Czy oświadczenie przewodniczącej MKW w Bobowej Zdzisławy Iwaniec (zob. poniżej) rozświetla mroki tej tajemnicy? I czy tak prosta i ewidentna formalno-prawna procedura, dotycząca obowiązku bezzwłocznego sporządzenia i podpisania protokołu przez siedmiu wybrańców ludu wyborczego, musi wyglądać teraz na czynność tak zagmatwaną i niejednoznaczną?
Dlaczego protokół wyborczy w Bobowej podpisano dopiero 18 listopada? W jaki sposób przechowywano protokoły z obwodowych komisji wyborczych? Kto był za to odpowiedzialny? I kto miał do nich dostęp?
Nie działał system informatyczny w całym kraju! To nam zakomunikowano! Ale nikt nie zaprzeczył, że przewodniczący obwodowych komisji wyborczych z naszej gminy sumiennie i bez zbędnej zwłoki dostarczyli wszystkie protokoły. A więc te dokumenty fizycznie dotarły do MKW w Bobowej. Wzory druków protokołów zbiorczych były znane wcześniej i wcześniej opublikowane w uchwałach PKW. Pytam zatem jeszcze raz, dlaczego MKW w Bobowej nie sporządziła ręcznie protokołu zbiorczego z wyborów burmistrza i do Rady Miejskiej?
Cóż takiego się wydarzyło, że MKW musiała w tej sprawie „współdziałać” z komisarzem wyborczym oraz z „dyrektorem Delegatury Krajowego Biura Wyborczego”? Cóż takiego objawiło się w protokołach obwodowych komisji z Wilczysk, Stróżnej, Bobowej etc., że „nie dało się ręcznie” podliczyć słupków i ręcznie wpisać wyników do stosownych rubryk?
W normalnym kraju wątpliwości, które „wyłuszczyłem” powyżej, spowodowałyby natychmiastowe unieważnienie wyborów. Mój protest wyborczy do Sądu Okręgowego w Nowym Sączu zapewne już dotarł. Ale przecież Komisarz Wyborczy w Nowym Sączu Tadeusz Piesowicz jest sędzią Sądu Okręgowego w Nowym Sączu. A zatem będzie, poniekąd, sędzią we własnej sprawie, nawet jeśli do oceny jego działań „wyrwie się” na przykład sędzia Monika Świerad, koleżanka sędziego Piesowicza z Pijarskiej. Na układy w Polsce nie ma rady. A pamiętacie, jak sędzia Tadeusz Piesowicz, niezawisły i obiektywny, uzupełnił skład MKW w Bobowej? Zadzwonił do burmistrza Ligęzy i poprosił o wyznaczenie trzech osób. Śmiechu warte, gdyby to w ogóle było śmieszne!
Czy w tym „szaleństwie” nie było przypadkiem jakiejś metody? A ja napiszę, że w obliczu takich faktów, jak opisane, ja osobiście, nie wierzę w uczciwość tych bobowskich wyborów. Nie wierzę i koniec!
A teraz na deser pismo, które otrzymałem dzisiaj od przewodniczącej MKW w Bobowej Zdzisławy Iwaniec – jak zawsze cytuję bez skreśleń i poprawek:
Pan Maciej Rysiewicz
Odpowiadając na Pan wnioski z dnia 21 listopada 2014 r. informuję:
Zgodnie z §13 ust.1 Regulaminu terytorialnych Komisji wyborczych stanowiącego załącznik nr 1 do Uchwały Państwowej Komisji Wyborczej z dnia 25 sierpnia 2014 r.
w sprawie regulaminów terytorialnych i obwodowych komisji wyborczych powołanych do przeprowadzenia wyborów do rad gmin, rad powiatów, sejmików województw
i rad dzielnic m. st. Warszawy oraz wyborów wójtów, burmistrzów i prezydentów miast. (M.P. poz. 789) „ Komisja współdziała z komisarzem wyborczym oraz
dyrektorem Delegatury Krajowego Biura Wyborczego przy ustalaniu zasad i sposobu wykonywania zadań wyborczych(…)”.
W tym trybie zostały wydawane dyspozycje Miejskiej Komisji Wyborczej.
Ponadto wyjaśniam, że Miejska Komisja Wyborcza zobowiązana jest do upublicznienia
wyników wyborów do rady gminy – art.446 ustawy z dnia 5 stycznia 2011 r. Kodeks wyborczy (Dz. U. nr 21, poz. 112 z późn.zm.).
Wszystko jasne!!! Nieważne, kto głosuje – ważne, kto liczy głosy. Albo (przez jakiś czas) nie liczy.
Bardzo wyczerpująca odpowiedz p.Zdzisławy Iwaniec.