Ciąg dalszy afery gnojowej rozegra się jeszcze na naszych oczach. A zdecydował o tym prezes Sądu Rejonowego w Gorlicach, który nie czynił mi żadnych przeszkód i otrzymałem zgodę na wgląd w akta tego, dosłownie i w przenośni, śmierdzącego postępowania. Pismo, cytat poniżej, otrzymałem 1 września 2016 roku:
Sąd Rejonowy w Gorlicach II Wydział Karny w odpowiedzi na pismo jak w załączeniu, informuje, iż wyrażono Panu zgodę na wgląd do akt sprawy RSOW 468/16 zarejestrowanej pod sygnaturą II W 482/16. W celu uzgodnienia możliwego terminu wglądu do w/w akt należy kontaktować się z Biurem Obsługi Interesantów Sądu Rejonowego w Gorlicach.
Na zarządzenie sędziego sekr. sąd. Robert Wałęga
I zamierzam z tej zgody skwapliwie skorzystać. Zwłaszcza, że kolejny dokument, który właśnie nadesłał/udostępnił prokurator Tadeusz Cebo, dotyczący odmowy wszczęcia śledztwa w sprawie przekroczenia uprawnień przez Burmistrza Bobowej zob. SCAN2668_000 brzmi miejscami wprost sensacyjnie. Dokument podpisany przez kom. Marka Stokłosę i zatwierdzony przez prokuratora Tadeusza Cebo każdy widzi. Kto przeczytał choćby tylko trzy z moich reportaży na temat afery gnojowej, zob.
https://gorliceiokolice.eu/2016/07/afera-gnojowa-artykul-304-%c2%a7-2-kodeksu-postepowania-karnego/,
ten ze spokojnym sumieniem może chwycić się za głowę nad jakością i rzetelnością, tak udokumentowanej na piśmie, pracy gorlickich organów ścigania.
Kom. Marek Stokłosa i wspierający go prokurator Tadeusz Cebo nawet jednym słowem nie skomentowali zeznań Informatora 1 i Informatora 2, które zostały złożone, w obliczu zagrożenia karą więzienia, za składanie fałszywych oświadczeń. Nie wzięto pod uwagę, bo nie skomentowano, także moich zeznań! Te wątki w ogóle nie istnieją w tzw. uzasadnieniu. Mamy za to wyszczególnienie ośmiu „zanonimizowanych” świadków, którzy (lub większości z nich), jak można się domyślać, bo kom. Stokłosa i prokurator Cebo musieli im dać wiarę, poświadczyli niewinność burmistrza Wacława Ligęzy. Jak do tego doszło? W tej sytuacji można mieć pewność, że jedni kłamią a inni mówią prawdę. Ale dlaczego zeznania obciążające burmistrza Wacława Ligęzę są na pewno nieprawdziwe – wywodu logicznego i merytorycznego nie znajdziemy w tzw. uzasadnieniu wybitnych śledczych gorlickich organów ścigania. Mało tego, wbrew faktom podanym w moim tekście o art. 304 Kodeksu postępowania karnego dowiadujemy się, że burmistrz Wacław Ligęzą bezzwłocznie podjął czynności i to dzięki burmistrzowi Wacławowi Ligęzie obornik zniknął z działek GZGK sp. z o.o. Gminy Bobowa. Zwróćmy także uwagę, że nie kłamie także sprawca przestę… o przepraszam wykroczenia, którego zeznania, już tylko z racji faktu, że udowodniono mu nielegalne działanie, bo złapano na gorącym uczynku, należałoby potraktować, co najmniej z podejrzliwością! Wprost nie do wiary. Logika i struktura śledztwa bez zarzutu? Wolne żarty!
Dlatego burmistrzowi Wacławowi Ligęzie należy się kolejny order!!!
Powiedzieć, że kom. Marek Stokłosa, wspólnie i w porozumieniu, z prokuratorem Tadeuszem Cebo wzięli udział w dość tandetnym śledczym przedstawieniu, to właściwie nic nie powiedzieć.
Teraz już wiadomo dlaczego nie było zgody organów ścigania na konfrontację informatorów ze sprawcą wydarzenia i dlaczego nikt nawet nie miał zamiaru skontrolować bilingów telefonicznych. Nie udało się kilkudziesięciu ton gnoju całkiem zamieść pod dywan, to zrobiono z tego wykroczenie a spójne i obciążające zeznania niewygodnych, dla funkcjonariusza publicznego, świadków, potraktowano z należytą dezynwolturą, tzn. nie dokonano ich, choćby elementarnej, weryfikacji. Na koniec okazało się, że burmistrzowi Ligęzie zawdzięczamy błyskawiczna akcję wywozu kurzego obornika, gdzieś w siną dal.
Ciekawe jakich jeszcze rewelacji dowiem się przeglądając akta tej sprawy w Sądzie Rejonowym w Gorlicach?