Ustalenie kogo i po co wysłano z Urzędu Miejskiego w Bobowej w podróż służbową burmistrz Wacław Ligęza wycenił na 2718 złotych i 14 groszy. Historia opłaty, której zażądał ode mnie Urząd Miejski w Bobowej za udostępnienie informacji publicznej została bardzo szczegółowo opisana w materiale prasowym autorstwa blogera o nicku Humpty Dumpty. Ten tekst opublikowałem bez skreśleń w czerwcu bieżącego roku. Warto sobie go przypomnieć:
https://gorliceiokolice.eu/2015/06/i-znowu-afera-na-caly-kraj-z-burmistrzem-ligeza-w-roli-glownej/ .
Polecam także mój felieton:
https://gorliceiokolice.eu/2015/06/dostep-do-informacji-publicznej-za-2718-zlotych-i-14-groszy/.
Ostatecznie sprawa trafiła na wokandę Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Krakowie, który 1 października 2015 roku wydał Postanowienie w przedmiotowej sprawie: II_SA_Kr1081_15_cz_1, II_SA_Kr1081_15_cz_2, II_SA_Kr1081_15_cz_3.
Jak widać moja skarga została odrzucona, ale to wcale nie znaczy, że działania burmistrza Wacława Ligęzy i jego urzędników były zgodne z prawem. Wręcz przeciwnie. W pisemnym uzasadnieniu, sporządzonym przez sędzię WSA Iwonę Niżnik-Dobosz aż roi się od zarzutów pod adresem „organu“, tj. Burmistrza Bobowej w związku z wystosowaniem tzw. powiadomienia o opłacie. Sędzia stwierdza między innymi:
Samo powiadomienie nie wywołuje żadnego prawnie wiążącego skutku, a uiszczenie wskazanej w powiadomieniu opłaty nie warunkuje uzyskania informacji publicznej
albo
Powiadomienie nie zmienia wynikającego z ustawy prawa do uzyskania informacji, a co więcej nie stanowi podstawy do wszczęcia postępowania egzekucyjnego i przymusowego ściągnięcia opłaty,
a przecież taką egzekucją straszył mnie burmistrz Wacław Ligęza w „powiadomieniu“ z 1 czerwca 2015 roku. Można sprawdzić. Ten dokument opublikowałem w artykule https://gorliceiokolice.eu/2015/06/dostep-do-informacji-publicznej-za-2718-zlotych-i-14-groszy/.
Ciekawe także dlaczego skarbnik Danuta Żarnowska w piśmie z dnia 20 lipca 2015 roku – znak RF.1431.16.4.2015, poinformowała mnie o przysługującym mi prawie złożenia skargi do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Krakowie, skoro, jak się okazało, taka skarga była formalnie niedopuszczalna. Nie jestem prawnikiem. Nie mam także sztabu radców prawnych, jak burmistrz perła samorządu Wacław Ligęza. Mam zatem prawo uważać, że zostałem wprowadzony w błąd przez urzędnika. Straciłem czas! Powiecie, że nie pierwszy i nie ostatni raz. Zapewne tak, ale to znaczy, że trzeba głośno krzyczeć o zatrważającej niekompetencji pracowników UM w Bobowej.
Ciekawe, jakie teraz będą losy mojego wniosku w sprawie wyjazdów służbowych pracowników i samorządowców UM w Bobowej?