruszeniu ustawy o dostępie do informacji publicznej. Będzie jeszcze gorzej, jeśli tych dokumentów w ogóle nie było.
Mam jednak nadzieję, że MKiDN będzie mnie nadal informować o przebiegu tej sprawy. Powinniśmy się zatem niedługo dowiedzieć jakie plany remontowe przedsięwzięto w Gminie Biecz, w WUOZ lub w Małopolskim Urzędzie Wojewódzkim zanim Gmina Biecza złożyła wniosek o wycinkę drzew i wprawiono w ruch całą urzędniczą maszynerię.
Tak czy siak, mamy do czynienia z kolejną aferą. Nieznana jest tylko jeszcze jej skala.
Cdn.