
Zaglądamy na życzliwy24.pl.
http://www.bobowa24.pl/2015/02/nowy-nieoznakowany-radiowoz-na-sluzbie-komisariatu-policji-w-bobowej/
Czytamy:
„Nowy nieoznakowany radiowóz na służbie Komisariatu Policji w Bobowej”.
Nadworny kronikarz pyta: „Czy będzie dzięki temu bezpieczniej?”.
Odpowiedzmy sobie od razu. Jeśli nadworny kronikarz miał na myśli to, że od tego „nieoznakowanego radiowozu” spadnie prawdopodobieństwo, że ktoś kogoś na gminnej drodze zabije, to „bezpieczniej” nie będzie. A już na pewno nie będzie, gdy do tego „radiowozu” wsiądzie pan komendant (znany mistrz kierownicy).
Ale kronikarz nas o zdanie nie pyta.
Z tekstu dowiadujemy się, że „wiosną zeszłego roku” „wyszła inicjatywa”. Skąd wyszła owa „inicjatywa”? A „od czterech jednostek samorządu powiatu gorlickiego”. Na czym polegała? A na tym, że te „jednostki” „zdecydowały (…) o przekazaniu środków na zakup pojazdów służbowych dla gorlickiej policji”. Jakie to jednostki? A „Urząd Miejski w Bobowej i Gorlicach, Urząd Gminy w Gorlicach oraz Starostwo Powiatowe”.
„Z racji, iż samorząd bobowski (…) dołożył ponad 50% wartości jednego samochodu otrzymał Hyundaia i20 do wyłącznego użytku policjantów w Bobowej”.
Co to znaczy, że „samorząd bobowski” „dołożył”? A to, że dołożył gminny podatnik, czyli my wszyscy. A co z tego będziemy mieli? Podobno ma wzrosnąć „bezpieczeństwo” (cokolwiek by to miało znaczyć). Tak twierdzi weterynarz. Nadworny kronikarz zanotował jego zeznanie. Czytamy:
„Takie były oczekiwania społeczeństwa od wielu lat”.
No proszę: „społeczeństwa”. A konkretnie czyje? Jak się to „społeczeństwo” nazywa? Któż jest ten (lub ci), co już nie mógł wytrzymać (i to od „wielu lat”!), nie mógł przeboleć tej fatalnej okoliczności, że policja bobowska nie może się wozić „nieoznakowanym radiowozem”?
„Pojawiły się wnioski mieszkańców aby wzmocnić bezpieczeństwo miasta i gminy”.
„Wnioski mieszkańców”? Można prosić o nazwiska owych „mieszkańców”?
„Enej” (za 60 tys.) też podobno się odbył – wg pani B. i weterynarza L. – na „wnioski mieszkańców”. Ich nazwiska pozostają urzędową tajemnicą.
„Wzmocnić bezpieczeństwo miasta i gminy”? A na czym polegało „niebezpieczeństwo”?
„Nasz samorząd zadbał o rozwój infrastruktury chodnikowej (…)”.
„Infrastruktura chodnikowa” – dumnie (i groźnie) brzmi. A realnie co oznacza? Oznacza kilometry bezsensownych krawężników i hektary niepotrzebnej „kostki” Bauma, na które poszły miliony wyciągnięte z naszych kieszeni.
„(…) oraz poprawę jakości stanu nawierzchni dróg”.
„Poprawa jakości stanu”? Co znaczy „poprawa jakości stanu”?
„Prowadzone były także konsultacje, spotkania z młodzieżą (…)”.
To już jest bezczelność. Weterynarz rozdaje na prawo i lewo nasze pieniądze (a równocześnie zaciąga kredyt w banku na pokrycie bieżącego deficytu w gminnym budżecie) na skutek rzekomych „konsultacji”? W dodatku „z młodzieżą”?
Jeśli już weterynarz tak się martwi o „młodzież”, to niech przestanie udawać, że nie wie, czym się kończą „rodzinne” festyny, które organizuje przy szkołach. Szkolna młódź upija się piwem (wódką też), a potem całymi stadami jeździ po drogach gminnych na motocyklach i motorynkach. W dniu takiego „rodzinnego” festynu policja siedzi grzecznie na komisariacie (bynajmniej nie dlatego, że nie ma „nieoznakowanego radiowozu”). W ogóle się na drogach gminnych nie pokazuje – nie chce psuć weterynarzowi zabawy. Na gminne drogi wyruszy w innym czasie – i złapie „pijanego” woźnicę (a kiedy złapie konia?).
„(…) ale to wszystko było niewystarczające ponieważ oczekiwania dotyczyły większej ilości patroli na ulicach”.
Czyje „oczekiwania”?
„Docelowo komisariat będzie liczył jeszcze więcej policjantów niż obecnie”.
„Jeszcze więcej”? Słusznie. Jedyne, co może nas uratować, to „jeszcze więcej policjantów”. Jedna blondyna to za mało!
„Jest też komendant policji (…)”.
Nie da się ukryć – jest.
„(…) a pewne sprawy można załatwić w Bobowej a nie trzeba jeździć do Gorlic co jest dla mieszkańców bardzo istotne”.
„Pewne sprawy”? Jakie „sprawy”?
„(…) co jest dla mieszkańców bardzo istotne”? Których „mieszkańców”? Jakich „mieszkańców”?
Ja akurat jestem mieszkańcem gminy i nie mam żadnych „spraw” do „załatwienia” u pana „komendanta”.
„Nowo zakupiony pojazd jest nieoznakowany i nie chodzi tutaj aby kogoś przyłapać znienacka ale na gorącym uczynku”.
To jest ciekawa konstrukcja – że tak powiem – semantyczno-logiczna: „nie (…) przyłapać znienacka ale na gorącym uczynku”.
Nie wiem, czy nadworny kronikarz (znany analfabeta) wiernie zapisał słowa weterynarza. Jeśli tak, to powstaje pytanie, czy weterynarz powiedział to na trzeźwo, czy palił wcześniej jakieś zioło.
„Nasz samorząd w połowie sfinansował jego zakup druga część pochodziła od Komendanta Wojewódzkiego Policji”.
Po pierwsze: nie decydował „nasz samorząd”, tylko weterynarz (przyjaciel „resortu”, dumny posiadacz brązowej broszki).
http://www.gorlice24.pl/3,1637,Swieto_Policji.htm
Po drugie: nie „nasz samorząd (…) sfinansował”, tylko gminny podatnik (czyli my wszyscy), oskubany wcześniej przez weterynarza.
„Jeśli mamy się troszczyć o bezpieczeństwo nie powinniśmy się odcinać od takich akcji”.
Tutaj weterynarz mówi o sobie jak król (w liczbie mnogiej): My, burmistrz „miasta” B.
Co ten tekst realnie znaczy? A mniej więcej tyle: nic nie jest dane raz na zawsze, jeśli weterynarz chce utrzymać status przyjaciela „resortu”, musi od czasu do czasu przynieść jakiś prezent, a wtedy – kto wie? Może dadzą mu broszkę srebrną, a potem złotą?
„Dobrze się dzieje jeśli jest więcej policjantów, więcej patroli, że częściej funkcjonariusze są w terenie”.
Oj, dobrze, dobrze! Czy może być większe szczęście dla nas wszystkich, niż „więcej policjantów”?
„Kontrole pojazdów mogą wpłynąć na to, że będzie mniej wykroczeń i bezpieczeństwo się poprawi”.
No i mamy odpowiedź na wątpliwość, która gnębiła nadwornego kronikarza („Czy będzie dzięki temu bezpieczniej?”). Weterynarz, Mateusza Książkiewicza chlebodawca i dobrodziej, stwierdza jednoznacznie: „ bezpieczeństwo się poprawi”. Odetchnęliśmy z ulgą!
Na koniec na poważnie.
Pieniądze na „nieoznakowane radiowozy” dały tylko Gorlice (miasto, gmina i powiat) i Bobowa. Pozostałe gminy (siedem gmin!) nie dały ani grosza – i słusznie. Weterynarz robi sobie (naszym kosztem ) zasługi w „resorcie”. Takie zasługi to dla weterynarza ważna rzecz (teraz i na przyszłość). Ponieważ nie ma nad weterynarzem żadnej kontroli (rada „miejska” – także ta w nowym składzie – to kompletna porażka), pozwala sobie na coraz większą bezczelność. Wyrzuca lekką ręką 32,5 tys. złotych – a zadłużenie gminy wzrasta. Bredzi przy tym o jakimś „bezpieczeństwie” – a ogłupiała publika łyka te opowieści jak gęś kluski.
Dziwnym trafem objawienie rysiewicza pokrywa się z objawieniem a. Może to jest tak, że jeśli któryś tekstów jest na pograniczu prawa woli Pan opublikować pod pseudonimem? Wczoraj znowu widzieliśmy gości u Pana… Udowodnimy Pana machlojki… wszelkie pomówienia.
„anonymus”
Powyższy tekst jest „na pograniczu prawa”? A z której strony? Z dołu, czy z góry?
„Widzieliśmy”? My „anonymus” „widzieliśmy”?
„Udowodnimy”? My „anonymus” „udowodnimy”?
Dajcie sobie spokój życzliwy/rozczarowany/ zszokowany/zorientowany (czy jak wam tam), nie gorączkujcie się. Powyższy tekst jest opisaniem stanu faktycznego – i tyle.
P.Rysiewicz.
To nie wie Pan,że nie może Pan przyjmować Gości u siebie w domu?
Ma Pan zezwolenie od władz gminnych?