W znanym wywiadzie ze stycznia tego roku (dostępny na stronie pogorze24.pl) „włodarz” obiecuje nam basen (za nasze pieniądze). Nie mówi wprost, czy otwarty (sezonowy), czy kryty (całoroczna kryta pływalnia), ale – znając rozmach „włodarza” w budownictwie wodnym (zalew w Wilczyskach, bulwar w Bobowej) – zgadujemy, że to drugie. Jeśli się mylimy – prosimy o sprostowanie.
A więc będzie o basenie.
Ale najpierw, niejako na rozgrzewkę, o samochodzie.
Zapragnęliśmy kupić samochód. Co robimy?
Obliczamy się z własnymi możliwościami finansowymi – teraz (ile możemy dać na zakup) i w przyszłości (ile możemy przeznaczyć na utrzymanie samochodu). Po starannym rozważeniu, na co nas stać, kupujemy odpowiedni wóz (np. tylko używany). Albo nie kupujemy – odkładamy zakup, bo okazuje się, że mamy za mało pieniędzy.
Jest też druga metoda. Tak bardzo chcemy jeździć „własnym” samochodem (bo np. jest „okazja”, wszedł do salonu najnowszy model, reklamują go właśnie w telewizji, „wszyscy” kupują – i aktor X, i sportowiec Y, i piosenkarz Z), że tracimy rozsądek, pożyczamy pieniądze i kupujemy wóz. Wsiadamy do niego z dumą, jedziemy – uciekajcie śledzie, bo pan kierowca jedzie. Po jakimś czasie, gdy już nie mamy tych pożyczonych pieniędzy (poszły wszak na zakup samochodu), przychodzi termin spłaty pierwszej raty pożyczki. To dla nas przykra niespodzianka. Dalsze niespodzianki są takie, że nie stać nas na utrzymanie auta: na paliwo (auto dużo pali), ubezpieczenie (wartość katalogowa samochodu jest wysoka), okazuje się też, że części są drogie, że mechanik kosztuje. A tu trzeba spłacać kolejne raty pożyczki. Ratujemy się sprzedając z dużą stratą samochód (bo nikt nie chciał więcej dać, poza tym znane jest zjawisko szybkiego spadku wartości katalogowej nowego samochodu w pierwszych dwóch- trzech latach od zakupu w salonie). Na końcu zostajemy bez auta, a nasze skromne dochody przeznaczamy w większości na wyplątanie się z finansowego kłopotu (pożyczka, odsetki).
I jesteśmy bardzo rozczarowani i zdziwieni tym, co się stało.
Rozgarnięty czytelnik już trybi o co chodzi, mniej rozgarnięty – nie.
Analogiczny mechanizm zadziała w przypadku basenu, którym – jak słychać – chce nas uszczęśliwić bobowski „włodarz”.
Ma to być w dodatku cały „kompleks kulturalno-sportowy, w którym znajdą się: basen, ścieżki rowerowe, trasy narciarskie, korty tenisowe, wielofunkcyjne boiska, skatepark, ścianki wspinaczkowe, miasteczko rowerowe”.
Tak…
W 2012 roku okazało się, że gminy nie stać na utrzymanie szkoły w Sędziszowej. Szkoła uczy dzieci rzeczy pożytecznych (a przynajamniej powinna) – zatem jest potrzebna. Ale w gminnej kasie nie ma pieniędzy na jej utrzymanie. Więc zmieniono szkole statut, aby mniej płacić nauczycielom. „Włodarz” mówi wprost:
„Przekształcenie szkoły w ten sposób jest koniecznością przed idącymi cięciami w finansach publicznych. Lepiej by szkoła utrzymała się w takim kształcie niż została zlikwidowana”.
http://bobowa24.pl/2012/01/likwidacja-szkoly-w-sedziszowej
No to jak? „Idą cięcia w finansach publicznych” (mowa ze stycznia 2012 roku), nie stać nas na utrzymanie szkoły w dotychczasowej formule (na razie jednej, potem będą następne), a będzie nas stać na utrzymanie basenu? Utrzymanie samego obiektu – oświetlenie i ogrzewanie budynku, podgrzewanie wody, wymienialne wkłady do pomp filtrujących (rzecz bardzo kosztowna), konieczne naprawy i remonty, etc. – i opłacenie niezbędnego personelu?
Ciekawe…
Trzeba będzie np. zatrudnić na stałe ratowników. Jest ustawa o kulturze fizycznej i oparte na niej rozporządzenie RM określające wymogi związane z utrzymaniem i prowadzeniem basenu (pływalni).
W rozporządzeniu czytamy:
„Prowadzący pływalnię zobowiązany jest zapewnić warunki bezpieczeństwa osób korzystających z pływalni w szczególności poprzez (…) stałą obserwację przez ratownika (ratowników) lustra wody oraz osób znajdujących się na terenie obiektu”.
Na pływalni o długości powyżej 25 metrów musi być stale dwóch ratowników, powyżej 50 m trzech. Tych ludzi trzeba będzie zatrudnić na etat i opłacać z gminnej kasy. Już teraz nie stać nas na opłacanie nauczycieli we wszystkich szkołach w gminie, ale po „cięciach”, o których mówi „włodarz”, będzie nas stać na opłacanie ratowników? A ratownik to nie wszystko, potrzebny jest jeszcze personel do obsługi całego obiektu.
A może obiekt zarobi na siebie? Bo amatorzy pływania zapłacą za bilety? Wolne żarty!
Tak zarobi na siebie, jak „zarabia” stadion za ponad 2 miliardy, który jest w Warszawie. Jedyny basen w Polsce, który na siebie zarabia, to geotermia w Bukowinie Tatrzańskiej – ale tylko dlatego, że nie musi podgrzewać wody i ma drogie wejściówki.
Poniżej możemy zobaczyć cennik.
http://www.termabukowina.pl/bilety/cennik-all-1101
Jest jeszcze czas, aby tę zabawę przerwać, nie wikłać się w jakieś bezsensowne przedsięwzięcia. Prosta ława na Berdechów to jakiś astronomiczny problem, ale za to będziemy budować „kompleks kulturalno-sportowy, w którym znajdą się: basen, ścieżki rowerowe, trasy narciarskie, korty tenisowe, wielofunkcyjne boiska, skatepark, ścianki wspinaczkowe, miasteczko rowerowe”.
Nawiasem mówiąc, jeśli to ma być „basen, ścieżki rowerowe, trasy narciarskie, korty tenisowe, wielofunkcyjne boiska, skatepark, ścianki wspinaczkowe, miasteczko rowerowe”, to jest o niewątpliwie kompleks sportowy. Ale „włodarz” mówi wyraźnie o „kompleksie kulturalno-sportowym”. Czyży nam jeszcze coś groziło? Np. jakieś mulitikino, albo opera?
O przeinwestowaniu i utrzymaniu gminy mówi też były Wójt Jerzy Nalepka w wywiadzie dla http://www.bobowa-tv.pl
Już napisałem o tym odrębny tekst. Zaraz go prześlę do administratora niniejszej strony.