
Jak wynika z kolejnych napływających do mojej redakcji dokumentów, tzw. afera gnojowa została wyjaśniona i właściwie można powiedzieć, że żadnej afery nie było. Po prostu… nic się nie stało. To prawda, pojawił się jakiś kurzy obornik (pomiot kurzy) i padlina na działkach w Wilczyskach, należących do Gminnego Zakładu Gospodarki Komunalnej sp. z o.o. Gminy Bobowa, ale sprawa była w zasadzie tak błaha, a zatem skala wywozu chyba tak niewielka, że policja i prokuratura uznały ww. czyn za ledwie wykroczenie i skierowano wniosek do Sądu Rejonowego w Gorlicach o ukaranie sprawcy grzywną (zob. materiał prasowy https://gorliceiokolice.eu/2016/08/afera-gnojowa-wazne-pismo-komendanta-powiatowego-policji-w-gorlicach-ml-insp-krzysztofa-tybora/. Funkcjonariusze Komisariatu Policji w Bobowej „wespół w zespół” z Prokuraturą Rejonową w Gorlicach z zimną krwią zlekceważyli fundamentalne dla tego wydarzenia okoliczności, że sprawca wywiózł kilkadziesiąt ton skrajnie niebezpiecznych dla środowiska naturalnego, w tym zdrowia i życia ludzi i zwierząt, odpadów biologicznych i składował je wbrew wszelkim obowiązującym w Polsce przepisom w terenie objętym ochroną przyrody w ramach programu Natura 2000. Nie wykonano wielu podstawowych czynności śledczych, w tym dokumentacji fotograficznej. Nie zlecono przeprowadzenia badań sterty kurzego obornika i już nigdy nie dowiemy się, ile martwych zwierząt ta sterta ukrywała i co – w ogóle – jeszcze ukrywała. Jak wynika ze zgodnych oświadczeń Komendy Powiatowej i Wojewódzkiej (solidarność korporacyjna godna najwyższego uznania) takie czynności nie są obligatoryjne. Przy najdrobniejszej stłuczce drogowej robi się zdjęcia, a tutaj „maniana” – nie ma takiego obowiązku. Jak trzeba ukryć niewygodne fakty i odpowiedzialność funkcjonariuszy publicznych i przy okazji kolegów, to zawsze mamy w III RP wygodny przepis do wykorzystania. Smutny to kraj a właściwie wręcz przerażający!
Próbowałem protestować. Pisałem artykuły, publikowałem kompromitujące dokumenty, świadczące – co najmniej – o mataczeniu organów władzy w przedmiotowej sprawie. Składałem także wnioski, jak ten o bilingi telefoniczne i konfrontację moich informatorów ze sprawcą wywozu kurzego obornika. Na próżno! Złożyłem także w sprawie gnojowych wydarzeń, 24 lipca 2016 roku, zeznanie, odpowiadając na pytania funkcjonariusza KPP w Gorlicach Marka Stokłosy (zob. pełną treść mojego elektronicznego zeznania w tzw. Aneksie do niniejszego artykułu), zwracając m. in. uwagę na rozmiary i rodzaj zaistniałego w Wilczyskach, w dniach 20-25 maja 2016 roku, zagrożenia. Policja i prokuratorzy mieli także okazję zapoznać się z bogatym materiałem dowodowym, który opublikowałem na portalu „Gorlice i Okolice” (zob. wszystkie materiały prasowe na ten temat https://gorliceiokolice.eu/tag/gzgk-sp-z-o-o-w-bobowej/).
Czytelnicy mojego portalu dobrze wiedzą, że tzw. afera gnojowa miała także swój drugi wątek o charakterze korupcyjnym (zob. m. in. materiał prasowy https://gorliceiokolice.eu/2016/06/afera-gnojowa-w-gminie-bobowa-na-tropie-kolejnego-oszustwa-czy-prokurator-tadeusz-cebo-uwierzy-burmistrzowi-bobowej-moja-odpowiedz-na-sprostowanie-burmistrza-waclawa-ligezy/). Zeznania moich informatorów, złożone w Komisariacie Policji w Bobowej, uprzedzonych o konsekwencjach karnych w przypadku poświadczania nieprawdy, obciążały jednoznacznie urzędującego burmistrza Bobowej Wacława Ligęzę, a pośrednio także urzędnika Barbarę Falisz (mogła mieć wiedzę na ten temat), odpowiedzialnością za wywóz kurzego obornika, tj. za współudział w… przestępstwie. O, przepraszam, żadnego przestępstwa nie było, tylko wykroczenie. Dzisiaj już wiadomo, zob. pismo Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie z 31 lipca 2016 roku, że Prokuratura Rejonowa w Gorlicach 26 lipca 2016 roku odmówiła w tej sprawie wszczęcia śledztwa wobec faktu, że czyn nie zawierał znamion czynu zabronionego.
Akt sprawy ROW-103/16/PG, Ds.780.2016 nie widziałem, ale z cała pewnością mogę powiedzieć jedno. Prokurator nie przychylił się do mojego wniosku, a także samodzielnie nie zdecydował się na przeprowadzenie bezpośredniej konfrontacji moich informatorów (których relacje także opublikowałem) z właścicielami kurzego obornika na okoliczność ich oświadczeń, że o wywozie odpadów doskonale poinformowany był burmistrz Bobowej Wacław Ligęza i wydał na to zgodę (oświadczając, że w przypadku jakichkolwiek kłopotów on umywa ręce). Tę świadomość miała mieć także urzędniczka Barbara Falisz. Prokurator odmówił także weryfikacji bilingów telefonicznych jednego z moich informatorów i sprawcy wywozu obornika! Moi informatorzy nigdy nie zostali wezwani na okoliczność przeprowadzenia takich dowodów. Przypominam, że oskarżenie o korupcje, to poważna sprawa. Zeznania Informatora 1 i Informatora 2 zostały złożone pod przysięgą i dotyczyły dwóch, a właściwie trzech źródeł informacji. Jeśli prokurator postanowił nie dokonać nawet częściowej ich weryfikacji, tzn. że nie dopełnił obowiązków służbowych i można domniemywać, że zamierzał zatuszować sprawę. I 26 lipca 2016 roku zatuszował!!! Takie postępowanie sprawdzające, to kpina z prawa! I znowu, jak w przypadku afery jesionowej, prawdopodobnie odmówi mi wglądu w tę odmowę, tzn. w tę dokumentację. Musi być ciszej nad tą korupcyjną trumną!!!
Organom władzy publicznej w powiecie gorlickim mogę jednak obiecać tylko jedno, że nie zamierzam przestrzegać tej ciszy!
ANEKS
(Nazwiska i dane jednoznacznie identyfikujące sprawców wywozu pomiotu kurzego oraz Informatora 1 i Informatora 2 zostały ukryte – przyp. Maciej Rysiewicz)
ROW-103/16/PG
22 lip 2016 07:09
Stokłosa Marek
Mając na uwadze Pana pisma kierowane w sprawie „odpadów biologicznych” składowanych na działce GZGK Sp. z o.o. w Wilczyskach i brakiem możliwości przesłuchania Pana obecnie na tę okoliczność proszę o udzielenie szczegółowych odpowiedzi na następujące kwestie:
I.
- W jaki sposób Pan i Pana rodzina zostali narażeni na utratę zdrowia w związku z nielegalnym składowaniem „odpadów biologicznych” na wymienionej działce?
- Czy Pan lub Pana rodzina w okresie składowania tych odpadów przebywali w Wilczyskach?
- Czy jest Panu wiadomym przez ile dni te odpady były tam składowane, a jeżeli tak to w jakim okresie czasu miało to miejsce?
- Czy wie Pan co to były za odpady i do czego miały być przeznaczone?
- W Pana ocenie, w jaki sposób „odpady biologiczne” używane do użyźniania gleby mogły zanieczyścić środowisko naturalne i narazić Pana i rodziny zdrowie?
II.
- Na czy opiera Pan swoje „poważne domniemanie” że doszło do działań korupcyjnych z udziałem organów Gminy Bobowa?
- Czy był Pan może świadkiem tego rodzaju działań?
- Czy zna pan świadków tego rodzaju działań?
- Kto miał według Pana wiedzy dopuścić się działań korupcyjnych?
- Na czym te działania korupcyjne miały połgać?
- Czy wie Pan gdzie i kiedy miało do nich dojść?
III. Inne istotne informacje jakie Pan posiada, a umożliwiające wszechstronne wyjaśnienie całego zdarzenia.
Z poważaniem:
kom.Marek Stokłosa
WYJAŚNIENIA MACIEJA RYSIEWICZA DOTYCZĄCE POSTEPOWANIA – SYGN. AKT – ROW-103/16/PG. ODPOWIEDZI NA PYTANIA KOM. MARKA STOKŁOSY Z KPP W GORLICACH
Dotyczy bloku pytań I
Ad. 1
Kodeks wykroczeń w rozdziale XIX (Szkodnictwo rolne, leśne i ogrodowe) i Kodeks karny w rozdziale XXII (Przestępstwa przeciwko środowisku) penalizuje zarówno sam fakt zanieczyszczenia środowiska naturalnego jak również potencjalną możliwość negatywnego wpływu owego zanieczyszczenia na zdrowie a nawet życie nie tylko ludzkie (zagrożenie dotyczy także fauny, flory gleby i wody). Na działki należące do GZGK sp. z o.o. wywieziono w sumie kilkadziesiąt ton tzw. pomiotu kurzego i padliny, co ilustrują fotografie opublikowane na portalu www.gorliceiokolice.eu. Literatura przedmiotu jest bezlitosna w odniesieniu do składowania odpadów biologicznych takich jak odchody zwierząt gospodarskich w tym pomiotu kurzego. Po wywiezieniu ww. odpadów przez pana (…) fetor/odór z hałdy pomiotu kurzego był wszechobecny i sięgał aż do budki dróżnika PKP przy szosie wojewódzkiej nr 981. Był także nie do wytrzymania na posesji, którą zamieszkuję, tj. na działkach 130 i 131 w Wilczyskach.
W procesach chemicznych podczas przechowywania i składowania takich odpadów biologicznych jak pomiot kurzy, obornik etc. wytwarzają się silnie toksyczne gazy: siarkowodór, dwutlenek węgla i amoniak. Dwie pierwsze substancje są cięższe od powietrza i tworzą trującą dla człowieka warstwę gazów. Siarkowodór (H₂S), powstający z beztlenowego rozkładu białek jest bezbarwnym, palnym gazem o silnym zapachu zgniłych jaj wyczuwalnym przy niskich stężeniach, natomiast przy zawartości w powietrzu powyżej 300 mg/m³ staje się niewyczuwalny z powodu porażenia nerwu węchowego. Działa silnie neurotoksycznie, poraża oddychanie komórkowe i blokuje transport tlenu przez krew, powodując nagłe zatrzymanie oddechu, utratę przytomności i śmierć w ciągu kilku minut. Dwutlenek węgla (CO₂) jest bezbarwnym, bezwonnym, niepalnym gazem, stanowiącym składnik powietrza. Wzrost stężenia CO₂ objawia się dusznością, przyspieszeniem oddechu i niepokojem. Duże dawki doprowadzają do obrzęku mózgu, śpiączki i zgonu. Amoniak (NH₃), wydzielany w reakcjach związków organicznych jest bezbarwny i ma charakterystyczny, ostry zapach. W niskich stężeniach nie jest szkodliwy, ale w dużych podrażnia śluzówkę nosa, gardła, wywołuje kaszel, uczucie zatykania, a przy dłuższym wdychaniu jest niebezpieczny. Przemysłowy chów drobiu wiąże się ze stosowaniem preparatów medycznych i antybiotyków. Ich użytkowanie ma za zadanie utrzymanie przy życiu zwierząt stłoczonych na niewielkiej powierzchni budynków inwentarskich. Ptakom hodowlanym podaje się antybiotyki, których obecność w odchodach zwierzęcych przyczynia się do skażenia wód i gleb oraz do powstawania groźnych, odpornych na farmaceutyki szczepów mikroorganizmów przedostających się do środowiska naturalnego. Tyle naukowa literatura przedmiotu. Ten krótki wywód wyczerpuje, jak myślę, odpowiedź na zadane pytanie. Gigantyczny odór unoszący się w promieniu kilkudziesięciu metrów od hałdy pomiotu kurzego stanowił więc zagrożenie nie tylko dla mojej rodziny i dla mnie, ale dla wszystkich żywych organizmów znajdujących się w bezpośredniej bliskości składowiska. Padlina zalegająca na hałdzie stanowiła także zagrożenie dla miejscowej zwierzyny, na przykład dla lisów. Przypominam, że jestem posiadaczem psa, który chodzi w tej okolicy na spacery. Nie znane mi są uwarunkowania osobnicze poszczególnych osób, które miały kontakt z odorem wytwarzanym przez ww. składowisko, dotyczące np. uczuleń i alergii. Należy je także brać pod uwagę!
Ad. 2
Osobiście nie byłem obecny w dniach składowania pomiotu kurzego na działkach GZGK sp. z o.o. To przypadek, bo po raz pierwszy od wielu lat wyjechałem w tym czasie na zaproszenie do rodziny za granicę. Mój brat (współwłaściciel nieruchomości) wraz z bratową, jak prawie co roku, przyjechali do domu rodzinnego (Wilczyska 27) na święto Bożego Ciała już 25 maja 2016 r. Pomiot kurzy, w wyniku zdeterminowanej interwencji mojej i pana (Informator 2) (…) został usunięty w nocy z 24 na 25 maja. (…)
Ad. 3
Odpady składowane były od 20/21 maja do nocy z 24 na 25 maja 2016 r.. Pierwszy transport przywieziono 20/21 maja w nocy, a potem dowożono pomiot kurzy także 23 maja 2016 roku. Samochody wjeżdżające naruszały zdecydowanie ograniczenie tonażu na drodze gminnej K270214 (znak B-18 – 10 ton).
Ad. 4
Odpadami był pomiot kurzy (kilkadziesiąt ton) z martwymi kurczętami w liczbie mi nieznanej, ale wiadomo, że takie martwe osobniki walały się na zalegającej stercie. Nie znam planów pana (…) dotyczących wykorzystania ww. odpadów biologicznych.
Ad. 5
To nie jest problem mojej oceny. To jest wiedza obiektywna. Wywód z ad. 1 w dużej części stanowi empiryczny stan badań dotyczący zagrożeń związanych ze składowaniem pomiotu kurzego i innych rodzajów odchodów zwierzęcych (obornika). Tak wielka koncentracja odpadów jaka miała miejsce w Wilczyskach od 20/21 do 25 maja 2016 r., na dodatek w żaden sposób niezabezpieczona, stanowiła strukturalne zagrożenie dla zdrowia i życia, powtarzam, nie tylko mojej rodziny, ale wszystkich osób i organizmów żywych znajdujących się, choćby przypadkowo, nieopodal składowiska. W tym miejscu trzeba przypomnieć, że składowanie takich odpadów w rolnictwie wiąże się z przestrzeganiem stosownych przepisów.
Mówi o nich m.in. Rozporządzenia Ministra Rolnictwa w sprawie warunków technicznych, jakim powinny odpowiadać budowle rolnicze i ich usytuowanie, a prawdopodobnie także inne akty normatywne (jednolity tekst rozporządzenia z 2013 rok).
Warunki składowania takich odpadów biologicznych jak gnojowica i różne oborniki w tym także składowanie pomiotu kurzego są bardzo wymagające. Na przykład wszystkie tzw. zbiorniki, tj. miejsca składowania odpadów biologicznych muszą być szczelnie wybetonowane i należy zabezpieczyć je przed dostępem ludzi, a strefy składowania zaopatrzyć w tablice ostrzegające o występowaniu zagrożenia niebezpiecznymi gazami i pożarem. Padłe zwierzęta należy bezzwłocznie przekazywać odpowiednim służbom itd. itp. Jak wiadomo nic takiego nie miało miejsca w Wilczyskach. Wnoszę w tym miejscu o wydrukowanie i dołączenie do akt postępowania – sygn. ROW-103/16/PG, opracowania naukowego dr. inż. Sylwii Myszograj z Uniwersytety Zielonogórskiego pt. „Odpady z chowu i uboju drobiu – zagrożenie dla środowiska czy surowiec do produkcji energii” – zob. file:///C:/Users/oem/AppData/Local/Temp/11.%20Myszograj.b.pdf. To wyczerpująca informacja dotycząca pytań na temat potencjalnego zagrożenia dla zdrowia i życia ludzi takich odpadów. Nie do zakwestionowania!!! Problem użyźniania gleby nie ma nic do rzeczy w przedmiotowej sprawie. Użyźnianie gleby obornikiem rządzi się swoimi prawami i agrotechnicznymi normami. Od 20/21 do 25 maja w Wilczyskach nikt nie użyźniał gleby, tylko świadomie, nielegalnie składował w niedozwolonym miejscu, w nieoznakowany sposób gigantyczna ilość odpadów biologicznych, wbrew wszelkim przepisom, na szkodę interesu publicznego i środowiska naturalnego, w tym także ludzi. I nie ma mowy w tym miejscu o wykroczeniu, tylko o przestępstwie penalizowanym w rozdziale XXII Kk.
Dotyczy bloku pytań II
Ad. 1
Na zadane pytanie udzieliłem już wyczerpującej odpowiedzi w artykule, zob. https://gorliceiokolice.eu/2016/06/afera-gnojowa-w-gminie-bobowa-na-tropie-kolejnego-oszustwa-czy-prokurator-tadeusz-cebo-uwierzy-burmistrzowi-bobowej-moja-odpowiedz-na-sprostowanie-burmistrza-waclawa-ligezy/ – wnosze o wydrukowanie i włączenie jako aneksu do moich niniejszych odpowiedzi na pytania. Tymczasem krótka uwaga dotycząca także mojego warsztatu dziennikarskiego. Jako dziennikarz jestem zobligowany do potwierdzenia informacji w co najmniej dwóch niezależnych źródłach. Tak stanowi Kodeks etyki SDP. I tak stało się w tym przypadku. Panowie (…) (tzw. Informator 1) i (…) (tzw. Informator 2), obaj niezależnie od siebie, uzyskali informację o uzgodnieniu z burmistrzem Wacławem Ligęzą składowania pomiotu kurzego, pierwszy od pana (…), a drugi od pana (…). To były dwa niezależne wydarzenia, na dodatek w formie i treści bardzo spontaniczne, bo działy się w chwili, gdy wybuchła afera gnojowa. Akcent na „spontaniczna” należy uznać za bardzo istotny, bo pan (…) próbował jednocześnie zatuszować całą sprawę, prosząc pana (Informatora 2), aby ten wymógł na mnie wycofanie pierwszego interwencyjnego tekstu o aferze, który ukazał się już 22 maja 2016 r., zob. https://gorliceiokolice.eu/2016/05/mialy-byc-kajaki-i-rowery-wodne-a-mamy-skladowisko-odpadow-biologicznych-padle-zwierzeta-i-fetor-na-cala-okolice/. Pan (…) ponadto utrzymuje nieformalne kontakty z burmistrzem Wacławem Ligęzą na działkach Gminy Bobowa w Wilczyskach od lat, zob. materiał prasowy dotyczący bezumownego użyczenia działki na stanowisko pasieczne (…), zob. https://gorliceiokolice.eu/2016/07/prywatny-folwark-na-biala-burmistrza-waclawa-ligezy-i-prezes-anny-smoly-albo-o-czym-prokurator-tadeusz-cebo-wiedziec-powinien/. Nie sposób w takiej sytuacji uznać, że 4 osoby konfabulują w sprawie, a na dodatek ta konfabulacja składa się w logiczną całość. To jest niemożliwe!!! Informatorzy 1 i 2 nie pozostają także w jakimkolwiek konflikcie z panami (…) i (…). Ich rozmowy, które toczyli całkowicie przypadkowo, miały zatem bardzo naturalny charakter. Dlaczego cała czwórka miałaby wymyślać, w tak spójny sposób, jakąkolwiek wersję wydarzeń. Ale żeby uciąć spekulacje, należy zorganizować konfrontację panów: Informatora 1 z (…) i panów: (Informatora 2) z (…) oraz zweryfikować bilingi telefonów (Informatora 2) i (…).
Nie wolno zapominać, że pan (…) nie daje żadnego alibi burmistrzowi Ligęzie. Mówi natomiast w oficjalnym oświadczeniu, że nie uzgadniał wywozu odpadów, ale z prezes GZGK sp. z o.o.
Trzeba także podkreślić, że organy Gmina Bobowa i zarząd GZGK sp. z o.o. próbują tuszować całą sprawę:
-nie złożono zawiadomienia w sprawie do organów ścigania, choć organy Gminy Bobowa zobligowane są do tego art. 304, par. 2 Kpk,
– protokoły sporządzone przez urzędników są karygodnie nieformalne a także niemerytoryczne,
– pan (…) po ostatecznym wywozie odpadów zgłasił się do urzędnika Barbary Falisz a nie do prezes Anny Smoły (to znacząca okoliczność).
Ad. 2
Nie byłem świadkiem rozmowy pana (Informator 1) z panem (…), ani dwóch rozmów telefonicznych (22 i 23 maja 2016 r.) pana (Informator 2) z panem (…). Relacje z tych wydarzeń uzyskałem via połączenie internetowe – komunikator SKYPE – bezpośrednio w rozmowie video bezpośrednio od panów Informator 1 i Informator 2, z którymi rozmawiałem na ten temat kilkakrotnie w dniach od 22 do 25 maja 2016 roku. Z panem (Infornator 2) rozmawiałem częściej. Z panami (Informator 1) i (Informator 2) rozmawiałem także na okoliczność relacji, które złożyli mi z przesłuchań, do których doszło z ich udziałem w Komisariacie Policji w Bobowej. Te relacje były tożsame z pierwszymi doniesieniami i relacjami, dotyczącymi udziału burmistrza Wacława Ligęzy w sprawie wydania „cichego” zezwolenia na składowanie odpadów. Trzeba także dodać, że z relacji pana (Informator 2) wynika, że podczas wizji lokalnej z udziałem urzędnika Barbary Falisz, prezes Anny Smoły i (…), której był świadkiem rano 23 maja 2016 roku na działkach w Wilczyskach, stojąc niedaleko rozmawiających, jednoznacznie wynikało, że urzędnik Barbara Falisz doskonale wiedziała, że pan (…) uzgodnił z burmistrzem Wacławem Ligęzą wywóz odpadów. Urzędniczka mówiła tylko, że nie spodziewano się takiego odoru i skali wywozu. A pan (…) próbował uzasadniać wywóz dość absurdalnym tłumaczeniem, że mamy do czynienia z naturalnymi a nie chemicznymi nawozami. Posiadam również relacje z rozmów telefonicznych kom. Marka Stokłosy z panami (Informator 1) i (Informator 2) z 2 lipca 2016 roku. Kom. Marek Stokłosa dzwonił na telefon komórkowy (Informatora 2) z numeru 18 354 82 35.
Ad.3
Świadków rozmów z panami (…) i (…), ujawniłem za ich zgodą i wiedzą (to panowie Informator 1 i Informator 2). Świadków rozmów pana (…) i ew. pana (…) z burmistrzem Wacławem Ligęzą nie znam. Biorąc pod uwagę relację pana Informator 2 z rozmowy urzędnika Barbary Falisz z panem (…) rano 23 maja 2016 roku na działce w Wilczyskach, coś więcej na ten temat może wiedzieć urzędnik Barbara Falisz, która jako świadek, poinformowana o odpowiedzialności za składanie fałszywych zeznań, powinna być przesłuchana na tę okoliczność.
Ad.4
Według relacji, które opisałem i opublikowałem, należy domniemywać, że działań korupcyjnych dopuścili się panowie Wacław Ligęza (burmistrz Bobowej, funkcjonariusz publiczny) i przedsiębiorcy panowie (…) i (…). Nie można wykluczać udziału urzędnika Barbary Falisz, która wiedząc o takiej ew. umowie, powinna była w stosowny sposób interweniować wcześniej, zawiadamiając organy ścigania.
Ad. 5
Pytanie tożsame z pyt. 1. Funkcjonariusz publiczny, który w „cichy”, bezumowny sposób podejmuje świadomie współprace z przedstawicielami prywatnego podmiotu gospodarczego na majątku publicznym w celu całkowicie nielegalnego i zagrażającego środowisku naturalnemu składowaniu groźnych dla zdrowia odpadów, musi mieć świadomość rażącego przekroczenia swoich uprawnień. Do ustalenia organów ścigania należy potwierdzenie tego faktu oraz rozmiar i charakter wzajemnych korzyści czerpanych przez przedstawiciela władzy publicznej i podmiot gospodarczy.
Ad.6
Nie znam kalendarza spotkań i rozmów właścicieli (…), nie znam też takiego kalendarza spotkań i rozmów organów samorządowych Gminy Bobowa. Może i w tej sprawie warto wystąpić np. o bilingi telefoniczne. Nie muszą, ale mogą rzucić światło na tło tej historii.
Dotyczy bloku pytań III
Wnoszę o dołączenie do akt sprawy wszystkich artykułów, które opublikowałem na temat tzw. afery gnojowej. Znajdują się w nich fakty, relacje, dokumenty i analizy dotyczące tak stanu faktycznego, jak i formalno-prawnego. Znajdują się te materiały prasowe pod zbiorczym linkiem: https://gorliceiokolice.eu/tag/gzgk-sp-z-o-o-w-bobowej/.
Analizie należy poddać tak ważne fakty jak zaniechania funkcjonariuszy KP w Bobowej, którzy nie wykonali w pierwszych godzinach przestępstwa podstawowych czynności dokumentacyjnych (także fotografii i analizy skali zagrożenia padliną). Trudno nie oprzeć się wrażeniu, że próbowano zatuszować całą sprawę (funkcjonariuszy nie było podczas wizji lokalnej urzędników Wydziału Ochrony Środowiska Starostwa Powiatowego w Gorlicach). Nie sposób nie wziąć pod uwagę, że składowisko zorganizowano w terenie objętym programem Natura 2000. Na podstawie zamieszczonych dokumentów wyraźnie widać, że organy Gminy Bobowa i urzędnicy dopuszczają się matactw i zaniechań w przedmiotowej sprawie, a GZGK sp. z o.o. nie jest suwerennym podmiotem gospodarczym, z którym np. burmistrz Wacław Ligęza liczyłby się w jakikolwiek sposób. Niejawne układy w sprawie użyczenia działek na pasieczysko, przerodziły się, i nie mam co do tego żadnych wątpliwości jako dziennikarz, w niejawną współpracę o szerokim charakterze. Nie rozumiem dlaczego burmistrz Wacław Ligęza nie złożył zawiadomienia w przedmiotowej sprawie do prokuratury. Takie zaniechania są niezwykle znaczące. Stanowią także, jak sądzę, podstawę do oceny takich działań przez pryzmat art. 231 Kk.
Należy także jeszcze raz podkreślić, że tylko dzięki szybkiej i solidarnej akcji Macieja Rysiewicza (jako pierwszy złożył doniesienie w przedmiotowej sprawie ok. 6 rano, telefonicznie z zagranicy do funkcjonariusza dyżurnego KPP w Gorlicach – 22 maja 2016 roku) i (Informatora 2), który takie osobiste doniesienie złożył także 22 maja 2016 roku na KP w Bobowej i potem uczestniczył w pierwszej wizji lokalnej w terenie wraz z funkcjonariuszem Piecuchem), a więc tylko dzięki temu zaangażowaniu plus zawiadomienia do urzędów i artykuły na stronie www.gorliceiokolice.eu, udało się zapobiec być może najgorszemu i odpady zniknęły z działki dość szybko. Nie zmienia to jednak skali i zagrożenia jakie sprokurowano. Przestępstwo próbowano także minimalizować. Martwe kury, które zostały zinwentaryzowane na zdjęciach, które opublikowałem na portalu www.gorliceiokolice.eu, zniknęły bardzo szybko i nie zostały uwzględnione w protokołach np. Starosty Gorlickiego. To ważny element całej historii, wymagający wyjaśnienia przez organy śledcze. Należy także ustalić, dlaczego burmistrz Wacław Ligęza zarzuca urzędnikom z Wydziału Ochrony Środowiska SP w Gorlicach bezprawne wejście na działkę 23 maja 2016 roku. I dlaczego radny Tomasz Tarasek zamierza o tym bezprawiu informować radnych powiatowych. Czy przypadkiem obaj samorządowcy nie zamierzają nieformalnymi metodami i naciskami zdjąć odium ciążącej na organach Gminy Bobowa odpowiedzialności.
Maciej Rysiewicz
Redaktor naczelny czasopisma „Bobowa Od-Nowa”
38-350 Bobowa, Wilczyska 27