Wreszcie Jarosław Kaczyński (15 stycznia 2017 roku) otwarcie zapowiedział zmiany w ordynacji wyborczej.
Przyznał, że „bardzo by chciał, aby najbliższe wybory samorządowe w 2018 r. odbyły się według nowych zasad”. Jak tłumaczył, zmiana jest potrzebna, „bo w wielu miejscach są takie bardzo długie kadencje – ponad 20 lat na poziomie większych miast, a na poziomie gmin to bywa nawet, że to jest ok. 40 lat, bo zdarza się, że dawni naczelnicy gmin są dziś ciągle wójtami”. – To nie sprzyja, łagodnie mówiąc, ani demokracji ani dobrym, zdrowym stosunkom społecznym w danej gminie, w danym mieście, czyli krótko mówiąc zmiana jest potrzebna – tłumaczył.
(Cytat pochodzi z materiału prasowego http://wiadomosci.wp.pl/kat,1342,title,Kaczynski-chcialbym-aby-najblizsze-wybory-samorzadowe-odbyly-sie-wg-nowej-ordynacji,wid,18675509,wiadomosc.html)
Nikt z Czytelników tego portalu nie ma chyba wątpliwości, że podpisuję się obiema rękami pod taką wizją. Polski samorząd wymaga gruntownej kuracji, bo poziom patologii przekroczył już wszystkie wskaźniki alarmowe. Jednak wprowadzenie „zasady dwóch kadencji dla tych, którzy pełnią funkcje jednoosobowe, czyli dla wójtów, burmistrzów i prezydentów miast” może okazać się niewystarczające, żeby uleczyć ciężko chorego pacjenta, tzn. polski samorząd. Pisałem o tym wielokrotnie. Na przykładach pokazywałem źródła nepotyzmu, korupcji i wielorakich przestępczych działań i układów samorządowych kacyków i ich akolitów, którzy rozsiedli się na lukratywnych stanowiskach w naszych Gminach, jak Polska długa i szeroka. Polską ordynację wyborcza trzeba napisać od nowa. Czy Jarosław Kaczyński gotowy jest przeprowadzić takie zmiany? Czas pokaże.
Jedno jest pewne. Wszyscy „samorządowcy”, którzy rządzili dwie kadencje i dłużej powinni być od zaraz pozbawieni prawa do kandydowania w najbliższych wyborach. Jednym pociągnięciem ustawy trzeba ich wyeliminować (czytaj wykosić) z samorządowego obiegu.
Ja rozumiem, że tacy funkcjonariusze i działacze Prawa i Sprawiedliwości jak Barbara Bartuś i Stanisław Kogut zapłaczą nad losem Wacława Ligęzy i gromadki jego przyjaciół z „samorządów” powiatu gorlickiego. Zżyli się przecież ze sobą i tak się będzie trudno rozstać… Ale „nie ma, że boli”. Ciekawe, że przy okazji zapytam, czy „antyestabliszmentowej” Elżbiecie Borowskiej (Kukiz’15) spodobają się plany prezesa Kaczyńskiego? Pani poseł z Kobylanki zapowiadała wszak ustawę antysitwową, ale jakoś i o ustawie, i o pani poseł na Ziemi Gorlickiej słuch zaginął. Ale jak się pompuje pijar na salonach TVN-u w Warszawie i nie odpowiada na obywatelskie listy i wnioski z Wilczysk, to można raczej oczekiwać, że poseł Elżbieta Borowska wystąpi za chwilę z „konstruktywną” krytyką planów prezesa PiS.
Po słowach Jarosława Kaczyńskiego w Komitecie Wyborczym Wyborców „Przyszłość” Wacława Ligęzy zapanowała chyba panika. A ja cierpliwie czekam, kiedy ten komitet zmieni wreszcie nazwę z „przyszłości” na „przeszłość”. I coś mi się wydaje, że jednak mam szanse się doczekać.
Zgadzam się Z Panem i prezesem Kaczyńskim. Wszyscy „samorządowcy”,którzy „poświęcali się”dla nas co najmniej dwie kadencje won! Ponadto uważam,że powiaty należy zlikwidować.