Ten wniosek o dostęp do informacji publicznej wydawał się lekki, łatwy, przyjemny i bezkonfliktowy. Otóż, chciałem się dowiedzieć, ile pieniędzy wpływa na konto Gminy Bobowa z tytułu podatku od nieruchomości od placówek handlowych „Biedronka” i „Delikatesy Centrum”. Ale w Gminie Bobowa, pod światłymi rządami burmistrza Wacława Ligęzy, nic nie jest lekkie, łatwe, przyjemne i bezkonfliktowe. Pismo, które otrzymałem od skarbnika Gminy Danuty Żarnowskiej – Odpowiedź – dowodzi, że urzędnicy burmistrza Ligęzy gotowi są wywołać wojnę w każdej, nawet najbardziej błahej sprawie, tylko dlatego, ze tę błahą sprawę podniósł recenzent życia publicznego z Wilczysk.
Pewnie każdy mieszkaniec naszej gminy wie, że w Bobowej działają dwa supermarkety. Jeden o nazwie „Biedronka”, a drugi „Delikatesy Centrum”. Mało kto natomiast wie, kto jest ich właścicielem i jak ten właściciel sie nazywa. Ja też nie mam o tym zielonego pojecia. I nie mam obowiązku być depozytariuszem takiej wiedzy. Dlatego składając wniosek urzędowy powołałem się na potoczną wiedzę w tej materii i nikt nie powinien mieć wątpliwości, którego podmiotu gospodarczego mój wniosek dotyczył. Nic z tych rzeczy! Skarbnik Danuta Żarnowska woli bawić się z wnioskodawcą w przysłowiowego kotka i myszkę i oświadcza, że nie zna takich podmiotów podatkowych jak „Biedronka” i „Delikatesy Centrum”. A wystarczyło uprzejmie poinformować „obywatela recenzenta”, że podatek od działalności gospodarczej za ww. z nazwy sklepy płaci firma taka i taka, i w takiej a takiej wysokości. Ale po co, skoro można złośliwie brnąć w urzędowy formalizm. Chluby to urzędnikowi nie przynosi, ale czego się nie robi dla sprawy. Kogo to obchodzi, że przy okazji duch i litera Kodeksu postępowania administracyjnego pozostają martwe i zapomniane. I, że wszyscy tracimy czas!