2 kwietnia 2015 roku wystosowałem do rzecznika prasowego Sądu Okręgowego w Nowym Sączu, sędziego Bogdana Kijaka, pocztą elektroniczną, wniosek, w związku z przygotowywanym materiałem prasowym, o udostępnienie akt jednej z prowadzonych w tym sądzie spraw. I od tego czasu informuję Czytelników mojego portalu, co w tej sądowej trawie piszczy. Warto przypomnieć sobie szczegóły tej historii, bo mówi ona wiele o kompletnej niewydolności polskiego wymiaru sprawiedliwości:
Dla porządku trzeba tylko oświadczyć, że do dnia dzisiejszego nie otrzymałem żadnej odpowiedzi związanej z meritum mojego wniosku. A zatem ciągle nie wiem, czy interesujące mnie akta zostaną mi w Nowym Sączu udostępnione, czy też nie. A sprawa, jak dostrzegli uważni Czytelnicy oparła się już o najwyższe organy nadzoru władzy sądowniczej III RP.
Właśnie otrzymałem kolejne pismo, tym razem od samego wiceprzewodniczącego Krajowej Rady Sądownictwa sędziego Krzysztofa Wojtaszka: PKRS_uznanie_skargi_Macieja_Rysiewicza.
No i proszę moja skarga została uznana. Teraz tylko czekać aż wreszcie ktoś w sądeckim sądzie rejonowym ruszy się i wreszcie udzieli mi odpowiedzi… po prawie 7 miesiącach.
A tak na marginesie; żadnej z moich skarg, skierowanych do pereł małopolskiego samorządu z burmistrzem Wacławem Ligęzą na czele nigdy nie uznano. A wiecie dlaczego? Bo nigdy nie miałem racji… cha… cha… cha…