Samowolnie wybudowanego wodociągu w Brzanie niekończąca się historia

Skandal, związany z samowolnie wybudowanym i użytkowanym we wsi Brzana wodociągiem, powinien już dawno zmieść z politycznej, samorządowej i urzędowej sceny takie tuzy gorlickiego życia publicznego jak byłych starostów Witolda Kochana i Mirosława Wędrychowicza, wójta/burmistrza Wacława Ligęzę czy Powiatowego Inspektora Nadzoru Budowlanego Aleksandra Górskiego. Odpowiedzialnych, za tolerowanie karygodnego stanu formalno-prawnego i faktycznego tej inwestycji, było jednak znacznie więcej. Mój portal ze szczegółami informował wielokrotnie o tym bezprawiu, ze Spółką Wodną Brzana w tle.

Budowla rozpoczęła swój nielegalny żywot już w 1994 roku i aż do 2014 roku trwała niemoc państwa związana z prawidłowym opisaniem porządku prawnego i faktycznego wodociągu. Szkody, które poniosło, na przestrzeni lat, w tej sprawie kilkadziesiąt gospodarstw domowych, a wiec pewnie i kilkadziesiąt osób, trudno ocenić. Oczywiście w normalnym, demokratycznym państwie prawa sprawa zostałaby załatwiona najdalej w kilka miesięcy, ale… ale Polska nie jest niestety normalnym demokratycznym państwem prawa.

I kiedy wydawało się, że wszystkie sądowe formalności zostały już załatwione (po 20 latach – śmiechu warte) i w obiegu prawnym ostała się prawomocna decyzja administracyjna Kierownika Urzędu Rejonowego w Gorlicach dr. Andrzeja Welca z 24 czerwca 1996 roku (znak A.7355-2-10/94), nakazująca Spółce Wodnej w Brzanie bezwarunkowo rozebrać cały samowolnie wybudowany wodociąg, do akcji wkroczył 21 stycznia 2015 roku Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego z Gorlic Aleksander Górski. I wydał Postanowienie (znak PINB.7355-9/05) i rozpoczął dzielenie włosa na czworo. Z treści ww. Postanowienia wynika, że Kierownik Urzędu Rejonowego dr Andrzej Welc w 1996 roku nie dość dokładnie określił, co tak naprawdę ma być rozebrane i że te wątpliwości niniejszym rozwiewa PINB Aleksander Górski.

Wszyscy od lat żyli w przeświadczeniu, głównie sądy administracyjne, że jeśli Kierownik Urzędu Rejonowego w 1996 roku napisał, że trzeba rozebrać wodociąg w Brzanie, tzn., że trzeba rozebrać cały wodociąg, a nie jakąś jego część. Dożyliśmy jednak 2015 roku i organ egzekucyjny, tj. PINB w Gorlicach, w bezprzykładny sposób próbuje ograniczyć zakres tej decyzji administracyjnej, której zresztą sam nie wydał, tylko został zobowiązany, z mocy prawa, do jej wykonania. I wyjaśnia, co należy zrozumieć z decyzji z 1996 r., a więc: „rozbiórkę żelbetowego zbiornika wyrównawczego oraz odcinka wodociągu Ø 110 mm na działce nr 448/1, rozbiórkę odcinka wodociągu Ø 90 mm na szerokości cieku wodnego na działce nr 777 (pomiędzy działkami 533 i 463), rozbiórkę odcinka wodociągu Ø 90 mm na działce nr 371/16”. Reszta może sobie spokojnie zostać w ziemi, bo taki zakres rozbiórki jest „wystarczający do osiągnięcia celu decyzji”.

A swoją drogą, szanowny Panie PINB w Gorlicach, powinien Pan się zdecydować, czy Kierownik Urzędu Rejonowego w Gorlicach nie dość dokładnie określił co należy rozebrać, czy raczej Pan zamierza rozebrać tylko część wodociągu, „wystarczającą do osiągnięcia celu decyzji”, nazywając zresztą te części po imieniu (w decyzji dr. Welca brak tych szczegółów, bo jest mowa o całym wodociągu).

No i wygląda na to, że „polka” z samowolnie wybudowanym wodociągiem zaczyna się po 20 latach prawie od początku. Bo przypuścmy, że Wojewódzki Inspektor Nadzoru Budowlanego uchyli to Postanowienie. Wtedy PINB w Gorlicach „pójdzie” do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego, a potem do Naczelnego Sądu Administracyjnego. W odwodzie zostanie jeszcze kasacja i… wodociąg ciągle nie będzie rozebrany. Miną kolejne lata. Jestem pewien, ze w „państwie prawa”, jakim oczywiście jest III RP, można znaleźć jeszcze kilka kolejnych wybiegów administracyjnych, żeby nie zabezpieczyć słusznych roszczeń pokrzywdzonych.

Ale o co w tym wszystkim chodzi, ktoś słusznie zapyta, dodając od razu, że pewnie o pieniądze. I będzie miał trochę racji.

W tej sprawie Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego i Naczelnik Urzędu Skarbowego w Gorlicach uchylają nam rąbka tajemnicy. W omawianym powyżej Postanowieniu, PINB w Gorlicach wyraźnie mówi, że tylko częściowe rozebranie wodociągu „zminimalizuje koszty rozbiórki”. Można to rozumieć również w ten sposób, że organ egzekucyjny idzie na rękę Spółce Wodnej w Brzanie, która przecież musi ponieść wszelkie koszty związane z demontażem budowli. Jak wodociąg samowolnie budowano i użytkowano nikt nie przejmował się kosztami bądź, co bądź „wpuszczonych w maliny” użytkowników tej wodnej instalacji tylko liczył zyski. Ale co tam. Teraz PINB w Gorlicach „zapłakał” nad losem „pokrzywdzonej” Spółki Wodnej, której nie stać na koszty rozbiórkowe. Nad „krzywdą” owej Spółki zapłakał jeszcze ktoś w Gorlicach. I to jest prawdziwy „njus” (od ang. news), jak mówią wytrawni dziennikarze mainstreamowych „łże-mediów” Durczok i spółka.

Otóż zapłakał Naczelnik Urzędu Skarbowego i „umorzył postępowanie egzekucyjne w celu wyegzekwowania nałożonej przez PINB grzywny w celu przymuszenia wykonania rozbiórki przedmiotowego wodociągu” (cytat z pisma PINB w Gorlicach z dnia 22.12.2014 r. – znak PINB.054.13.2014 do – imię i adres znane redakcji).

Prawda, że wszystko składa się w jedną logiczną całość.

Zadajmy na koniec kilka pytań, na które być może kiedyś padną jakieś odpowiedzi? Jakie moce sprawcze drzemią w Spółce Wodnej w Brzanie, że władza publiczna przez 20 lat staje na uszach, żeby osłaniać jej samowolę budowlaną? Na jakiej podstawie Naczelnik Urzędu Skarbowego w Gorlicach, ni stąd, ni zowąd wmieszał się w brzański wodociąg, oczywiście po stronie Spółki Wodnej, odpowiedzialnej za przestępstwo samowoli budowlanej i która naraziła na gigantyczne straty finansowe i moralne co najmniej kilkadziesiąt osób? Dlaczego PINB w Gorlicach Aleksander Górski zamierza de facto zablokować rozbiórkę wodociągu na kolejnych kilka lat, bo tak należy rozumieć prowokację administracyjną w postaci wydanego 21 stycznia 2015 r. Postanowienia?

I jeszcze słowo refleksji. Przypomnij sobie Czytelniku historię samowoli budowlanej, związanej z remontem dworu Długoszowskich. Czy nie zauważasz przypadkiem punktów wspólnych w obu opisanych historiach? Bo ja mam wrażenie, co ja piszę, mam pewność, że wśród nas żyją prawdziwe „święte krowy”, którym władza zawsze nieba przychyli, nawet gdy „idą po bandzie” i przypadkiem świat dowie się o takiej czy innej samowolce. „Świętych krów” prawo wtedy nie obowiązuje. Furtka w postaci umorzenia egzekucji, to dla władzy „pikuś”. Jednym z podstawowych wyznaczników oligarchicznego systemu III RP, który zbudowano po 1989 roku, jest sojusz władzy ze „świętymi krowami”. Te podmioty wprost nie mogą bez siebie żyć. Nawet nieruchomości czasami kupują na spółkę, a dochodzą już słuchy, że i inne dobra doczesne podlegają swobodnej zamianie i wymianie!

(Odwiedzono 18 razy, 1 wizyt dzisiaj)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *