Blog i ława na Berdechów

Blog i ława na Berdechów

„A” jak rozpędzony pociąg z filmu „Run away train” (kto nie widział niech żałuje). Jeszcze nie zdążyliśmy dokładnie przeczytać poprzedniego felietonu, a trzeba rozkładać na czynniki pierwsze kolejny artykuł. Nie mam zamiaru przeszkadzać, ale wspomnę tylko, że sprawę zakładki „Blogi” na stronie publicznej www.bobowa.pl już poruszyłem jakiś czas temu przy okazji omawiania katastrofalnej polityki informacyjnej Gminy Bobowa. Nawet zaoferowałem się ze swoimi tekstami, które wypełniłyby przestrzeń „Blogów”, ale bardzo nieuprzejmie mi odmówiono. Jak znadę trochę czasu, to poszukam i podam link do tego tekstu. To nie było dawno! A teraz już zostawiam Was sam na sam z „a”. Maciej Rysiewicz

aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa

Zaglądamy na oficjalną stronę gminy Bobowa.

 

http://www.bobowa.pl

 

Co my tu mamy. 10 zakładek; od lewej: Start, Wiadomości, Inwestycje, Oświata, Kultura, Sport, Wydarzenia, O Gminie, Kontrakt, Blogi.

Zainteresowała mnie ostatnia zakładka: Blogi (o pozostałych być może też napiszę – ale innym razem).

Zanim ją otworzyłem zastanawiałem się chwilę, któż to taki może być – ten gminny bloger (czy też blogerzy).

Może to sam „włodarz”? Porzuca na chwilę surowość, którą mu niektórzy zarzucają, i łagodnymi słowy do poddanego ludu dobrotliwie przemawia? Cóż by mu to w końcu szkodziło? „Trochę pucu nie zaszkodzi” – jak powiedział był Nikodem Dyzma (teraz nazywa się to z angielska „pijar”).

A może to przewodniczący rady? Siedliski gigant intelektu? Może to on dzieli się z nami życiową mądrością, którą nabył kiwając się na siodełku traktora?

Może któryś radny?

A może jakiś bobowski nauczyciel – w końcu taki (przynajmniej teoretycznie) nie powinien mieć z drukowanym problemu.

 

Otwieramy zakładkę.

 

I co?

 

Czytamy: „Przykro nam. Brak artykułów w kategorii blogi”.

 

No tak…

 

Jak przykro Wam, to przykro i nam. Nie wypada inaczej.

 

Tak wygląda wymiana myśli w gminie Bobowa, przepraszam, w „mieście” Bobowa.

Dom panujący nie ma nic do powiedzenia ludowi, lud nie ma nic do powiedzenia domowi panującemu.

Chociaż nie, dom panujący coś tam do powiedzenia ma. W tym celu wynajął (za nasze pieniądze) nadwornego kronikarza, który od czasu do czasu podaje do wierzenia złote myśli panującego. Najnowszy przykład poniżej.

 

http://www.bobowa24.pl/2014/10/co-dalej-z-lawa-w-strone-berdechowa

IMG20140911_009

 

Znaczy: „włodarz” nieba nam przychyla i przychyla.

„Od wielu miesięcy były czynione przez nas starania”, „w styczniu albo lutym” (tak to jest, gdy się post factum tworzy alibi), „okazało się…”, „całą procedurę”, „wdrążyć (?) procedurę”.

A najlepsze jest to: „same znaki kosztowały 6 500 złotych”.

O to chodzi! O te 6500 złotych wyrzuconych w błoto.

Mieszkańcy Berdechowa. Nie zapomnijcie o waszym dobroczyńcy, który dla Was „od wielu miesięcy czyni starania”. Pamiętajcie o nim przy urnie wyborczej. Jak go ponownie wybierzecie, to przez dalsze „wiele miesięcy” będzie (na Wasz koszt) „czynił starania”.

 

(Odwiedzono 3 razy, 1 wizyt dzisiaj)

3 przemyślenia na temat "Blog i ława na Berdechów"

  1. Należy zwrócić uwagę na jeszcze jeden aspekt tej sprawy. Ława pozostaje spróchniała i dziurawa od wielu miesięcy. Burmistrz w tym czasie chomikuje miliony złotych na zakup dworu a dzisiaj mówi, że właśnie tyle trwały procedury, projekt zmiany organizacji ruchu dla objazdu. I w tym właśnie czasie mogło dojść do nieszczęścia. „Lucky man” ten burmistrz. I „silne ma nerwy”! Na moście w Sędziszowej było podobnie. Na szczęście nic się nikomu nie stało!!!

  2. Niniejszym wyrażam ubolewanie i przepraszam Panią Paulinę Wilczyńską, że jej zasługi dla domu panującego przypisałem komu innemu. Nie uczyniłem tego ze złej woli.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *