Widać, że „włodarzowi” bardzo zależy na posadzie.
Dwanaście lat dobrego fartu, to najwyraźniej za mało. Apetyt rośnie w miarę jedzenia.
W roku 2002 poprzedni wójt odchodził z posady z poborami 4,5 tys. na miesiąc. „Włodarz” systematycznie zwiększał tę kwotę (formalnie robiła to rada – ale tylko formalnie) – w zeszłym roku doszedł do 12, 5 tys. Ale to z pewnością nie jest ostatnie słowo „włodarza” – gdyby mu się udało utrzymać na stołku.
„Włodarz” postarał się o to, żeby nie mieć w nadchodzących wyborach konkurenta (wszyscy wiemy, jak to zrobił). I rzeczywiście – nie ma. Wydaje się niektórym, że to koniec gry – zanim się zaczęła. Że nasz heros wygrał walkowerem. Otóż tak nie jest. W swoim zadufaniu „włodarz” nie zauważył (a nikt z jego otoczenia nie miał mu odwagi powiedzieć), że w tej metodzie marszu do władzy na kolejne cztery lata tkwi pułapka. Gdy jest dwóch kandydatów, każdy prawidłowo oddany (ważny) głos jest za kimś. W sytuacji, gdy jest tylko jedna osoba nie ma wyborów – ten lub tamten. Jest referendum: „za” lub „przeciw”, „tak” lub „nie”. I tu otwiera się szansa dla wszystkich tych, którzy uważają, że dwanaście lat wystarczy. Wiemy, że większość mieszkańców gminy tak właśnie uważa. Skoro nadarza się okazja – którą stworzył sam zainteresowany – to skorzystajmy z tej możliwości. Przy urnie wyborczej podziękujmy „włodarzowi” za dwanaście lat „ciężkiej” pracy. Oddajmy głos na „nie”. Przekonajmy do tego samego bliższą i dalszą rodzinę, sąsiadów, znajomych.
Zwróćmy uwagę na jedną ciekawą rzecz.
„Włodarz” miał przez wiele lat przybocznego.
„Trudno jest mi sobie wyobrazić lepszy taki samorządowy duet jaki tworzą burmistrz oraz przewodniczący Rady Miejskiej, widać to na każdej z uroczystości” – powiada pan starosta.
http://bobowa24.pl/2014/10/jedna-z-ostatnich-sesji-rady-miejskiej-kwiaty-i-podziekowania
Rzeczywiście, trudno jest sobie wyobrazić. Udany duet: weterynarz i traktorzysta.
I w ogóle – piękna para.
Przyboczny miał w Siedliskach pewny mandat radnego. Bez głosowania – bo nie miałby konkurenta (tu działa inny mechanizm, niż przy wyborze burmistrza). Ale dzieje się coś dziwnego. Przyboczny już nie chce być przybocznym, w ogóle nie chce być radnym. „Włodarz” robi łapankę – i na miejsce traktorzysty wstawia na listę jakąś niewiastę. Do rady wchodzą z Siedlisk – bez głosowania – dwie niewiasty. Jednomyślność Siedlisk z domem panującym zagwarantowana!
Ale co się stało, skąd ta nagła rezygnacja naszego traktorzysty?
Cofnijmy się do września b. r.
Rzecznik Dyscypliny Finansów Publicznych, w piśmie skierowanym do pana Macieja Rysiewicza, pisze, że zwrócił się do „Burmistrza Bobowej” i „Przewodniczącego Rady Miejskiej w Bobowej” o informację w sprawie ewentualnego naruszenia dyscypliny finansów publicznych w Gminie Bobowa (sprawa ma związek z zakupem dworu Długoszowskich przez gminę).
https://gorliceiokolice.eu/wp-content/uploads/2014/09/rdfp.pdf
Pytanie jest takie: czy niespodziewana rezygnacja z funkcji „Przewodniczącego Rady Miejskiej w Bobowej” – i w ogóle z funkcji radnego – ma związek z tym pismem?
„Przewodniczący Rady Miejskiej w Bobowej” pomyślał: nie jest bezpiecznie?
A może zwyczajnie: nastąpiło naturalne zmęczenie funkcją przybocznego?
Albo nasz traktorzysta uznał, że już wystarczy, że się nie kalkuluje finansowo (w końcu profity na posadzie przybocznego – marna dieta radnego – to nie to, co 12, 5 tys., które zgarnia „włodarz”)?
A może jeszcze inaczej – nastąpiło opamiętanie, nasz bohater zadał sobie proste pytanie: co ja tu robię? Nie pasuję do tych dziwnych rzeczy, które tu się dzieją?
Ciekawe, czy nasz bohater zwierzy nam się kiedyś, jak było naprawdę.
Ale raczej mała szansa.
Wszyscy ci, którzy zaliczyli w przeszłości bliskie spotkanie trzeciego stopnia z „włodarzem”, nabierają wody w usta.
Jak były dyrektor GOK-u.
Zastanawiam się jak Burmistrz poradzi sobie bez Stanisława Siedlarza?
Kto go będzie wychwalał?
Niezastąpiony Siedlarz odchodzi!
Co za strata!
„Włodarz” też odchodzi. Pytanie tylko kiedy. Czy dopiero za cztery lata – tak, jak sobie zaplanował (wtedy skończą się łatwe pieniądze z zewnątrz i gmina zostanie tylko z niewielkimi dochodami własnymi i z długiem do spłacenia) – czy już teraz. To zależy od gminnego wyborcy (i podatnika). Jeśli większość głosujących odda głos na „nie”, „włodarz” spadnie ze stołka – patrz mój tekst „Miały być wybory – będzie referendum”.