Wszyscy, którzy śledzili moje doniesienia, dotyczące afery gnojowej, obowiązkowo powinni zapoznać się z pismem Komendanta Powiatowego Policji w Gorlicach mł. insp. Krzysztofa Tybora z 2 sierpnia 2016 roku. Kilka spraw zostało ostatecznie zdefiniowanych i, tu oraz ówdzie, klamka zapadła. Po pierwsze, organy ścigania skierowały do Sądu Rejonowego w Gorlicach wniosek o ukaranie sprawcy wykroczenia penalizowanego w art. 154 §2 Kodeksu wykroczeń. Można zatem powiedzieć, że policja żadną siłą nie dała się „namówić” na zmianę kwalifikacji prawnej zabronionych prawem czynów i uznała, że wywiezienie kilkudziesięciu ton kurzego obornika (a także padliny) na teren objęty specjalna klauzulą ochrony przyrody Natura 2000, to ledwie wykroczenie, a nie przestępstwo. Czyli potraktowano „porzucenie” ww. nieczystości, jakby ktoś „zgubił” w lesie kilka kilogramów śmieci, które zgromadził sobie w plastikowej reklamówce.
W sprawie zagrożeń związanych z tak spektakularna akcją zdeponowania odpadów biologicznych w dniach 21-25/26 maja 2016 roku na działkach GZGK sp. z o.o. w Wilczyskach składałem wyczerpujące wyjaśnienia, drogą mejlową – 24 lipca 2016 roku (sygn akt ROW-103/16/PG) – funkcjonariuszowi policji Markowi Stokłosie. Moje pisemne zeznanie, poparte wiedzą źródłową na temat specyfiki zagrożeń związanych ze składowaniem obornika w tym obornika kurzego brzmiało tak (wybrane fragmenty – przyp. M.R.):
Kodeks wykroczeń w rozdziale XIX (Szkodnictwo rolne, leśne i ogrodowe) i Kodeks karny w rozdziale XXII (Przestępstwa przeciwko środowisku) penalizuje zarówno sam fakt zanieczyszczenia środowiska naturalnego jak również potencjalną możliwość negatywnego wpływu owego zanieczyszczenia na zdrowie a nawet życie nie tylko ludzkie (zagrożenie dotyczy także fauny, flory, gleby i wody). Na działki należące do GZGK sp. z o.o. wywieziono w sumie kilkadziesiąt ton tzw. pomiotu kurzego i padlinę, co ilustrują fotografie opublikowane na portalu www.gorliceiokolice.eu. Literatura przedmiotu jest bezlitosna w odniesieniu do składowania odpadów biologicznych takich jak odchody zwierząt gospodarskich w tym pomiot kurzy. Po wywiezieniu ww. odpadów przez (sprawa znajduje się w SR w Gorlicach a zatem dane osobowe zostały ukryte – przyp. M.R.) fetor/odór z hałdy pomiotu kurzego był wszechobecny i sięgał aż do budki dróżnika PKP przy szosie wojewódzkiej nr 981. Był także nie do wytrzymania na posesji, którą zamieszkuję, tj. na działkach 130 i 131 w Wilczyskach.
W procesach chemicznych podczas przechowywania i składowania takich odpadów biologicznych jak pomiot kurzy, obornik etc. wytwarzają się silnie toksyczne gazy: siarkowodór, dwutlenek węgla i amoniak. Dwie pierwsze substancje są cięższe od powietrza i tworzą trującą dla człowieka warstwę gazów. Siarkowodór (H₂S), powstający z beztlenowego rozkładu białek jest bezbarwnym, palnym gazem o silnym zapachu zgniłych jaj wyczuwalnym przy niskich stężeniach, natomiast przy zawartości w powietrzu powyżej 300 mg/m³ staje się niewyczuwalny z powodu porażenia nerwu węchowego. Działa silnie neurotoksycznie, poraża oddychanie komórkowe i blokuje transport tlenu przez krew, powodując nagłe zatrzymanie oddechu, utratę przytomności i śmierć w ciągu kilku minut. Dwutlenek węgla (CO₂) jest bezbarwnym, bezwonnym, niepalnym gazem, stanowiącym składnik powietrza. Wzrost stężenia CO₂ objawia się dusznością, przyspieszeniem oddechu i niepokojem. Duże dawki doprowadzają do obrzęku mózgu, śpiączki i zgonu. Amoniak (NH₃), wydzielany w reakcjach związków organicznych jest bezbarwny i ma charakterystyczny, ostry zapach. W niskich stężeniach nie jest szkodliwy, ale w dużych podrażnia śluzówkę nosa, gardła, wywołuje kaszel, uczucie zatykania, a przy dłuższym wdychaniu jest niebezpieczny. Przemysłowy chów drobiu wiąże się ze stosowaniem preparatów medycznych i antybiotyków. Ich użytkowanie ma za zadanie utrzymanie przy życiu zwierząt stłoczonych na niewielkiej powierzchni budynków inwentarskich. Ptakom hodowlanym podaje się antybiotyki, których obecność w odchodach zwierzęcych przyczynia się do skażenia wód i gleb oraz do powstawania groźnych, odpornych na farmaceutyki szczepów mikroorganizmów przedostających się do środowiska naturalnego. Tyle naukowa literatura przedmiotu. Ten krótki wywód wyczerpuje, jak myślę, odpowiedź na zadane pytanie. Gigantyczny odór unoszący się w promieniu kilkudziesięciu metrów od hałdy pomiotu kurzego stanowił więc zagrożenie nie tylko dla mojej rodziny i dla mnie, ale dla wszystkich żywych organizmów znajdujących się w bezpośredniej bliskości składowiska. Padlina zalegająca na hałdzie stanowiła także zagrożenie dla miejscowej zwierzyny, na przykład dla lisów. (…) Warunki składowania takich odpadów biologicznych jak gnojowica i różne oborniki w tym także składowanie pomiotu kurzego są bardzo wymagające. Na przykład wszystkie tzw. zbiorniki, tj. miejsca składowania odpadów biologicznych muszą być szczelnie wybetonowane i należy zabezpieczyć je przed dostępem ludzi, a strefy składowania zaopatrzyć w tablice ostrzegające o występowaniu zagrożenia niebezpiecznymi gazami i pożarem. Padłe zwierzęta należy bezzwłocznie przekazywać odpowiednim służbom itd. itp. Jak wiadomo nic takiego nie miało miejsca w Wilczyskach. Wnoszę w tym miejscu o wydrukowanie i dołączenie do akt postępowania – sygn. ROW-103/16/PG, opracowania naukowego dr. inż. Sylwii Myszograj z Uniwersytetu Zielonogórskiego pt. „Odpady z chowu i uboju drobiu – zagrożenie dla środowiska czy surowiec do produkcji energii” – zob. file:///C:/Users/oem/AppData/Local/Temp/11.%20Myszograj.b.pdf. To wyczerpująca informacja dotycząca pytań na temat potencjalnego zagrożenia dla zdrowia i życia ludzi takich odpadów. Nie do zakwestionowania!!! Problem użyźniania gleby nie ma nic do rzeczy w przedmiotowej sprawie. Użyźnianie gleby obornikiem rządzi się swoimi prawami i agrotechnicznymi normami. Od 20/21 do 25 maja w Wilczyskach nikt nie użyźniał gleby, tylko świadomie, nielegalnie składował w niedozwolonym miejscu, w niedozwolony i nieoznakowany sposób gigantyczną ilość odpadów biologicznych, wbrew wszelkim przepisom, na szkodę interesu publicznego i środowiska naturalnego, w tym także ludzi. I nie ma mowy w tym miejscu o wykroczeniu, tylko o przestępstwie penalizowanym w rozdziale XXII Kk.
Moje zeznanie, jak dowodzi pismo Komendanta Powiatowego Krzysztofa Tybora, nie zostało wzięte pod uwagę i policja z uporem godnym lepszej sprawy do końca obstawała przy zakwalifikowaniu tego wydarzenia do kategorii wykroczenia. Dla piszącego te słowa, to bagatelizowanie problemu i skandal, ale cóż ja mogę. To dobrze, że reakcja mojego portalu i informatorów była szybka i gwałtowna. Może tylko dlatego nic się nikomu nie stało i obornik zniknął po kilku dniach. Ciekawe czy policja zbadała, gdzie ten obornik jest w chwili obecnej składowany?
Druga sprawa, którą Pan Komendant dość jasno i jednoznacznie wyraził, to przekazana informacja, że podjęto postępowanie sprawdzające (a chyba także śledcze – sygn. akt ROW-103/16/PG, Ds. 780.2016) w sprawie domniemania działań korupcyjnych, na temat których, nie budzące wątpliwości, zeznania (uprzedzeni o odpowiedzialności karnej za składanie fałszywych zeznań) złożyli moi informatorzy, a ja przekazałem je do publicznej wiadomości. Rozumiem, że w niedalekiej przyszłości dowiemy się czegoś więcej na ten temat, zwłaszcza, że obciążające zeznania dotyczą burmistrza Bobowej, który jak wiadomo zdementował ich treść na łamach „Gorlic i Okolic”.
W piśmie Komendanta Krzysztofa Tybora pojawia się także kilka innych szczegółów dotyczących kuchni policyjnych działań; na przykład dlaczego nie uznano mnie za pokrzywdzonego w przedmiotowej sprawie, dlaczego funkcjonariusz Władysław Piecuch z Komisariatu Policji w Bobowej mógł, ale nie musiał wykonywać dokumentacji fotograficznej na miejscu zdarzenia albo dlaczego nikt nie zamierza sprawdzać bilingów telefonicznych i konfrontować świadków z winowajcami i podejrzanymi. Jedno dla mnie pozostaje dość jasne. Jak na razie policja bardzo łagodnie podeszła do całego zajścia i w tej na wskroś publicznej sprawie zawczasu próbuje, jak mam prawo przypuszczać po doświadczeniach z aferą jesionową, utajnić swoje dochodzenia. O okazanie wszystkich akt trzeba będzie jednak wystąpić – ale w swoim czasie.
A oto cały dokument, z dnia 2 sierpnia 2016 roku, sygnowany podpisem Komendanta Powiatowego Policji w Gorlicach mł. insp. Krzysztofa Tybora: