Tryb wyborczy rządzi się swoimi prawami. Każda czynność, tego nieprocesowego postępowania przed Sądem Okręgowym i ewentualnie później Apelacyjnym, to 24 godziny czasu na jej realizację, dla sądu i dla stron. Okaże się to wszystko jasne w toku mojej opowieści. Do dzieła.
A więc 22 września 2014 roku, ok. godziny 13.00 dzwoni telefon. Odbieram połączenie. – Pan Maciej Rysiewicz? Tutaj Sąd Okręgowy (SO) w Nowym Sączu Wydział I Cywilny. Jutro, tj. 23 września o godzinie 9.00 w sali nr 205 SO w Nowym Sączu odbędzie się posiedzenie w trybie wyborczym z wniosku burmistrza Wacława Ligęzy. Jest pan uczestnikiem postępowania. Uważamy, że został pan prawidłowo zawiadomiony. Proszę podać nr faksu, prześlemy wniosek burmistrza. – Nie mam faksu – odpowiadam – podaję adres mejlowy, proszę o skany dokumentów! Umowa telefoniczna z sekretariatem sądu zostaje zawarta i rzeczywiście ok. 15.30 tego samego dnia (przymus 24. godzin działa bez zarzutu) odbieram na mojej poczcie elektronicznej (pow1@o2.pl) wniosek burmistrza Wacława Ligęzy z dnia 19 września 2014 roku, złożony w SO w Nowym Sączu 22 września 2014 r. Potem okaże się, że załączniki dowodowe były niekompletne! Ale, „mniejsza o większość” w tej chwili. Do sprawy wrócę trochę później.
Wniosek i załączniki do wniosku tutaj – 2014-09-22 140319. Uwaga, bardzo dużo materiału!
No i czytam sobie, wieczorem 22 września 2014 roku, wniosek Wacława Ligęzy o wydanie orzeczenia w trybie wyborczym przeciwko mnie. Chwilami moje przerażenie sięga zenitu. Nie, nie dlatego, że uznaję argumenty i roszczenia burmistrza za uzasadnione, wręcz przeciwnie; ale uważam, że jednak coś mi grozi, tzn. nie „coś” tylko wszechpotężny „polski wymiar niesprawiedliwości”. Nie raz i nie dwa, w przeszłości, doświadczyłem skutków jego działania, nie tylko przy okazji własnych spraw. Czytając wniosek burmistrza Ligęzy zderzam się z rzeczywistością, której w ogóle nie rozumiem. Przede wszystkim nie rozumiem dlaczego, urzędujący burmistrz, samorządowiec, funkcjonariusz publiczny, w państwie tzw. prawa, odmawia, przed sądem, mnie, dziennikarzowi, redaktorowi naczelnemu zarejestrowanych kilku tytułów prasowych („Bobowa Od-Nowa”, „Prawda i Wolność”, „Kalendarz Pszczelarza”, „Przegląd Pszczelarski”) prawa do krytyki władz publicznych, zagwarantowanego w Konstytucji RP. Nie jestem działaczem politycznym, nie jestem członkiem żadnej partii, nie lubię PO, PiS, SLD, etc. i innego polskiego politycznego badziewia, nie jestem też członkiem żadnego komitetu wyborczego, ale jako dziennikarz, od 7 lat staram się patrzeć władzy publicznej na ręce!
Dlaczego mam występować, w trybie nieprocesowym, przed sądem okręgowym i tłumaczyć się ze swoich artykułów, felietonów, jako dziennikarz? A może wszyscy polscy dziennikarze powinni zamilknąć raz na cztery lata, gdy rusza kampania wyborcza! Te pytania zadaję sam sobie i jadę na spotkanie w trybie wyborczym z burmistrzem Wacławem Ligęzą do Nowego Sącza!
Nieprocesowy tryb wyborczy jest jednak bezwzględny. W kilka minut, w dwie godziny trzeba rozstrzygnąć kilka lat mojej działalności (na „Bobowa Od-Nowa” od maja 2007 roku) na portalach „Bobowa Od-Nowa” i „Gorlice i Okolice”, „Nowy Ekran”, „Salon24”, czy „3obieg”. Konsekwencje orzeczenia SO mogą być bardzo dolegliwe. Przecież burmistrz Wacław Ligęza żąda nie tylko przeprosin, w prawie wszystkich możliwych lokalnych publikatorach, co oczywiście związane jest także ze znacznymi kosztami, ale stanowczo wnosi o nakazania uczestnikowi (tj. Maciejowi Rysiewiczowi) wpłacenie kwoty, uwaga!, uwaga!, 20 000 zł na rzecz organizacji pożytku publicznego Caritas Diecezji Tarnowskiej. Tutaj nie ma żartów! Burmistrz Wacław Ligęza „wali na odlew” i „idzie jak po swoje”!
Argumentem koronnym, który ma sponiewierać ostatecznie uczestnika- dziennikarza Macieja Rysiewicza, to fakt, że wnioskodawca (tj. Wacław Ligęza) wraz z grupą mieszkańców gminy Bobowa utworzył komitet wyborczy, a kandydatem na burmistrza ma być wnioskodawca, czyli Wacław Ligęza. I to ma właściwie wystarczyć, żeby sądzić Macieja Rysiewicza (niezwiązanego z żadnym komitetem wyborczym) w trybie wyborczym. Taka logika. Ale sędzia Monika Świerad, jak się okazuje za chwilę, tę logikę uznaje za swoją.
Uczestnik Maciej Rysiewicz, w „akcie rozpaczy” (ha, ha, ha) składa, na samym początku rozprawy, 23 września 2014 r. o godzinie 9.00 w sali 205 SO w Nowym Sączu, do sędzi SO w Nowym Sączu Moniki Świerad, wniosek o odrzucenie wniosku Wacława Ligęzy następującej treści:
Sąd Okręgowy w Nowym Sączu
Sygn. akt I Ns 232/14
wnioskodawca: Wacław Ligęza
uczestnik postępowania: Maciej Rysiewicz
W N I O S E K
o oddalenie wniosku
Wnoszę:
– o oddalenie wniosku Wacława Ligęzy zgłoszonego w trybie art. 111 § 1 Kodeksu wyborczego z uwagi na to, że żądania w nim zawarte nie dotyczą materiałów wyborczych.
UZASADNIENIE 22 września 2014 r. Wacław Ligęza wystąpił w trybie określonym w art. 111 § 1 Kodeksu wyborczego o nakazanie mi określonego zachowania, w szczególności zakazania publikowania materiałów dziennikarskich.
Zwracam przeto uwagę, że:
- Nie jestem członkiem ani kandydatem jakiegokolwiek komitetu wyborczego, a zatem wymienione przez wnioskodawcę materiały nie są materiałami wyborczymi w rozumieniu art. 109 Kodeksu wyborczego.
- Budzące tak ostry sprzeciw wnioskodawcy materiały powstały w wyniku dziennikarskiego śledztwa i w żadnym wypadku nie można ich określać pejoratywnie jako „nieprawdziwe” itp. W szczególności trzeba podnieść, że materiały te ukazały się na tyle wcześnie, że wnioskodawca miał prawo do opublikowania sprostowania zgodnie z Prawem prasowym, czego jednak nie uczynił. Od naruszenia regulacji dotyczącej materiałów wyborczych „należy jednak odróżnić prawo dziennikarza do krytyki służącej napiętnowaniu przejawów nieprawidłowości życia publicznego, niebędące formą agitacji wyborczej (…) Publiczne środki masowego przekazu są uprawnione, w granicach przewidzianych prawem, do wypowiedzi urzeczywistniających konstytucyjną zasadę wolności słowa i jawności życia publicznego. Jeżeli krytyka jest nieuprawniona (…) to zainteresowany może poszukiwać ochrony i żądać usunięcia skutków naruszenia dóbr osobistych na zasadach ogólnych, przewidzianych w art. 24 Kodeksu cywilnego” (post. SA w Białymstoku z 10.11.2006 r., I ACZ 872/06, OSA 2006, Nr 4, poz. 26).
Warto też w tym miejscu powołać orzecznictwo ETPCz, który w jednej ze spraw stwierdził, że szczególnie istotne jest, aby w okresie poprzedzającym wybory, informacje i opinie wszelkiego rodzaju mogły być swobodnie rozpowszechniane. Opinie i informacje rozpowszechniane w trakcie kampanii wyborczej powinny być traktowane jako część debaty na tematy leżące w zainteresowaniu społecznym, chyba że istnieje powód, aby postępować odmiennie, przy czym ograniczenia wolności w tej sferze powinny być interpretowane zawężająco. Trybunał przypomniał także, że władza w społeczeństwie demokratycznym podlega stałemu nadzorowi ze strony obywateli i każdy powinien mieć możliwość zwrócenia uwagi opinii publicznej na sytuacje, które uważa za bezprawne, pod warunkiem, że działa w dobrej wierze. Opinie i informacje mające związek z wyborami, zarówno lokalnymi, jak i krajowymi, które są rozpowszechniane w trakcie kampanii wyborczej, powinny być traktowane jako stanowiące część debaty na tematy leżące w zakresie zainteresowania społecznego, chyba że istnieje przeciwdowód. Trybunał powtórzył, że w kwestiach leżących w polu zainteresowania publicznego, ograniczenia wolności wypowiedzi powinny być interpretowane zawężająco (zob. wyr. z 9.1.2007 r., Kwiecień v. Polska, skarga Nr 51744/99).
W powyższej sytuacji Wacław Ligęza próbuje posługując się Kodeksem wyborczym wprowadzić cenzurę do debaty publicznej pomimo tego, że wymienione we wniosku teksty stanowią kontynuację wcześniej wszczętej dysputy publicznej, do której ma prawo każdy obywatel Unii Europejskiej, Polski nie wyłączając.
Z powyższych względów wniosek Wacława Ligęzy musi być oddalony, jako nie mogący być rozpatrywany w trybie wyborczym.
Maciej Rysiewicz, Wilczyska, 22 września 2014 roku
Sędzia Monika Świerad czyta uważnie, przekazany jej wniosek przez uczestnika Macieja Rysiewicza, milczy i, nie odnosząc się do niego, zaczyna groteskowy, skrajnie groteskowy „nieprocesowy” spektakl. Napisałem „groteskowy” z pełną odpowiedzialnością, bo dwie godziny rozprawy w trybie wyborczym, Ligęza przeciwko Rysiewicz, zostały nagrane przez system audiowizualny SO w Nowym Sączu. Nie sposób tego tutaj pokazać, ale gdyby w kolejnym postępowaniu w trybie, na przykład wyborczym, burmistrz Wacław Ligęza zechciałby użyć powyższego cytatu przeciwko mnie, to musi pamiętać, że wszystko jest nagrane, a ja mam to nagranie. Sędzia Monika Świerad może to potwierdzić, tylko nie wiadomo, czy można jej wierzyć?
Bo sędzia Monika Świerad z absolutną dezynwolturą podchodzi do ustawy Kodeks wyborczy, a w szczególności do art. 105 i 111 par. 1 Kodeksu wyborczego. Gazeta Macieja Rysiewicza i artykuły w niej zamieszczane, od siedmiu lat, nie mogą być traktowane jako materiały wyborcze, zgodnie z ww. ustawą, ale sędzia Monika Świerad staje na głowie, żeby „udowodnić”, że Maciej Rysiewicz prowadzi, zgodnie z art. 105 prawa wyborczego, tzw. agitacje wyborczą. I to wystarczy. Maciej Rysiewicz zostaje skazany i musi przepraszać – treść, rozmiar i czcionka przeprosin – wszystko ustalone. Musi także zaprzestać swojej dziennikarskiej działalności w ustalonym wymiarze. Cenzura? No, chyba cenzura! Sędzia Monika Świerad jest jednak bardzo wyrozumiała. Uznaje, że wpłata 20 000 złotych na rzecz organizacji pożytku publicznego byłaby nadmierną dolegliwością dla użytkownika. Zwalnia również Macieja Rysiewicza z odpowiedzialności za „wykorzystywanie symboliki faszystowskiej i wizerunku osoby Adolfa Hitlera” w jego felietonach, co gwałtownie zarzucił Waszemu samozwańczemu rzecznikowi praw obywatelskich, burmistrz Wacław Ligęza. Nie do wiary? Tak, nie do wiary! Na stare lata zostałem propagatorem, wg burmistrza Wacława Ligęzy, symboliki faszystowskiej – tutaj gwoli przypomnienia proponuje pożeglować do mojego artykułu https://gorliceiokolice.eu/2014/09/rada-miejska-w-bobowej-do-gabinetu-figur-woskowych/, w którym zamieściłem zdjęcie słynnego aktora Bruno Ganza, kreującego postać Adolfa Hitlera w filmie „Upadek”.
Tutaj Postanowienie z dnia 23 września 2014 r. SSO Moniki Świerad
Na Postanowienie, które właśnie przeczytałeś drogi Czytelniku, uczestnik, czyli ja, Maciej Rysiewicz odpowiedziałem następującym zażaleniem:
Sąd Apelacyjny w Krakowie
za pośrednictwem
Sądu Okręgowego
w Nowym Sączu
sgn akt I Ns 232/14
wnioskodawca: Wacław Ligęza
uczestnik postępowania: Maciej Rysiewicz
Z A Ż A L E N I E
Odwołuję się od postanowienia wydanego dnia 23 września 2014 r. i żądam jego uchylenia w całości.
Postanowieniu temu zarzucam:
- a) naruszenie art. 105 kodeksu wyborczego poprzez nieuprawnione rozszerzenie legalnej definicji agitacji wyborczej tam zawartej oraz
- b) naruszenie art. 111 § 1 Kodeksu wyborczego poprzez uznanie, że ma on zastosowanie do rozpoznania niniejszej sprawy, podczas gdy w istocie brak jest podstaw do takiego uznania.
Ponadto zarzucam Sądowi Okręgowemu w Nowym Sączu w osobie SSO Moniki Świerad:
- c) naruszenie art. 14 Konstytucji poprzez usiłowanie wywarcia wpływu na niezależną prasę i arbitralne formułowanie wniosków pod jej adresem nie mających uzasadnienia w zebranym materiale dowodowym;
- d) niewyjaśnienie okoliczności faktycznych sprawy;
- e) pozbawienie mnie możliwości obrony swoich praw poprzez niedoręczenie wniosku W. Ligęzy przed rozpoczęciem sprawy a tym samym uniemożliwienie mi zapoznania się z załącznikami do wniosku, które to są niekompletne i w celowo fałszywym świetle mogą przedstawiać rzetelność mojego warsztatu dziennikarskiego;
- f) arbitralność oraz dowolność istotnych ustaleń Sądu oraz ich sprzeczność ze stanem faktycznym, którego to Sąd nawet nie próbował ustalić.
UZASADNIENIE:
22 września 2014 r. Wacław Ligęza wystąpił w trybie określonym w art. 111 § 1 Kodeksu wyborczego o nakazanie mi określonego zachowania, w szczególności zakazania publikowania materiałów dziennikarskich krytycznych wobec niego. Trzeba z całą mocą podkreślić, że W. Ligęza pomimo przewidzianej w art. 33a Prawa prasowego możliwości umieszczenia sprostowania pod materiałami dziennikarskimi, publikowanymi m.in. na portalu Gorlice i okolice nigdy tego nie uczynił, uznając tym samym materiały tam opublikowane za prawdziwe. Niezrozumiałe jest dla mnie stanowisko sądu I instancji, które w sposób nieuprawniony zrównuje materiały wyborcze i agitację z tekstami dziennikarskimi.
Od naruszenia regulacji dotyczącej materiałów wyborczych „należy jednak odróżnić prawo dziennikarza do krytyki służącej napiętnowaniu przejawów nieprawidłowości życia publicznego, niebędące formą agitacji wyborczej (…) Publiczne środki masowego przekazu są uprawnione, w granicach przewidzianych prawem, do wypowiedzi urzeczywistniających konstytucyjną zasadę wolności słowa i jawności życia publicznego. Jeżeli krytyka jest nieuprawniona (…) to zainteresowany może poszukiwać ochrony i żądać usunięcia skutków naruszenia dóbr osobistych na zasadach ogólnych, przewidzianych w art. 24 Kodeksu cywilnego” (post. SA w Białymstoku z 10.11.2006 r., I ACZ 872/06, OSA 2006, Nr 4, poz. 26).
Warto też w tym miejscu powołać orzecznictwo ETPCz, który w jednej ze spraw stwierdził, że szczególnie istotne jest, aby w okresie poprzedzającym wybory, informacji i opinie wszelkiego rodzaju mogły być swobodnie rozpowszechniane. Opinie i informacje rozpowszechniane w trakcie kampanii wyborczej powinny być traktowane jako część debaty na tematy leżące w zainteresowaniu społecznym, chyba że istnieje powód, aby postępować odmiennie, przy czym ograniczenia wolności w tej sferze powinny być interpretowane zawężająco. Trybunał przypomniał także, że władza w społeczeństwie demokratycznym podlega stałemu nadzorowi ze strony obywateli i każdy powinien mieć możliwość zwrócenia uwagi opinii publicznej na sytuacje, które uważa za bezprawne, pod warunkiem, że działa w dobrej wierze. Opinie i informacje mające związek z wyborami, zarówno lokalnymi, jak i krajowymi, które są rozpowszechniane w trakcie kampanii wyborczej, powinny być traktowane jako stanowiące część debaty na tematy leżące w zakresie zainteresowania społecznego, chyba że istnieje przeciwdowód. Trybunał powtórzył, że w kwestiach leżących w polu zainteresowania publicznego, ograniczenia wolności wypowiedzi powinny być interpretowane zawężająco (zob. wyr. z 9.1.2007 r., Kwiecień v. Polska, skarga Nr 51744/99).
Istotne dla prawidłowego rozstrzygnięcia niniejszej sprawy jest przede wszystkim to, że uznane za „agitację wyborczą” materiały prasowe są krytyczne oraz w istocie swej stanowią kontynuację dozwolonej prawem krytykę osoby publicznej, co TRWA JUŻ OD PONAD 7 LAT.
Na portalach „Bobowa Od-Nowa” i www.gorliceiokolice.eu piszę nieprzerwanie od 15 maja 2007 roku (zob. https://gorliceiokolice.eu/bobowaodnowa/). Co miesiąc publikuję od kilku do kilkunastu artykułów, także opublikowałem setki dokumentów w tym pism urzędowych, protokołów, decyzji administracyjnych etc. Oświadczenie SSO Moniki Świerad, że jakoby częstotliwość ukazywania się moich artykułów w ostatnim czasie miałaby świadczyć o mojej wzmożonej aktywności w charakterze agitatora wyborczego, nie znajduje odzwierciedlenia w archiwum tekstów i tematów poruszanych na moich portalach.
SSO Monika Świerad stwierdziła, że „dopiero podczas przesłuchania uczestnik precyzował w oparciu o jakie zdarzenia formułował konkretne zarzuty wobec wnioskodawcy”. I stwierdziła, że praktyka taka jest niedopuszczalna. Fałsz takiego oświadczenia polega na tym, że opisuję różnorodne wydarzenia od wielu lat. Wszystkie teksty są dostępne na portalach. Tylko na temat dworu Długoszowskich powstało kilkanaście tekstów. Taki materiał tworzy pewną opowieść, historię. Czytelnicy, którzy śledzą i czytają moje strony znają szczegóły kolejnych opowieści. Dziennikarz nie ma możliwości bez przerwy powtarzać opisanych wcześniej faktów. SSO Monika Świerad nie zapoznała się, jak już to udowodniłem, ze wszystkimi materiałami, na przykład na temat dworu Długoszowskich. Otrzymała wydruk jednego tekstu i to w wersji niekompletnej i na tej podstawie dokonała oceny rzetelności dziennikarza Macieja Rysiewicza. To niedopuszczalna praktyka. Jak napisałem moje portale działają w sieci 7 lat i w takie formie stanowią dowód rzeczowy. Czy SSO Monika Świerad przedstawiła chociażby jeden empiryczny dowód, że „informacje zawarte w moich artykułach są nieprawdziwe”? Jeśli nie potrafiła dostrzec, w podanych wyżej artykułach odnośników do moich tekstów, do których kierowałem stosownymi linkami oznacza to uchybienia w ocenie materiału dowodowego tego stopnia, że oznaczają już arbitralność i uprzywilejowanie jednej strony procesu, strony aktualnej gminnej władzy!
Opinia sądu I instancji, jakoby moja działalność dziennikarska była spowodowana jedynie rzekomym konfliktem osobistym skarżącego i burmistrza Ligęzy jest fałszywa.
Ze względu na szczupłe ramy czasowe skarżący nie miał możliwości powołania szeregu osób, z jakimi rozmawiał przed napisaniem kolejnych tekstów.
W szczególności:
- 5 uzasadnienia – nieprawda jest, że w artykule „Wielki strach burmistrza Wacława Ligęzy” – https://gorliceiokolice.eu/2014/09/wielki-strach-burmistrza-waclawa-ligezy/ autor opisał, że burmistrz nie udostępnił mu informacji w ramach dostępu do informacji publicznej, dotyczących kosztów wyjazdów na konkursy samorządowców”. W rzeczywistości opisałem odmowę burmistrza w innej sprawie i pokazałem decyzję administracyjną wydaną w związku z odmową udzielenia mi odpowiedzi na pytanie „ile pieniędzy publicznych zostało wydanych na (burmistrza Ligezy) podróże służbowe w latach 2012 – 2014”. Tak fundamentalna pomyłka merytoryczna SSO Moniki Swierad, jako kolejny przykład dowodzi, że SSO Monika Świerad była kompletnie nieprzygotowana do przedmiotowego postępowania i w całkowicie dowolny sposób ustalała stan faktyczny, na niekorzyść uczestnika.
- 6 uzasadnienia – nieprawda jest, że artykuły „Niegospodarność burmistrza Wacława Ligęzy” (1) – https://gorliceiokolice.eu/2014/08/niegospodarnosc-burmistrza-waclawa-ligezy/ i „Burmistrz Wacław Ligęza musi odejść” (2) – https://gorliceiokolice.eu/2014/07/burmistrz-waclaw-ligeza-musi-odejsc/ „zawierały niepełną informację”. I, że „autor nie odwoływał się do konkretnych zdarzeń i bez rzeczowego poparcia w konkretnych danych formułował nieprzychylne zarzuty dotyczące osoby wnioskodawcy”. Ad. 1 – W tym artykule podano link do strony http://otodom.pl/rezydencja-piekna-kryty-basen-solarium-id25895073.html, jako dowód, że budynki pałacowe w atrakcyjniejszych od Bobowej stronach, tj, w Karpaczu (Karkonosze) o podobnej kubaturze, większej działce i lepszym wyposażeniu i wykończeniu można kupić taniej od dworu Długoszowskich w Bobowej. Ad. 2 – W tym artykule natomiast podano linki: http://www.samorzad.pap.pl/depesze/wiadomosci_centralne/135028/Ranking-najbogatszych-i-najbiedniejszych-gmin http://www.wspolnota.org.pl/index.php?id=578 http://krakow.stat.gov.pl/vademecum/vademecum_malopolskie/portrety_gmin/powiat_gorlicki/bobowa.pdf. Należy podkreślić, że wszystkie opublikowane w załącznikach dane statystyczne pochodzą z oficjalnych i renomowanych pracowni badawczych. Trzeba wyjątkowo złej woli, żeby nie dostrzec w ww. tekstach, tak bogatych opracowań, opublikowanych przez Macieja Rysiewicza i pisać, jak SSO Monika Świerad o „braku rzeczowego poparcia” i „nie odwoływaniu się do konkretnych zdarzeń. To jest kolejny dowód, że SSO Monika Świerad przystąpiła do przedmiotowego postępowania kompletnie nieprzygotowana merytorycznie, wydając sądy i opinie w całkowitej sprzeczności ze stanem faktycznym.
Uznanie zatem za „fałszywe’ i „nieprawdziwe” tekstów publikowanych przez dziennikarza bez przeprowadzenia postępowania dowodowego w oparciu jedynie o zeznania zainteresowanego jest nie tylko nieuprawnione, ale stanowi arbitralny zamach na niezależne media, nadto w postronnym obserwatorze może wywołać wrażenie, że SO w Nowym Sączu w osobie SSO Moniki Świerad aktywnie włączył się w kampanię wyborczą opowiadając się po stronie konkretnego kandydata.
Nadto zważyć trzeba, że nie sposób bowiem twierdzić, że wszelkie wypowiedzi na temat osoby kandydującej, tylko z uwagi na fakt, że trwa kampania wyborcza, uzyskują przymiot materiału wyborczego ( wyrok Sądu Apelacyjnego w Krakowie z dnia 6 września 2012 r., sgn akt I ACz 1253/12).
Sądowi I instancji umknął również fakt braku powiązania skarżącego z jakimkolwiek komitetem wyborczym.
Zważywszy na treść art. 106 Kodeksu wyborczego trzeba podkreślić, że w takim przypadku brak jest możliwości uznania, że działanie skarżącego stanowi „agitację wyborczą”.
„Wniosek o wydanie orzeczenia w trybie wyborczym” (wraz z załącznikami), wnioskodawcy Wacława Ligęzy, z dnia 19.09.2014 r. został mi przekazany dopiero po ogłoszeniu Postanowienia z dnia 23.09.2014 r. na moje wyraźnie życzenie.
Dowód: nagranie rozprawy z 23 wrześnie 2014 r.
Wydruki artykułów ze strony www.gorliceiokolice.eu, dołączonych przez wnioskodawcę do wniosku z 19.09.2014 r. są niekompletne. Tak fundamentalne braki dyskwalifikują załączniki 2a-2f jako materiał dowodowy. I tak:
– załącznik nr 2a – brak pisma Wacława Ligęzy, które zostało opublikowane jako część artykułu – zob. na str. 2 pod hasłem ODPOWIEDŹ.
– załącznik nr 2b – brak obszernych fragmentów tekstu.
– załącznik nr 2c – brak obszernych fragmentów tekstu a także materiałów żródłowych uzupełniających tekst, do których podane są tzw. linki.
– załącznik nr 2d – jak wyżej, brak obszernych fragmentów tekstu a także materiałów źródłowych uzupełniających tekst, do których podane są tzw. linki.
– załącznik nr 2e – brak fragmentów tekstu, a także fragmentów dokumentów urzędowych opublikowanych w tekście.
– załącznik nr 2f – brak fragmentów tekstu a także zestawienia Urzędu Statystycznego z Krakowa jako materiału źródłowego uzupełniającego tekst, do którego podane są tzw. linki.
Ponadto nie jest dla mnie zrozumiałe, na jakiej podstawie sąd I instancji w osobie SSO Moniki Świerad doszedł do wniosku, że kiedykolwiek działałem w Radzie Gminy Bobowa (k. 4 uzasadnienia). Otóż nigdy nie prowadziłem działalności politycznej jako samorządowiec, radny, poseł, członek jakiejkolwiek partii politycznej w jakiejkolwiek gminie na terenie Polski, w szczególności w gminie Bobowa.
Dopiero całość materiałów dziennikarskich oraz ustalenie prawdziwego stanu faktycznego a nie powoływanie „nowego świata” na użytek procesu może pozwolić na prawidłowe rozstrzygnięcie sporu.
W sytuacji faktycznej zatem Wacław Ligęza może dochodzić swoich rzekomo naruszonych praw w postępowaniu o naruszenie dóbr osobistych żądając zabezpieczenia poprzez zakaz publikowania materiałów na jego temat, czego jednak nie czyni wiedząc, jak nikłe ma szanse na jego pomyślne zakończenie.
Próba wymuszenia na dziennikarzu uznania rzetelnych materiałów dziennikarskich za „fałszywe” i upublicznienie tego w okresie wyborczym w istocie stanowiłaby agitację wyborczą.
Z powyższych względów zatem zażalenie jest konieczne i zasadne.
Maciej Rysiewicz
Wilczyska, 24 września 2014 r.
Resztę znacie z poprzedniego artykułu https://gorliceiokolice.eu/2014/09/porazka-burmistrza-waclawa-ligezy-i-sedzi-moniki-swierad-w-trybie-wyborczym/, w którym opublikowałem ostateczny werdykt w tej sprawie Sądu Apelacyjnego w Krakowie.
Wynika z niego, że sędzia, powtarzam sędzia, Monika Świerad złamała prawo, tj. art. 105, a w związku z tym i art. 111 prawa wyborczego. Jak to możliwe! Niezawisły sędzia łamie prawo, co stwierdza kolegium trzech sędziów Sądu Apelacyjnego w Krakowie! Bo jeśli burmistrz Wacław Ligęza idzie, w trybie wyborczym, do sądu z kuriozalnym wnioskiem, to robi, co najwyżej, w ostatecznym rozrachunku, z siebie pośmiewisko. Ale jeśli sędzia Sądu Okręgowego w Nowym Sączu, popełnia tak fundamentalne błędy natury prawnej, wypada wtedy ją zapytać, co się stało Pani Sędzio; zaćmienie umysłu, chwila słabości, słabość ducha, a może coś zupełnie innego. Mam także wrażenie, że na podstawie uzasadnienia, które Pani Sędzia „wysmażyła” mógłbym bez wysiłku udowodnić Pani Sędzi stronniczość. Możemy spróbować. Nagranie czeka na odtworzenie!
Poprzestanę jednak na razie na wypunktowaniu kilku nierzetelności z uzasadnienia Postanowienia sędzi Świerad z dnia 23 września 2014 r. a niekiedy zwykłych kłamstw. Niektóre z nich dowodzą, że sędzia Monika Świerad w ogóle nie przygotowała się do tego „procesu”, tzn. na przykład, nie zadała sobie trudu, żeby zapoznać się z moją publicystyką. Mam także wrażenie, że sędzia Monika Świerad nie była wystarczająco skupiona na wypowiadanych przez strony treściach. Bo jak inaczej potraktować takie oświadczenie sędzi Moniki Świerad:
„Wnioskodawca i uczestnik pozostają od wielu lat w konflikcie powstałym jeszcze za czasów działania Macieja Rysiewicza w radzie Gminy Bobowa”.
Co za bzdura? Skąd sędzia Monika Świerad zaczerpnęła informację, że Maciej Rysiewicz działał kiedykolwiek w tej radzie, Bóg raczy wiedzieć.
Albo taki kwiatek:
„W artykule „Wielki strach burmistrza Wacława Ligęzy” autor opisał, że burmistrz nie udostępnił mu informacji w ramach dostępu do informacji publicznej dotyczących kosztów wyjazdów na konkursy samorządowców”.
Ręce opadają po takiej deklaracji człowieka, który nie tylko skończył wyższe studia prawnicze i powinien być przygotowany perfekcyjnie do czytania tekstów ze zrozumieniem, a na dodatek sądzi jeszcze ludzi i wydaje im wyroki. Ten artykuł był o czymś zupełnie innym. Możecie sprawdzić!
Kolejny przykład:
„Artykuły te („Niegospodarność burmistrza Wacława Ligęzy” i „Czy w tym dworze straszy wiedźma Korupcja”, „Burmistrz Wacław Ligęza musi odejść” – przyp. M. R.) zawierały niepełną informację. Autor nie odwoływał się do konkretnych zdarzeń i bez rzeczowego poparcia w konkretnych danych formułował nieprzychylne zarzuty dotyczące osoby wnioskodawcy”.
Pani Sędzio! Czy Pani zadała sobie trud i rzuciła okiem na te teksty? Chyba nie! W artykule „Niegospodarność burmistrza Wacława Ligęzy” dokonałem prostego porównania oferty cenowej zakupu pałacu w Karpaczu, obiektu odrobinę większego od dworu Długoszowskich, stojącego na większej działce, stanowczo lepiej wyposażonego (basen) i znajdującego się w o niebo atrakcyjniejszej okolicy (Karpacz w Karkonoszach), z naszym bobowskim dworem. Podałem także link do tej oferty i zdjęcie obiektu w Karpaczu. Wyszło mi z tego porównania, że nasz dwór jest przepłacony. A jeśli przepłacony, tzn., że KTOŚ działał niegospodarnie!
Artykuł „Czy w tym dworze straszy wiedźma korupcja?” stanowił kontynuacje całej serii artykułów o dworze Długoszowskich i transakcji kupna-sprzedaży tego zabytku. Nawet najbardziej niechętni mi Czytelnicy nie są w stanie zaprzeczyć, że we wszystkich artykułach na ten temat opublikowałem wiele dokumentów. Wnioski oczywiście i oceny należały do mnie i nikt mi tego nie może zabronić. Także w ww. artykule zostały zacytowane i przytoczone w postaci zdjęć lub „podlinkowanych” załączników, co najmniej trzy urzędowe dokumenty. Można sprawdzić. Jednak sędzia Monika Świerad nie raczyła tego zauważyć i stwierdziła, że „nie odwoływałem się do konkretnych zdarzeń (…) bez rzeczowego poparcia w konkretnych danych”. Jeśli opublikowanie decyzji administracyjnej odnoszącej się do przedmiotu mojej rozprawki/felietonu nie jest „rzeczowym poparciem” i „konkretnym zdarzeniem”, tzn. że… wszyscy żyjemy w domu wariatów!
W artykule „Burmistrz Wacław Ligęza musi odejść” zamieściłem nie tylko cytat profesora uniwersytetu, badającego zamożność i biedę polskich samorządów, gmin i miast, ale także kompletne opracowanie statystyczne dotyczące kondycji ekonomicznej naszej bobowskiej gminy – zob. link zamieszczony w tym tekście – http://krakow.stat.gov.pl/vademecum/vademecum_malopolskie/portrety_gmin/powiat_gorlicki/bobowa.pdf. Jednak sędzia Monika Świerad raczyła tego nie zauważyć. Rekord świata w gapiostwie, czy rekord świata w stronniczości?
To nie koniec kłamliwych konstatacji sędzi Moniki Świerad. Oto następny dowód:
„(…) sugestie uczestnika, że burmistrz podawał nieprawdę, jakoby przedmiotowa droga była droga wojewódzką, były nieuprawnione (…)”.
Po pierwsze Pani Sędzio, przedstawiłem nie sugestie, ale dowody. Po drugie nigdy i nigdzie nie mówiłem, także 23 września 2014 roku, że burmistrz nazywał działkę o numerze ewidencyjnym 437 drogą wojewódzką. Mówiłem natomiast, że nazywał ją drogą gminną i że gdy tę drogę tak nazywał, to kłamał i to wielokrotnie. I mówiłem jeszcze, że te kłamstwa miały ogromne znaczenie w dziele zniszczenia mojej działalności gospodarczej na działce 70/1 w Wilczyskach. Mataczy Pani, Pani Sędzio. Na szczęście mamy nagranie z posiedzenia z 23 września 2014 roku. Może przyjdzie nam już je wkrótce zweryfikować.
Podałem Wam, drodzy Czytelnicy, cztery przykłady, nazwijmy to eufemistycznie, nierzetelności z uzasadnienia Postanowienia z dnia 23 września 2014 roku – sygn. akt I Ns 232/14, wydanego przez SSO Monikę Świerad. Oświadczam, że mogę stanąć przed każdą komisją dyscyplinarną i dokonam kompleksowej analizy całego ww. uzasadnienia sędzi Moniki Świerad, bo co chwila potykam się w nim o matactwo. To jest dokument katastrofalny, kuriozalny i w najwyższym stopniu szkodliwy w państwie prawa, za które chce uchodzić III RP. Dowodzi także, że sędzia Monika Świerad powinna pomyśleć o zmianie zawodu. Nie może być tak, że niezawisły sędzia popełnia tak kardynalne błędy w ocenie materiału dowodowego, w ocenie wypowiedzi stron i świadków, a w konsekwencji wyrokuje z rażącym naruszeniem prawa.
SSO Monika Świerad w 2010 roku wydała negatywny wyrok w sprawie mojego i Wiesława Snopka pozwu o odszkodowanie w sprawie ograniczenia, a właściwie zablokowania, mojej działalności gospodarczej na działce 70/1 w Wilczyskach. Mówiąc krótko oddaliła nasz pozew o odszkodowanie. Za rzetelne, logiczne i prawdziwe uznała wówczas kardynalne kłamstwa wielu świadków powołanych przez burmistrza Ligęzę i ZDW w Krakowie, także w sprawie dz. ew./ tzw. „drogi gminnej” nr 437. Zeznania Rysiewicza i Snopka uznała, w zasadzie w całości, za niewiarygodne. Brawo, ma Pani rewelacyjną „intuicję”. Tylko, że sędzia nie może opierać się na intuicji. Dzisiaj wiadomo ponad wszelką wątpliwość, żę znak B-18 został posadowiony nielegalnie na dz. ew. nr 437, która wówczas, w 2006 r., nie była droga publiczną, a zatem nie mogła tworzyć z drogą wojewódzką nr 981 tzw. skrzyżowania dróg. Dzisiaj wiadomo także, że sędzia Świerad ma bezsporną świadomość, że posadowienie w 2006 roku przedmiotowego znaku w ewidentny sposób stanowi dowód na ekonomiczne straty poniesione przez inwestorów w związku z zablokowaniem działalności gospodarczej na działce nr 70/1. Po 4 latach, w Postanowieniu wydanym 23 września 2014 roku, w tzw. trybie wyborczym, a więc w zupełnie innej sprawie, sędzia Monika Świerad napisała:
„Konflikt między uczestnikiem (Maciej Rysiewicz – przyp. red.), a wnioskodawcą (Wacław Ligęza – przyp. red.) jeszcze bardziej się zaognił na tle sporu o znak drogowy w Wilczyskach, o ograniczeniu tonażu samochodów, przez postawienie, którego uczestnik (Maciej Rysiewicz – przyp. red.) poniósł duże straty finansowe w prowadzonej działalności wybierania i przewożenia żwiru rzecznego”.
Czytałem to Pani oświadczenie wiele razy. I tak sobie myślałem, od kiedy ma Pani tę świadomość, że w 2010 roku dopuściła się Pani skrzywdzenia Macieja Rysiewicza i Wiesława Snopka, tj. czegoś, co w publicystyce nazywamy kolokwialnie przestępstwem procesowym, wydając wyrok, że nie należy się Rysiewiczowi odszkodowanie za „duże straty finansowe w prowadzonej działalności wybierania i przewożenia żwiru rzecznego”. Z Pani oświadczenia z 23 września 2014 r. wynika, że jednak powód Rysiewicz, z tytułu posadowienia znaku B-18, poniósł duże straty finansowe. No to jak to jest Pani Sędzio?
Czas kończyć ten smutny artykuł. Nic więcej nie mogę zrobić, ale prześlę jego treść do sędzi Moniki Świerad, do prezesa Sądu Okręgowego w Nowym Sączu i do przewodniczącego Wydziału I Cywilnego sądeckiego sądu, do prasy sadeckiej, która jednak i tak go nie opublikuje. Wszystko pozostanie po staremu. To znaczy, jak mówił minister Bartłomiej Sienkiewicz „ch… d… i kamieni kupa”! A sędzia Monika Świerad dalej będzie sądzić ludzi. Strzeż ich Panie Boże przed tej sędzi wyrokami! A możę, pod wpływem tego tekstu, jednak będzie inaczej, bo sprawiedliwiej. Albo sędzia Monika Świerad zmieni zawód?
he he he . . . Brawo Panie M. Rysiewicz.
Pozdrowienia dla zapracowanych tzn. pijących kawkę i współczującym swojemu „włodarzowi” urzędników.
Swoja drogą wszystkie sądy powinny działać w takim tempie szkoda tylko, że mamy tak niekompetentnych sędziów którzy zamiast rozstrzygać spory powodują kolejne konflikty i marnotrawią publiczne pieniądze.
Na szczęście wybory już nie długo a Pan Burmistrz niech lepiej już sprząta biurko… Czas przerwać ten wianuszek wzajemnej adoracji, układów i kumoterstwa!
Czy wie ktoś ilu jest kandydatów na stanowisko burmistrza w gminie Bobowa i jeśli są jacyś to kto?
Na razie wygląda na to, że kandydat Wacław Ligęza pozostaje sam na placu boju. Jednak jest jeszcze czas na składanie innych ofert.
Ligęza będzie Burmistrzem dośmiertnie jak Papież….
Przyrósł do fotela Burmistrza !
Odcięcie,wymagało by poważnej operacji . . .nikt się nie podejmie….
Jest nie zastąpiony …nie ma takiej osoby, która by była lepsza…
Niektóre Panie z UM by się zapłakały za Burmistrzem..
Będzie miał P.Rysiewicz po wyborach co pisać…