Gminny Zakład Gospodarki Komunalnej Sp. z o. o. w Bobowej

O najsłynniejszej działce w Wilczyskach, o numerze ewidencyjnym 70/1 napisałem kilkanaście felietonów. Przedłożyłem w nich niezbite dowody na bezprawne działania tzw. władzy publicznej, która przy pomocy prostej czynności materialno-technicznej, tj. posadowienie znaku drogowego, zniszczyła legalnie działające przedsiębiorstwo i brutalnie naruszyła podstawy ekonomicznego bytu jego właścicieli. Czytelnicy portali „Bobowa Od-Nowa” i „Gorlice i Okolice” znają historię znaku B-18. Okazuje się jednak, że ta historia ciągle się toczy i ciągle zapadają kolejne decyzje, u których zarania stał wniosek ówczesnego wójta gminy Bobowa Wacława Ligęzy o posadowienie w 2006 roku przedmiotowego znaku na działce nr 437 w kierunku dróg gminnych K 270214 i K 270215 w Wilczyskach. Nikt w tej sprawie nie ruszył palcem, żeby pomóc pokrzywdzonym dzierżawcom ani Marszałek, ani Wojewoda, ani radni, ani posłowie, ani prokuratury, ani sądy. Delikatnie tylko protestował Starosta Gorlicki, ale na tyle delikatnie, że dobrze wiedział, że jego działania będą nieskuteczne.

Po latach można odnieść wrażenie, że wójt/burmistrz Wacław Ligęza zagiął na te działkę szczególny parol. Najpierw, w związku z jego wnioskiem w połowie 2006 roku, dzierżawcy i przedsiębiorcy zmuszeni zostali do zaniechania prac makroniwelacyjnych, a więc także wywozu pospółki z terenu objętego inwestycją i rozpoczęli beznadziejną walkę z urzędnikami i samorządowcami w celu przywrócenia status quo sprzed posadowienia zakazu wjazdu i wyjazdu na rzeczoną działkę pojazdów o masie powyżej 10 ton. Przez te cztery lata, do 2010 roku, a wtedy kończyła się umowa dzierżawy wójt, a potem burmistrz Ligęza cierpliwie czekał na wykonanie kolejnego kroku. I krok ten wykonał. Napisał (28 grudnia 2010 r.) przepiękny, słowo honoru naprawdę przepiękny, wniosek do Marszałka Województwa Małopolskiego, który niniejszym przypominam:

„Szanowny Pan Marek Sowa Marszałek Województwa Małopolskiego!

W nawiązaniu do pisma z dnia 25 października 2010 r. (…) w sprawie nieodpłatnego przekazania działki nr 70/1 (…) położonej w Wilczyskach na rzecz Gminy Bobowa – Burmistrz Bobowej uprzejmie informuje, że w przypadku nabycia działki (…) Gmina Bobowa w ramach zadania własnego z udziałem środków pomocowych utworzy bazę rekreacyjno-turystyczną z „mini zalewem”, ścieżkami dla pieszych i rowerzystów.

Jednocześnie informuję, że Gmina planuje zagospodarować teren w taki sposób, z którego mogłoby korzystać społeczeństwo wielopokoleniowe: dla dzieci place zabaw, dla młodzieży miejsca z możliwością rozpalenia grila, a dla ludzi starszych ścieżki z ławeczkami do odpoczynku. Ponadto istnieje możliwość wykonania małego zalewu z rowerkami wodnymi, czy kajakami.

Nadmieniam, że w pobliżu znajduje się zabytkowy Dwór w Jeżowie, który pochodzi z połowy XVI wieku. Jest to jeden z nielicznych zachowanych w Polsce przykładów architektury renesansowej o wyraźnych cechach obronnych. W okresie letnim wypoczywa w nim młodzież z Liceum Plastycznego oraz odwiedzany jest licznie przez turystów. Na terenie Gminy Bobowa funkcjonują 2 szkoły średnie, do których uczęszcza około 700 uczniów. Nowopowstała baza rekreacyjno-turystyczna da możliwość organizowania imprez plenerowych oraz stworzy bardzo dobre warunki do wypoczynku.

Mając na uwadze ważne względy społeczne proszę o pozytywne ustosunkowanie się do mojego wniosku.

Z poważaniem, mgr inż. Wacław Ligęza BURMISTRZ”

Na takie dictum i w związku z przysługującym w Polsce organom samorządu terytorialnego prawem pierwokupu nieruchomości skarbu państwa, marszałek Sowa wysłał na działkę rzeczoznawców i wycenił działkę 70/1 na 205 370 zł. Ostatecznie radni bobowscy 30 stycznia 2012 roku podjęli uchwałę (nr XVII/111/12), wyrażając jednogłośnie zgodę na wydanie ze środków publicznych 205 370 zł i działka 70/1 została formalnie zakupiona przez Urząd Miejski w Bobowej.

Rozumiem, że radni miejscy w Bobowej znali treść pisma burmistrza Ligęzy do marszałka Sowy o kajakach i rowerach wodnych, placach zabaw, ścieżkach rekreacyjnych dla społeczeństwa wielopokoleniowego, słowem o planach rekreacyjno-turystycznych związanych z najsłynniejsza działką w Wilczyskach, a od tej chwili w całej Bobowej. Nie mogli nie poznać tak wiekopomnego pisma!!! Czy burmistrz w bezwzględny sposób oszukał marszałka i radnych z Bobowej? Czas pokaże. Tymczasem zwróćmy uwagę, jakie działania podejmuje burmistrz Ligęza „na swojej” ziemi, tzn. oczywiście na Bobowej miasta ziemi. Jako już hegemon i suweren wysyła na działkę 70/1 geodetę i decyzją administracyjną znak RIiGK.6831.33.2013 z 22 listopada 2013 roku zatwierdza podział działki nr ew. 70/1 na działki o nr. ew. 70/3 (o pow. 19, 64 ha), 70/4 (o pow. 0, 50 ha) i 70/5 (o pow. 0, 50 ha). W tym dniu, tj. 22 listopada 2013 roku najsłynniejsza działka w Wilczyskach i w Bobowej o nr. ew. 70/1 przestała formalnie istnieć. Do tego podziału jeszcze wrócimy, ale najpierw informacja dla tego felietonu najważniejsza, bo tytułowa. Otóż 17 stycznia 2014 roku Uchwałą nr XLI/307/14 Rada Miejska w Bobowej tworzy spółkę działającą pod firmą: Gminny Zakład Gospodarki Komunalnej Spółka z ograniczoną odpowiedzialnością (GZGK Sp. z o. o.). Uff, no to zaczęła się jazda, jak mawia polska młodzież. Zacytujmy tej uchwały obszerne fragmenty:

Paragraf 1

W celu zaspokojenia potrzeb wspólnoty samorządowej na lokalnym rynku budownictwa i dla ograniczenia bezrobocia w Gminie Bobowa tworzy się jednoosobową spółkę z ograniczoną odpowiedzialnością, która będzie działała poza sferą użyteczności publicznej, pod firmą Gminny Zakład Gospodarki Komunalnej Spółka z ograniczoną odpowiedzialnością z siedzibą w Bobowej (zwanej dalej spółką) z kapitałem zakładowym w wysokości 213 000 zł, dzielącym się na 2130 równych i niepodzielnych udziałów, każdy po 100 zł.

Paragraf 2

  1. 1.       Wszystkie udziały w Spółce obejmuje Gmina Bobowa.
  2. 2.       Udziały o łącznej wartości 213 000 zł zostaną pokryte w następujący sposób:

1)      Wkład pieniężny w kwocie 5000 zł

2)      Wkład niepieniężny w postaci nieruchomości, stanowiącej działki położone w miejscowości Wilczyska, gmina Bobowa, oznaczone w ewidencji gruntów i budynków nr 70/3 o pow. 19, 64 ha, nr 70/4 o pow. 0, 50 ha, nr 70/5 o pow. 0, 50 ha – dla której Sąd rejonowy w Gorlicach Wydział V Ksiąg Wieczystych prowadzi księgę wieczystą Nr NS1G/00017150/0, o wartości 208 000 zł.

Paragraf 3

Przedmiotem działania Spółki jest wydobywanie i sprzedaż żwiru, w oparciu o zasoby naturalne znajdujące się na terenach Gminy Bobowa oraz wykonywanie usług transportowych i budowlanych – przy zatrudnieniu osób bezrobotnych z terenu gminy Bobowa.

Paragraf 4

Wykonywanie czynności Gminy Bobowa związanych z utworzeniem Spółki powierza się Burmistrzowi Bobowej.

No właśnie, chyba już niewiele trzeba tu tłumaczyć, ale jednak. Burmistrz i radni z Bobowej gdzieś po drodze do GZGK Sp. z o. o. zatracili cele rekreacyjno-turystyczne na działce 70/1. Kajaki i rowery wodne na razie pozostaną tylko świadectwem urzędowych „gier i zabaw” urzędującego burmistrza. Zwróćmy jednak uwagę, jakie możliwości otwierają się przez GZGK Sp. z o.o. Po pierwsze bardzo przyda się w przyszłości podział działki 70/1 na działki 70/3, 70/4 i 70/5. I to nie było oczywiście przypadkowe działanie burmistrza Ligęzy. Działki 70/4 i 70/5 o pow. po 0, 50 ha w całości graniczą z gruntami prywatnymi. Teraz największa wydzielona działka (70/3) o pow. 19, 64 ha graniczy już wyłącznie z działkami Urzędu Miejskiego (70/4 i 70/5) z rzeką Białą i z drogą nr ew. 72, pozostającą chyba w gestii Starosty Gorlickiego. I gdyby, zgodnie z uchwała Rady Miejskiej GZGK Sp. z o.o. zechciał fedrować na działce 70/3 żwir, to wystąpi o koncesję górniczą i zezwolenie wodno-prawne. Biała Tarnowska na tym odcinku w Wilczyskach objęta jest środowiskowym programem ochronnym Natura 2000. A więc, żeby uzyskać koncesje i zezwolenie wodno-prawne na pobór żwiru trzeba najpierw uzyskać tzw. decyzję środowiskową, że działalność wyrządzi ewentualnie małe szkody w środowisku. Nie sądzę, żeby państwowy RZGW, czy Starosta oprotestowali taki wniosek spółki komunalnej powołanej do życia przez samorząd terytorialny w Bobowej. Przed podziałem, piszący te słowa, jako współwłaściciel działki nr ew. 131 graniczył z  działką 70/1. Teraz graniczę z działką chyba 70/5. Taka niewielka półhektarowa strefa buforowa dla działki o areale 19, 64 ha, żeby przypadkiem nie trzeba było pytać Macieja i Adama Rysiewiczów o jakiekolwiek zgody. Podaję tylko pierwszy z brzegu przykład korzyści, które mogą wyniknąć dla przyszłej spółki komunalnej. Być może wielu innych nie potrafię sobie dzisiaj wyobrazić, ale wiem jedno. Ten podział miał swoje głębokie uzasadnienie w dziele sprawowania władzy przez służby burmistrza Ligęzy.

Pochylmy się także przez chwilę nad samą spółka komunalną. Jakież wielkie, a właściwie nieograniczone możliwości otwierają się przed urzędującym burmistrzem jako kreatorem już nie tylko życia samorządowego w Bobowej, ale także gospodarczego. Na pewno trzeba powołać prezesa takiej spółki, rozumiem, że to będzie jakiś bezrobotny z terenu gminy Bobowa. Do zarządu takiej spółki także wejdą bezrobotni. Trzymam pana burmistrza i radnych miejskich w Bobowej za słowo. Nie znam się dokładnie na prawie gospodarczym, ale taka spółka musi mieć swoją radę nadzorczą, ale jeśli nie, to przecież bez księgowości się nie obejdzie. Znowu bezrobotni znajdą zatrudnienie. Będą usługi transportowe, potrzebne będą samochody i kierowcy, a może także inny sprzęt ciężki. Przecież żwir można fedrować nie tylko na działce 70/3. Pod znakami drogowymi B-18, tak licznie rozstawionymi na drogach gminnych w Bobowej powiesi burmistrz, jako zarządca tych dróg, tabliczki z napisami: „Nie dotyczy GZGK Sp. z o.o.”. To nie koniec korzyści. Przecież kapitał zakładowy GZGK Sp. z o.o. w Bobowej został podzielony na 2130 równych udziałów po 100 zł każdy. A kto powiedział, że kiedyś tam kiedyś nie opłaci się części (lub wszystkich) tych udziałów sprzedać po tzw. konkurencyjnych cenach?

I można snuć tę opowieść może w nieskończoność. Tylko po co! Bo przecież ta historia ma swoje inne, drugie dno. Oto bowiem na Twoich oczach i za Twoim przyzwoleniem, Drogi Czytelniku, powstał w gminie Bobowa system oligarchiczny. Głównym „oligarchą” i dysponentem wszelakich przywilejów od alkoholu po żwir, pozostaje urzędujący burmistrz, nazywany dla niepoznaki samorządowcem. Przy nim powstało kilka inicjatyw gospodarczych, w szerokim rozumieniu tego słowa (bo przecież należy za takie uznać choćby Stowarzyszenie GRYF), działających na majątku publicznym także w imię najszczytniejszych haseł. Jedni, z niewiadomych powodów, są faworyzowani, dla innych pozostaje emigracja nie tylko wewnętrzna i milczenie.  Na końcu tego systemu jest władza, bezwzględna i nieograniczona. I także dlatego powstał GZGK Sp. z o.o. Pamiętajcie, kto nie z nami, ten przeciw nam. Szczytne ideały samorządu terytorialnego, opiewane w licznych pracach socjologicznych, legły tutaj w Bobowej, ale także w całej Polsce, w gruzach. Ten system nie opiera się na dyskusji i debacie całej wspólnoty samorządowej tylko na rozdawnictwie przywilejów honorowych i ekonomicznych, w gruncie rzeczy, przez jednego człowieka, na którego pracuje, czasami do bólu wrogi i bezwzględny aparat Urzędu Miejskiego i Rady Miejskiej. Nikt nie liczy publicznych pieniędzy wydanych na wojny wypowiedziane niepokornym, na niepotrzebnych biegłych, prawników, na przebudowę rowów, na geodezyjne podziały, na zakup działek na tereny rekreacyjne zwane na końcu eksploatacją górniczą. Nikt także nie ponosi de facto żadnej odpowiedzialności za konsekwencje sprawowanej tak władzy. Bo czy RIO, na przykład, zainteresuje skrajna niegospodarność samorządowców i urzędników w sprawie rowu na granicy Jankowej i Wilczysk. Oczywiście, że nie!!!

System, w którym głównym dysponentem dóbr i ostatecznym klasyfikatorem na rynku gospodarczym zostaje jeden człowiek, otoczony wianuszkiem potakiewiczów, nie ma z republikańskim samorządem nic wspólnego. Ile razy słyszałem w prywatnych rozmowach, że ludzie milczą, bo motywuje ich do milczenia strach przed władzą? Paradoksalnie, ci milczący kontestują tę władzę, kiedy gremialnie nie przychodzą na zebrania wiejskie. Bo po co? Pokłócić się z poplecznikami urzędującej sitwy? A kto godzi się na dyktat takich rządów, to może wreszcie i koncesje na akohol sobie wydrepcze?

A ilu młodych ludzi wyjechało za chlebem z tej gminy, bo nie potrafili tutaj znaleźć dla siebie miejsca. Za słabi byli w łokciach? A burmistrz opowiada teraz, że on o bezrobotnych będzie dbał. Myślę, że raczej zadba przede wszystkim o system oligarchiczny, który z uporem godnym lepszej sprawy stworzył w naszej gminie. I jak pójdzie na kolejne spotkanie wiejskie, to bez zmrużenia powiek znowu pewnie oświadczy, że Maciej Rysiewicz kłamie. A na jakiekolwiek dowody i dokumenty tutaj opublikowane nie odpowie ani słowem. Po co; zaprzyjaźnione media i tak ogłoszą same sukcesy.

 

 

(Odwiedzono 71 razy, 1 wizyt dzisiaj)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *