Wypłaty, głównie z tytułu tzw. kilometrówki, na rzecz burmistrza Wacława Ligęzy, które wreszcie zostały ujawnione przez naszego „włodarza” były na tyle pokaźne, że postanowiłem dalej drążyć temat.
Na razie wiemy, że burmistrz Bobowej zainkasował od stycznia 2012 roku do lipca 2014 roku ponad 44 000 złotych. Wcale pokaźna sumka i jak wiemy nieopodatkowana. I żeby nikt nie miał do mnie żadnych pretensji, że „spowiedź” publiczna burmistrza Wacława Ligęzy ma charakter szczątkowy, zwróciłem się do organów Gminy Bobowa o ujawnienie kosztów podróży służbowych kawalera Srebrnego Krzyża Zasługi od początku jego publicznej misji, tj. od stycznia 2002 roku do końca 2014 roku, wyłączając oczywiście okres wcześniej zlustrowany.
No i na mój wniosek o dostęp do informacji publicznej otrzymałem taką oto odpowiedź: Odpowiedź 28.01.
Jak widać musimy uzbroić się w cierpliwość i czekać. Tak czy siak, ciąg dalszy nastąpi…
Jeśli płacą pańskiej redakcji za prowadzenie poralu to dlaczego nie zatudni pan ludzi do sprawdzania takich rzeczy tylko „zleca” to urzędniokm. Im za ten czas będziemy musieć zapłacic wszyscy. Coś to źle pan wymyśłił, tzn. dla pana dobrze bo pieniądze zamiast zapłącić pracownikom to zostaną w pańskiej kieszeni. Tak przeglądając ten portal to widzę że tu 90% tresci jest napisana przez „darmowych pracowników redakcji” czyli urzędników, pan tylko składa zapytania a potem robi z tym co chce i przedstawia w śweietla jakim chce. Czy to jest rzetelne?
No proszę: „poralu”, „urzędniokm”, „zapłącić”, „śweietla”. Do tego bełkotliwa składnia, interpunkcja nie istnieje.
Radzę zostawić szkołę, która uczy (a przynajmniej powinna uczyć) czytać i pisać (i tak nic z tego nie będzie) i zapisać się do weterynarzowej szkoły grajków (proponuję bębenek).
Co do nazwy („Niemowa”). Pod tekstem „Kilometrówka burmistrza Ligęzy. I wszystko jasne” pojawił się „Ślepy” („Gdzie to pismo, komentarze są a pisma nie ma”).
Niedobrze. Najpierw oczy, teraz aparat mowy… Trzeba do weterynarza. Może być weterynarz L.
„Niemowa”
Masz bujną wyobraznię.
Niby p.Rysiewicz ma iść do Urzędu Miejskiego do burmistrza,żąda dokumentów-delegacje,siada i burmistrza w gabinecie i sprawdza dokumenty na oczach,pod nadzorem burmistrza i przegląda,sprawdza,notuje,kseruje….?
A przy okazji piją sobie kawkę?