Małgorzata Rusin z Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska ze Starego Sącza w sprawie kaleczenia drzew

Dosłownie kilka minut temu otrzymałem, drogą elektroniczną, list, sygnowany przez Małgorzatę Rusin, Głównego Specjalistę Wydziału Spraw Terenowych RDOŚ w Krakowie z oddziału w Starym Sączu, w sprawie moich interwencyjnych artykułów, dotyczących wycinania i kaleczenia drzew. Może jednak uda się w przyszłości uratować inne cuda i pomniki przyrody. Tymczasem bardzo dziękuję, za wsparcie, bo już myślałem, że jak zwykle sam będę wolał na puszczy. Ale jednak nie jestem sam. Teraz czekam na wspólne, zapowiedziane w poniższym liście, oświadczenie konserwatorów zabytków i przyrody, które być może zahamuje ten okrutny proceder ogławiania drzew. Jeszcze raz się okazało, że presja ma sens. I, że nie wolno milczeć. A jako ilustrację przedstawiam zdjęcie osiemsetletniego „Bartka” z nadleśnictwa Zagnańsk w Górach Świętokrzyskich, który stary i schorowany jednak trwa w naszym krajobrazie, ratowany przez ludzi na wszystkie możliwe sposoby. A zdjęcie dedykuję burmistrzowi Wacławowi Ligęzie, z którego upoważnienia wycięto dwóch bartkowych braci w Wilczyskach!

PISMO PANI MAŁGORZATY RUSIN DO MACIEJA RYSIEWICZA I REDAKCJI „GORLIC I OKOLIC”

Jest to dla mnie osobiście dramat. Próbuję właśnie z Panią Konserwator wydać pismo w tej sprawie do gmin, powiatów, księży, drogowców itd. gdyż stało się to jakąś plagą. Nie udało mi się prywatnie w  komentarzach pod artykułem umieścić tekstu, który cytuję:

„Wzdłuż naszych dróg i ulic, na prywatnych posesjach oraz osiedlach mieszkaniowych a nawet o zgrozo przy Kościołach, na cmentarzach,  corocznie tnie się i kaleczy w sposób okrutny tysiące drzew, które przydawały piękna i szlachectwa także były świadkami naszej kultury, pozostawiając upiorne kikuty, nie mające żadnego pozytywnego wpływu na mikroklimat otoczenia. 

Ich wygląd szpeci nasze miasta i wsie, zabytkowe budowle i fatalnie świadczy o świadomości ekologicznej decydentów i straszy turystów oraz  zwykłych mieszkańców.

Redukcji koron,  (bez względu na udział posuszu)  czyli „ogławiania” w barbarzyński  sposób dokonuje się pod hasłem poprawy bezpieczeństwa doprowadzając do utraty wartości estetycznych, krajobrazowych  i przyrodniczych. Taka redukcja koron powoduje zniszczenie naturalnej formy i oszpecenia drzewa. Ulistnioną koronę, tworzy zwykle gęsta kula listowia. Po usunięciu  gałęzi często pozostają pniaki, czopy i sęki. Drzewa staja się brzydkie, zwłaszcza w stanie bezlistnym, który w naszym klimacie trwa, w zależności od gatunku, od 5 do 6 miesięcy. Drzewo, które zostało pozbawione korony, wygląda jak okaleczone i pokręcone, i nigdy nie odzyska swojej naturalnej formy. Nie sposób nie wspomnieć o utracie wartości przyrodniczych, gdyż przestaje być siedliskiem dla wielu dzikich gatunków zwierząt nie wspominając ptaków, które w bezlistnych koronach nie znajdują miejsca na ukrycie gniazda. Dokonujący tak radykalnego cięcia rzadko myślą o losie zwierząt, owe drzewa zamieszkujących.

Paradoks polega na tym, że zabieg, który ma ograniczyć wysokość drzewa, aby stało się bezpieczniejsze, stwarza po pewnym czasie jeszcze większe zagrożenie.  Usunięcie większej części korony powoduje zachwianie statyki drzewa, jego powolną śmierć.

Małgorzata Rusin

(Odwiedzono 30 razy, 1 wizyt dzisiaj)

1 przemyślenie na temat "Małgorzata Rusin z Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska ze Starego Sącza w sprawie kaleczenia drzew"

  1. Nie wiem czy ta Pani jest z powołania na stanowisku czy jej wypowiedź świadczy o tym jakich ludzi zatrudniamy . Szanowna Pani dużo Pani mówi o wyglądzie drzew którym się redukuje korony .Osobiście nie wiem po co .Domniemam że osobniki rosnące w miejscach uczęszczanych przez ludzi mogą podczas wiatru „siać „cienkimi gałązkami . Może rozbudowana gałąź się złamać itp .Pytam = po co trzymać te drzewa , po co kombinować z przycinaniem .A szczególnie utrzymywanie na siłę drzew rosnących przy drogach.Przez które niejeden człowiek stracił życie . Nie dajmy się zwariować . A szczególnie zgrozą wieje jak widzę topole przeszłorębne przy drogach ,lub placach zabaw /wiek powyżej 35 lat/. A teraz najważniejsza uwaga – każde przycięcie drzewa a nie zabezpieczenie rany jest przyczynkiem do wniknięcia grzyba /najczęścij huby/ .Pozdrawiam.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *