Historia rodem z Biecza…

[Od redakcji! Tekst, który za chwilę Państwo przeczytacie, został dzisiaj zamieszczony w dziale „Komentarze”. I chociaż – niestety – razi strukturalnym brakiem dbałości o poprawną polszczyznę, postanowiłem zamieścić tę niesztampową opowieść (bez korekty i redakcji) na stronie głównej mojego portalu. A więc, uwaga, uwaga, po raz pierwszy w historii na łamach portalu „Gorlice i Okolice” pojawia się najprawdziwsza bajka. Dodajmy bajka z kluczem! Pamiętajmy jednak, że Autor o nicku „Wilk z Bieckiego Lasu” przestrzega wszystkich, żeby nie doszukiwać się, pod postaciami zwierzęcych bohaterów „Historii rodem z Biecza…”, jakichkolwiek podobieństw do realnych, z życia wziętych, postaci i zdarzeń.]

Był sobie mały las w którym żyły zwierzątka tworzące gminę. Jak co kilka lat nadszedł czas kiedy wybierały swojego Pana i jego ministrów.
W tych wyborach postanowił wystartować niejaki SZCZUR, zwierze uwielbiane w okolicy za swoją ładną mowę. Szczur miał w sobie wielki dar, potrafił obiecać pozostałym zwierzątkom
wszystko co chciały, jak trzeba przytulił, powiedział że na pewno coś pomoże, choć tych obietnic nie realizował dzięki niespotykanemu urokowi omamiał zwierzęta które były w niego zapatrzone niczym w jakiegoś bożka. Powód wystartowania Szczura w wyborach był prozaiczny, Szczur będąc Królem kilku gmin obawiał się że na reelekcję nie ma już szans, ponieważ o ile w swojej gminie był kochany, pozostałe zwierzątka z innych lasów niezbyt mu ufały. Co prawda obmyślił plan że wystartuje na obie posady i na Króla gmin i na Pana w swoim lesie. Żałował bidulek że nie ma w tym czasie wyborów na jakieś inne stanowiska. A nóż by jak nie tu to tam, gdzieś by się może zaczepił. I Stało się, niespodziewanie Szczur wygrał wybory na Pana Gminy i … dostał się do wąskiego grona wybrańców z którego wybierany jest Król wielu gmin.
“A niech to gęś kopnie!” pomyślał rozżalony. Gdyby w moim lesie ktoś z moich konkurentów miał na tyle dużo głosów aby doprowadzić do drugiej tury, ja w tym czasie może poustawiał sprawy w królestwie i by mnie moi ziomale (a kliku ich weszło do grona wybrańców) koronowali. A tak … Co tu robić – pomyślał. Trudno biorę to co pewne idę na Pana Lasu. To już mam w garści, a i ilość żołędzi co miesiąc otrzymywanych podobna jak w Królestwie. Co mi tam, najważniejsze że to się zgadza. Ale zaraz chwila kto ustala ile żołędzi dostane? No tak ministrowie gminy. O cholera, a ja na 15 mam tylko 4… za mało żeby o czym decydować. Z kim by się tam dogadać. A już wiem.
Żaba się dostała do rady ministrów, syn ropucha który był w poprzedniej radzie. Z Żabą się dogadam na pewno, trochę go połechtam, coś obiecam, pochwale przy zwierzętach, pogłaskam
na pewno będzie wdzięczny, a posłuch Żaba u kilku innych ministrów ma, ale co się dziwić, Koza, Osioł, czy Baran potrzebują kogoś żeby ich ktoś poprowadził, a Żaba się powymądrza i już ich owinie wokół siebie. Jak Szczur pomyślał tak się stało. Żaba został pierwszym ministrem w radzie i tak wszystko ustawił że jak trzeba było głosować nad ilością żołędzi dla Szczura wszyscy gremialnie podnieśli łapy za maksymalną stawką. Przy okazji ministry wpadli na pomysł żeby sami coś mogli obgryźć. Po kilku nie przespanych nocach urodził się u nich pomysł. Stwórzmy dużo komisji, spotykajmy się jak najczęściej! Wszystko dla dobra zwierząt z naszego lasu,
a to że przy okazji wpadnie trochę żołędzi do kieszeni to dla nas lepiej. To że las zadłużony, eee nieważne emfizemy krzyczeć że to nie my zrobili.
Ilość żołędzi ustalona, wszyscy szczęśliwi, to rządzić trzeba zacząć. Żaba został wezwany do Szczura. Żabo – powiedział Szczur – mamy niedobór żołędzi. Przeraził się Żaba gdy to usłyszał. Ale Panie a co z nami? – odparł żaba. Spokojnie Żabciu dla nas wystarczy, nam nie zabraknie. No ale kredyt ma nasz las bardzo duży, poprzedni władcy lasu chyba przesadzili z inwestowaniem, fakt że nasze centrum lasu wygląda ładniej, ale może nie wszytko trzeba było robić, może mniej było inwestować? – dywagował Szczur. Co zresztą zwierzątka z granic lasu obchodzi że u nas przy pałacu jest piękniej, skoro oni nawet ścieżek nie mają dobrych zrobionych.
Tak Panie, ty masz zawsze rację – jęknęła żaba. I właśnie Żabuniu musimy ustalić strategię, obmyśliłem plan – zakomunikował dumny Szczur. Proszę powiedz Panie, powiedz …
– Żaba zaczęła podskakiwać z ekscytacji. Zróbmy tak. Opowiemy wszystkim zwierzątkom w lesie że wszystko w naszym małym królestwie jest źle, jak drzewa będą pomalowane na zielono
wmówimy im że powinny na niebiesko, jak ścieżki będą zrobione pomiędzy brzozami to my powiemy że powinny być pomiędzy klonami, jak na strumyku zrobili tamę, to powiemy
że źle ją zrobili i jest dziurawa. Ale o chyba nie jest do końca prawda- spokojnie rzekł przysłuchujący się rozmowie Dzik. Nie ważne – krzyknął Szczur. Żabo musimy
wszystkim zwierzętom to powtarzać w kółko aż uwierzą, zacznijmy od naszych ministrów – zakomunikował Szczur. Żaba aż podskoczyła z radości – już wołam Kozę, Barana i Osła,
zaraz polecę im rozpocząć nadawanie naszej wersji. Działaj Żabo, wierzę w ciebie, bogdaj też z Ropuchem niech się w to włączy, Tak Panie, wiesz że ja i mój tato dal ciebie wszystko.
Szczur zatarł z zadowolenia łapki. Ha! – pomyślał- machina ruszyła. No to teraz trzeba się zająć pracownikami mojego dworu. Teraz tu pozamiatam.
Kolejnego dnia znowu została zawezwana Żaba. Witaj moja Żabciu rzekł Szczur. Ach witaj mój panie – odpowiedziała uśmiechnięta żaba. Co tam dzisiaj planujemy mój władco?
Zamiatamy na dworze Żabko. Kogo my tu mamy pierwszego, aaa Borsuk, zajmuje się rozbudową naszego lasu. tyle że on za bardzo z poprzednią władza się kojarzy – powiedział Szczur Tak panie, przegońmy go szybko – zarechotrała żaba. Ale kogo damy na jego miejsce, hmm niech to będzie może niedźwiadek – rozmyślał Szczur. Niedźwiadek? – zapytała Żaba – Panie czy on eis tym już nie zajmował kilka wiosen temu.
A tak był, trochę mu nie wyszło, ale młody jest nauczy się. A poza tym wierny i nie sprzeciwi się, będzie nas słuchał. A tak, tak to jest najważniejsze wykrzyczała Żaba której oczka aż zabłysły. Ale zaraz zaraz – spokojnie odezwał się Dzik – czy Panie zdajesz sobie sprawę że Borsuk lepiej się na tym zna niż Niedźwiadek i sprawniej mu to szło? Niedźwiadek co prawda się tym już zajmował, ale kompletnie mu to nie wychodziło.
Zamilcz! – krzyknął Szczur – Niedźwiedź zrobi co każemy, takich nam trzeba. A że się trochę nie zna, poradzi sobie.
Na to Żaba: Panie a może ja się tym zajmę przecież wiesz ze się na tym znam, jak na wszystkim zresztą- podkreśliła zadowolony z siebie.
Tak moja żabciu – powiedział szczur głaskając go po głowie- gdybym tylko mógł, chętnie obsadziłbym cie na każdym stanowisku, ale na razie pozostań tutaj jako mój premier wśród ministrów. Tu jesteś mi potrzebny.
Tak Panie – rzekł nieco zawiedziony Żaba.
Dobra kogo tu jeszcze powywalamy.- syknął Szczur
Słysząc to Żaba szybko odzyskał humor.
-Może Lisicę, Kuropatwę i Sarnę. Tak wywalmy i wywalmy z naszego lasu
zaczął mocno rechotać Żaba.
Spokojnie Żabo – powiedział Szczur – na razie pozabieramy im funkcje kierownicze, a potem to się zobaczy.
Panie a co zrobimy z Sową – zapytał zaciekawiony Żaba.
No tu koniecznie trzeba coś zmienić, brała udział w liczeniu żołędzi dla poprzednich władz lasu, id elanie się nadaje na kozła ofiarnego. – stwierdził Szczur.
Tak Panie – poskoczył uradowany Żaba – wywalmy i jeszcze obsmarujmy gdzie się da, zniszczmy, zakopiemy, tak tak! – żaba triumfował – A Panie – zająknął się nagle, ale kto na jej miejsce ??? -Nagle rozpromieniał może- ja może ja? Przecież wiesz Panie jak dobrze się znam na liczeniu żołędzi, tak wszystko policzę że i nam więcej zostanie.
Nie Żabo – zdecydowanie odparł Szczur – już mówiłem ty mi tutaj jesteś potrzebny.
Żabie popłynęły łzy,.
– Wiem Panie, ale ja tak bym chciał przecież się znam, przy okazji bym wszystkiego dopilnował i wszystkim bym pokierował – wydusił z siebie.
– Spokojnie żabo przed tobą widzę większe cele, może kiedyś zajmiesz moje miejsce, może będziesz Panem Lasu.
– Żaba aż wyskoczył z siedzenia. Tak Panie, tak … – całe szczęście że żaba ma uszy, przynajmniej jego uśmiech znalazł granicę. – Panie jesteś wielki.
– Dobrze, dobrze już się nie podlizuj – skwitował Szczur – lepiej zadecydujmy kto zastąpi Sowę, hmm kto by to mógł być, już wiem!! Nornica. Ona się do tego nadaje. Też zajmuje się liczeniem żołędzi.
– Nornica? – zdziwił się siedzący w kącie Dzik- Nornica?? przecież ona nawet do pięt Sowie nie dorasta, liczenie idzie jej jakoś słabo, ze nie wspomnę że np taka Gąska zna się na tym dużo lepiej, nawet już chyba Sowę zastępowała, co ja mowie to może nawet niedźwiadek byłby lepszy?.
– Milcz – krzyknął Szczur. Nornica jest mi wierna, ona dla mnie wszystko zrobi, a że się za bardzo nie zna? ee co z tego przecież jak trzeba to Żaba jej pomoże, prawda Żabciu – zapytał litościwie Szczur.
– Tak mój Panie – Wykrzyknął uradowany Żaba – pewnie że pomogę, przecież wiesz ja się znam.
-Tak tak żabo, znasz się – przytaknął Szczur.
– Kogo jeszcze wywalimy – zapytał żaba.
No nie wiem, hmm, zastanowił się Szczur. Pewnie trzeba odstrzelić te 2 kaczki które prawem lasu się zajmują, zważywszy na to że obiecałem Kaczorowi że to on teraz będzie się tym zajmował, a przysługę mu jestem winien to jego wezmę.
-Masz racje Panie – powiedział żaba- mam już pomysł ze rozpowiemy że kaczki były
niekompetentne na niczym się nie znały i że za dużo zarabiały.
– O to to , Żabciu, tyle że z tym zarabianiem nie przesadzaj, Kaczor nie mało żołędzi bierze – odparł Szczur.
Nie przejmuj się Panie kto nam to później udowodni, zwierzątka w lesie tak tobie wierzą że co im powiesz za pewnik to przyjmą – podpowiedział Żaba – Ach Panie – kontynuował – jestem z ciebie dumny, kogo jeszcze zniszczymy?
Mam parę typów moja żabcio ale spokojnie, teraz pognębmy trochę zwierzaczki pracujące na naszym dworze te które zostaną, potrzymamy je w pracy do nocy, zadamy coś jeszcze do domu
to zmiękną – zakomunikował wyraźnie uśmiechnięty.
– Słusznie Panie – rzekł Żaba – a tak na marginesie my tu już z 3 godziny debatujemy, a przed Pana jamą widziałem kilku dworzan czekało na audiencje.
– Niech postoją, to się pokorniejsi zrobią – rzekł Szczur.
– Panie – powiedział spokojnie Dzik – ale nie lepiej by było gdyby dworzanie siedzieli w swoich dziuplach i robotą się zajęli zamiast pod twoją norą wyczekiwać?
– Milcz – krzyknął szczur- są głupia niezdyscyplinowana i nic nie umiejąca zwierzyna niech warują. Może przynajmniej się szacunku nauczą. W moim poprzednim królestwie to byli dworzanie, sama śmietanka. A ci ? pożal się boże patałachy, już ja ich zniszczę. Jak tak dzień w dzień będą do nocy siedzieć to ich nauczę.
– Ale Panie – kontynuował Dzik – coś mi się wydaje że zdecydowana większość się jednak zna na swojej robocie , a co do traktowania ich to chyba niezgodne z przepisami,mobbing, normy pracy i takie tam…
– Zamknij się – przerwał mu Szczur – tu ja stanowię prawo.- Żabciu zwrócił się w stronę uradowanej mordki siedzącej obok – jak tam idzie nam propaganda?
– Wyśmienicie Panie – odpowiedział Żaba.- Nasi ministrowie działają, a i tata Ropuch robi dobrą robotę. wszystkie “szafy opróżniamy i trupy wyciągamy.
– Wspaniale Żabo, a miejsca w szafach mi dużo potrzeba, bo jeszcze rządzenie dobrze się nie zaczęło, a już muszę parę spraw tam upchać, wiesz jak to jest … zobowiązania wobec “partnerów” mam przeróżne.
– Rozumiem Panie – odpowiedział Żaba.
– Powiem ci również w zaufaniu – zamruczał Szczur – że niedługo do naszego lasu zawitają nowe zwierzątka, będą to moje wierne psy z poprzedniego królestwa. Dzięki nim będzie mi się rządziło lepiej i zwierzątka mnie będą bardziej kochały.
– Panie jetem dumny z ciebie – powiedział Żaba- szkoda że mnie tak nie kochają, ja przecież jestem taki fajny i na wszystkim się znam.- westchnął.
– Nic się nie bój żabciu jak obiecałem tak zrobię, będę cie przytulał i chwalił wśród mieszkańców lasu, może też cię pokochają.
Dziękuje o wielki – zakończył Żaba.

Ale historia trwa dalej i pisze się z dnia na dzień….

Wszystkie postacie i zdarzenia przedstawione w tym opowiadaniu są fikcyjne. Proszę nie doszukiwać się jakichkolwiek podobieństw.
Zastrzegam jednocześnie że jeśli jakieś osoby zechcą postępować tak jak opowiadaniu czynić będą to na własna odpowiedzialność.
PS. Dzik w tym opowiadaniu jest głosem rozsądku nie występującym w rzeczywistości, nikt się z nim nie liczy …

(Odwiedzono 69 razy, 1 wizyt dzisiaj)

1 przemyślenie na temat "Historia rodem z Biecza…"

  1. Tylko żal że tak trudno dotrzec to takich tekstów. Poczta pantoflowa i szepty. Sam tak tu trafiłem.
    Nie jestem piewcą czy krytykiem. Ale to normalne ze przychodzi nowa „miotła” i czyści. Obsadza swoimi bo kim? Ktos podejmowal decyzje ktore okazaly sie blędne i powinien wylecieć. Z autopsji wiem jak wygladaly chocby tryb i org. przetargow. Pani N. zaszyla sie na chorobowym bo nie pasuje jej degradacja w opiece społ., cóż nie przeszkadza jej to w spacerach czy kandydowaniu do rady soleckiej (do ktorej sie dostala dostajac cos kolo 130glosow). Ciekawi mnie zawsze jak to jest ze urzednik choruje po 3-4mies bez kontroli zus czy zakladu pracy a gdy zachoruje sklepikarz po 2tyg ma wezwanie do sącza. Pozbyto sie jej w bialych rekawiczkach likwidujac po prostu stanowisko nawiasem mowiac zbedne bo po co komu kierownik usc gdy ma pod soba 2 osoby… Powinna docenic to ze nie dostala zwyklego wypowiedzenia jak skarbnik a na to zasluzyla. Przeciez obie w 100% odpowiadaja za finanse.
    Wilk to ktos ze „starej gwardii” zawiedziony nowym burmistrzem-coz sa juz tacy.
    Trzeba sobie zdawac jednak sprawe z tego ze „polityka to nie dziennik tv to wysypisko smieci”.
    Nowej ekipie daje rok , zobaczymy co sa warci. Sa jeszcze inne zmiany ktorych nie ma w tekscie chocby w GOK. Tam rowniez jest „młokos” ktory co ciekawe staral sie zostac radnym z listy p.N. Czekam za zmiane w MPGK ktora dzieki super zarzadzaniu umiera żywiąc się ochłapami.
    Pozdrawiam i czekam na wiecej tekstow o Bieczu.
    P.S. Szykuje się funkcja pomocnika burmistrza Doradcy – ciekawe kto nim zostanie….

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *