Historia krociowych opłat za dostęp do informacji publicznej w Urzędzie Miejskim w Bobowej u burmistrza Wacława Ligęzy oraz w Wojewódzkim Urzędzie Ochrony Zabytków –Delegatura w Nowym Sączu u kierownik Krystyny Menio, nabiera rumieńców. Gwoli przypomnienia, „samorządowy strongmen” z Bobowej oraz „perła samorządu” w jednej osobie, burmistrz Wacław Ligęza zażądał ode mnie w ostatnich latach, w „sumie-razem”, bagatela, 4143 zł i 26 gr za dostęp do informacji publicznej, zob. materiał prasowy https://gorliceiokolice.eu/2016/06/kreatura-samorzadu-terytorialnego-w-akcji-o-dostepie-do-informacji-publicznej-w-gminie-bobowa-za-879-zl-i-42-grosze/. Sądecki konserwator zabytków Krystyna Menio uznała, że nie może być gorsza od bobowskiego „strongmena” i także „zawinszowała” sobie kilka złotych, tj. 1025 zł i 60 gr za kserokopię i skany kilku dokumentów, zob. materiał prasowy https://gorliceiokolice.eu/2016/07/zabawa-w-chowanego-urzedowe-klamstwa-i-horrendalne-oplaty-za-dostep-do-informacji-publicznej-kierownik-krystyna-menio-w-akcji/. Na dodatek kilka dni temu kolega i zwierzchnik kierownik Krystyny Menio z Krakowa, Małopolski Konserwator Zabytków dr inż. arch. Jan Janczykowski pochwalił się takimi oto cennikami za dostęp do informacji publicznej, obowiązującymi w zarządzanej przez niego instytucji:
Na portalu Pozarządowego Centrum Dostępu do Informacji Publicznej, zob. http://informacjapubliczna.org.pl/6,323,oplaty_za_udostepnienie_informacji_publicznej.html, „wisi” sobie od kilku lat szczegółowe opracowanie (wręcz kompendium wiedzy) Szymona Osowskiego i Krzysztofa Izdebskiego, dotyczące legalności pobierania opłat oraz formy ich pobierania (także w odniesieniu do wysokości opłat) w kontekście ustawy O dostępie do informacji publicznej i bogatego orzecznictwa sądów administracyjnych w tej sprawie. Analiza Osowskiego i Izdebskiego warta jest wnikliwej uwagi. Wynika bowiem z niej, że istnieje poważne domniemanie, że burmistrz Wacław Ligęza, skarbnik Danuta Żarnowska, kierownik Krystyna Menio i Małopolski Konserwator Zabytków dr inż. arch. Jan Janczykowski, w różnym zakresie, ale naruszają obowiązujący w Polsce porządek prawny, dotyczący zasad udostępniania informacji publicznej a ponadto (niektórzy z nich) żądają bardzo wysokich opłat, co można w dużej części potraktować jako urzędową próbę wyłudzenia nienależnych korzyści finansowych. Każdy może artykuł Osowskiego i Izdebskiego przeczytać. Ja ograniczę się tylko do powielenia następujących konkluzji, przedstawionych w ww. opracowania:
- Wyznaczenie kosztów udostępnienia zgodnie z art. 15 ust. 1 ustawy o dostępie do informacji publicznej powinno być wyznaczone indywidualnie do każdego przypadku,
- Koszty udostępnienia informacji nie mogą wynikać z ustalonego cennika, który wskazuje stałe cenny za określoną formę udostępnienia,
- Koszty pracy nie są kosztami dodatkowymi,
- Wysokości kosztów dodatkowych można poszukiwać w oparciu o koszty komercyjne, z tym zastrzeżeniem, iż działalność komercyjna zakłada zysk,
- Wyznaczenie kosztów (mimo rozbieżności) winno nastąpić w formie aktu ustalającego obowiązki wynikające z prawa,
- Akt taki powinien zostać wydany dopiero po udostępnieniu informacji publicznej i nie powinno się go utożsamiać z powiadomieniem o możliwości wystąpienia kosztów na podstawie art. 15 ust. 2 ustawy o dostępie do informacji publicznej. Koszt udostępnienia zostaje określony po rzeczywistym udostępnieniu informacji publicznych,
- Udostępnienie informacji publicznej nie może być uzależnione od pierwotnego uiszczenia opłaty z udostępnienie informacji publicznej,
- art. 15 ust. 1 przewiduje możliwość wyznaczenia kosztów udostępnienia informacji publicznej – wystąpienie kosztów dodatkowych nie generuje automatycznie obowiązku opłaty.
Na końcu zaznaczyć należy, co słusznie wskazuje Piotr Waglowski, iż w art. 12 ust. 2 pkt 1 ustawodawca zobowiązał podmioty udostępniające informację publiczną do umożliwienia kopiowania i wydruku żądanych informacji. Czy zatem w kontekście art. 7 ust. 2 ustawy o dostępie do informacji publicznej udostępnianie informacji publicznej w ten sposób może wiązać się z kosztami?
Wygląda na to, że ww. urzędnicy mogą łamać prawo a skalę tego naruszenia prawa określa łączna kwota żądań burmistrza Ligęzy/skarbnik Żarnowskiej i kierownik Menio za dostęp do informacji publicznej na poziomie 5168 zł i 86 gr oraz forma urzędowego przymusu, wyrażona, na przykład w dokumentach UM w Bobowej, i stwierdzająca zagrożenie windykacją należności w przypadku braku wpłaty w wysokości określonej przez urzędnika przed udostępnieniem informacji publicznej.
Trzeba zatem zapytać prokuratora Tadeusza Cebo czy i w tym przypadku nie nastąpiło przekroczenie uprawnień i niedopełnienie obowiązków przez funkcjonariuszy publicznych z Bobowej, Nowego Sącza i Krakowa. Trzeba zapytać, bo gdzie taki samozwańczy rzecznik praw obywatelskich, jak piszący te słowa, bez pomocy choćby radcy prawnego Mateusza Mruka, może uzyskać pewność, dotyczącą ww. przypuszczeń i domniemań.