
Jak doniosła lokalna prasa („Gazeta Krakowska” i „Dziennik Polski”): „Tysiące ton żwiru w ciągu półtora miesiąca (w 2014 roku – przyp. M.R.) zostało wydobyte z trzech rzek płynących przez gminę Uście Gorlickie. – Żwir nadal jest pobierany z koryt rzek i to na masową skalę – mówi Krzysztof Stanek, wiceprezes Zarządu Okręgowego Polskiego Związku Wędkarskiego w Nowym Sączu”. (…)
„Władze nowosądeckiego okręgu Polskiego Związku Wędkarskiego zaalarmowały w lipcu 2014 r., że z rzek Ropa, Zdynianka i Biała Tarnowska zniknęły tony żwiru. Najpierw informacja trafiła do Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Krakowie. Teraz sprawą zajęli się śledczy. – Wczoraj (informacja została opublikowana w lutym 2015 roku) wszczęliśmy śledztwo w sprawie nielegalnego poboru żwiru. Do procederu doszło na terenie gminy Uście Gorlickie po powodzi wiosną 2014 r. – mówi szef nowotarskiej prokuratury Jacek Tętnowski. Żwir był wydobywany od 22 maja do 17 czerwca ub. r., bez porozumienia z zarządcą rzek. – Śledztwo jest prowadzone w sprawie i dotyczy przekroczenia uprawnień przez funkcjonariusza publicznego – mówi prokurator Tętnowski.
Za to przestępstwo grozi kara do 3 lat więzienia. – Żwir pobierany był z koryt rzek i to na masową skalę – przypomina Krzysztof Stanek, wiceprezes Zarządu Okręgowego PZW w Nowym Sączu. Podkreśla, że w miejscach dotkniętych powodzią i przez nią zagrożonych można mówić o legalności wydobycia. W innych jednak mogło dojść do kradzieży żwiru. RDOŚ zwróciła się do Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Krakowie o pilne wyjaśnienie tej sprawy. – Prawo wodne nie zezwala na pobieranie żwiru w Polsce bez pozwolenia wodno- prawnego i bez ważnej umowy z RZGW – wyjaśnia Radosław Koryga z RDOŚ w Krakowie. Takich uzgodnień nie wymaga się jedynie w czasie powodzi, kiedy bezpośrednio zagrożone jest ludzkie życie bądź mienie. Według Społecznej Straży Rybackiej w Gorlicach, żwir był wywożony w różne miejsca. Oficjalne zgłoszenie o jego nielegalnym poborze w komendzie policji w Gorlicach złożył pracownik RZGW. Wójt Uścia Gorlickiego Dymitr Rydzanicz mówi, że nie ma sobie nic do zarzucenia. Potwierdza, że wywoził żwir, ale działał w stanie wyższej konieczności. – W sytuacji kataklizmu, gdy automatycznie przejąłem rolę szefa sztabu kryzysowego w gminie – opowiada. Dlatego mógł też jednoosobowo podejmować decyzje w sytuacjach ekstremalnych, gdy nie było czasu na uzgadnianie ich z różnymi instytucjami. – Wybraliśmy żwir, bo udrażnialiśmy rzeki, by ratować drogi i gospodarstwa przed zniszczeniem – podkreśla wójt Rydzanicz. Trwało to wiele dni, bo trzeba było skutecznie działać na obszarze wielu kilometrów kwadratowych. – Nie mogłem wtedy siedzieć z założonymi rękami i czekać na rozwój wydarzeń – opowiada. Wójt dodaje, że gdyby nie podjął zdecydowanych kroków, to można by mu zarzucić brak działania. Tymczasem straty na samych tylko drogach gminnych oszacowano na 2,5 mln zł. Musiał je przecież ratować”.
Cytaty pochodzą z artykułów:
http://www.gazetakrakowska.pl/artykul/3504977,uscie-gorlickie-afera-zwirowa-z-wojtem-w-tle,id,t.html,
http://www.dziennikpolski24.pl/artykul/3741465,zwir-zniknal-z-rzeki,id,t.html.
Po lekturze tych tekstów przypomniałem sobie wszystkie moje interwencje i publicystyczne, i rzeczywiste, do organów „władzy ludowej” w Gorlicach, w Bobowej, i do Komendy Powiatowej Policji w Gorlicach w sprawie kradzieży żwiru z koryta rzeki Biała Tarnowska. Dodajmy, wszystkie bezskuteczne interwencje. Pies z kulawą nogą nie zareagował na moje „donosy”. Dlatego proceder kwitł i kwitnie pod opiekuńczymi skrzydłami wójtów, burmistrzów i starostów powiatu gorlickiego, którzy bez wątpienia są członkami „mafii żwirowej”, o której opowiadał mi dzisiaj, pragnący zachować anonimowość, członek Polskiego Związku Wędkarskiego z Nowego Sącza.
Przypomniała mi się także historia (sprzed lat) budowy wiaduktu w Bobowej. Jedna z firm, wykonawców tej budowli prawie cały żwir i ziemię, z których zbudowano duży nasyp tej konstrukcji ,ukradła właśnie w Uściu Gorlickim. Gdy zgłosiłem sprawę bobowskiej policji, już następnego dnia zatelefonował do mnie właściciel tego przedsiębiorstwa i w prostych żołnierskich słowach oświadczył: – A ty k… odp… się od mojej firmy. I uważaj, bo ci facjatę odnowimy!
Policja bobowska i gorlicka oczywiście nie podjęła interwencji w sprawie kradzionego żwiru, z którego zbudowano wiadukt w Bobowej, a dzisiaj członek Polskiego Związku Wędkarskiego mówi mi, że ma dokumenty na funkcjonowanie mafii żwirowej nad Dunajcem, Kamienicą, Białą i Ropą.
Polecam Prokuraturze Rejonowej w Nowym Targu wszystkie moje teksty na temat kradzieży żwiru.
A swoją drogą, to bardzo ciekawe, dlaczego prokuratura gorlicka nie zajmuje się tą sprawą. Macki mafii sięgają aż tak głęboko?