Dzisiaj mamy przypowieść. Przypowieść o „unijnych funduszach”.
Gmina – gdzieś tam w Polsce. W gminie urząd. A w urzędzie wójt.
Wójt siedzi właśnie nad gminnym budżetem – dopiero co uchwalonym przez radę.
W budżecie czyta: 100 000 złotych na remont dziurawego mostu. Rzeczywiście, most dziurawy – trzeba remontować. Wydamy 100 000 złotych, most ładnie wyremontujemy – zwykła rzecz.
Ale wójt patrzy co dzień w telewizor. A tam ciągle słyszy: „unijne fundusze”, „unijne fundusze”, „unijne fundusze”…
Co to takiego, te „unijne fundusze” – duma nasz bohater. Woła gminnych urzędników – może oni coś wiedzą. A oni na to, że też to stale w telewizorze słyszą. Radzą zatrudnić jeszcze jednego urzędnika – takiego Fabiana Dudę (z „Rancza”), niech się tymi „unijnymi funduszami” zajmie. „Wszyscy” je biorą. Obciach nie brać. Weźmiemy i my.
Po trzech dniach intensywnej „pracy” Fabian Duda wpada do gabinetu wójta:
– Dają „unijne fundusze” na „kostkę” Bauma! Całe 100 000 dają! Trzeba dołożyć drugie 100 000 i zrobimy przy drodze piękny krawężnik i „kostkę”!
– Ale nie mam 100 000 na „kostkę”, mam 100 000 na dziurawy most – powiada wójt.
– Co tam dziurawy most, dają 100 000, robimy „kostkę”! – krzyczy Fabian.
Zbiera się rada, uchwala zmianę w budżecie – zabiera 100 000 z mostu, daje na „kostkę”.
Powstaje piękny przydrożny chodnik z „kostki” Bauma, następuje uroczyste przecięcie wstęgi, dzieci szkolne recytują wierszyki, chór śpiewa „O radości, iskro bogów… etc.”, cieszy się wójt, cieszy rada, cieszy gminny lud, Fabian Duda pęka z dumy. Wszyscy kucają i klaskają: mamy piękną kostkę, w dodatku jesteśmy 100 000 do przodu!
A tymczasem do dziury w moście wpada cielę. Małe zaskoczenie, potem kwas. Sołtys przychodzi do wójta i raportuje – lud gminny już zapomniał o „kostce”, piękna „kostka” się wszystkim opatrzyła, dobrze by było ten most naprawić.
No tak – ale skąd wziąć pieniądze. Pieniądze poszły na „kostkę”.
Rada w radę uchwalono – weźmiemy kredyt na ten most.
Co też uczyniono, kredyt wzięto, most wyremontowano, żadne cielę już do dziury nie wpadnie. Tylko do kolejnego budżetu trzeba wpisać 120 000 na spłatę kredytu (te dodatkowe 20 000 to odsetki).
Ale ogólnie wszyscy zadowoleni – mamy „kostkę” Bauma, mamy most – i jesteśmy
100 000 do przodu (wykorzystaliśmy „unijny fundusz”!).
W rzeczywistości wszyscy są zrobieni w konia – gmina nie jest 100 000 do przodu, tylko 120 000 do tyłu: 100 000 utopione w niepotrzebnej „kostce” (tak zwany wkład własny) i 20 000 odsetek od kredytu na most.
Tyle matematyki i logiki.
A teraz jeszcze przyroda. Pewnego dnia spada gwałtowny deszcz. Kanalizacja burzowa nie jest w stanie odprowadzić nadmiaru wody z korony drogi, woda wraca się z kanalizacji na jezdnię, zrzuca dekle ze studzienek kanalizacyjnych i wypłukuje piasek spod pięknej „kostki” Bauma. Kostka się zapada i rozłazi. Nie ma rady – trzeba remontować uszkodzony chodnik. Kolejny niepotrzebny wydatek. Ale gmina jest „do przodu”! Gmina wykorzystała „unijne fundusze”!
Koniec przypowieści.
Ale nas to nie dotyczy! – zawoła jakiś mieszkaniec Bobowej.
Odpowiadam: dotyczy.
Mechanizm działania „unijnych funduszy” jest wszędzie taki sam – i skutki te same. Nawet powstało na to uczone słowo: przeinwestowanie. Dawniej były na coś takiego normalne słowa: głupota, nieroztropność, wyrzucanie pieniędzy w błoto.
P.Redaktorze Rysiewicz
A co z tą działką Burmistrza w gminie Lipinki?
Miał Pan coś więcej napisać…itd…
Nas to ciekawi,bo to my jesteśmy sponsorami…
Bardzo dobra przypowieść. Cała prawda o „funduszach unijnich”. Szkoda, że ciemny lud i tak tego nie zrozumie i będzie glosował tak jak dotychczas czyli na „bandę czworga”.
http://wiadomosci.onet.pl/kraj/rzeczpospolita-miasta-wydadza-miliardy/6hwn1
Czytamy: „Mimo narzekań na pustki w kasie miasta i regiony…”.
Znaczy: „miasta i regiony” nie mają tak zwanego wkładu własnego. Co zrobią? A wezmą kredyt. A potem kredyt na spłatę kredytu. A potem… etc.
Czytamy: „Na co samorządy wydadzą pieniądze? Najwięcej planów związanych jest z infrastrukturą i komunikacją. Chodzi o drogi, lotniska, transport wodny”.
Drogi – a konkretnie krawężniki na wsi i „kostkę” Bauma (gość w knajpie zamawia: szampan i owoce! – a konkretnie? – pyta kelner, – a konkretnie seta i ogórek).
Lotniska – w każdej gminie lotnisko! Czy bobowski „włodarz” pomyślał już o lotnisku w gminie Bobowa?
Transport wodny. Jaki: morski, śródlądowy? Tutaj można tylko napisać tak: ?
Transport wodny już był: w XVI i XVII wieku Wisła była gospodarczo najważniejszą gospodarczo rzeką świata. Do Gdańska płynęły szkuty ze zbożem, a Polska była nazywana „spichlerzem Europy”. Ciekawe, co owe „miasta i regiony” zamierzają teraz drogą wodną transportować.
Może i bobowski „włodarz” zamierza otworzyć żeglugę na Białej? Kajaki i rowery wodne w Wilczyskach i piękne bulwary w Bobowej już przecież mamy!