Poczet samorządowładców Małopolski. Marszałek Marek Sowa i kasa zopomogowa „MSS”

Wielkimi krokami zbliżają się kolejne wybory samorządowe. Pomyślałem sobie, że może warto dokonać przeglądu kadr działaczy samorządowych w Małopolsce, którzy, jak się dopchali do koryta władzy, jakiś czas temu, to trwają przy nim z uporem godnym lepszej sprawy, dwie, trzy, a niektórzy nawet i cztery kadencje. Powodów takiego stanu rzeczy jest kilka. Jednym z najważniejszych jest system prawny III RP, który wygenerował tę klasę darmozjadów (wybaczcie, że nie użyję cięższych epitetów). Nie od wczoraj wiadomo, że szczeble samorządowe na poziomie powiatu i województwa, to czysta patologia w zarządzaniu państwem. Powiat w ogóle nie jest potrzebny nikomu (wchodzi w paradę gminom i województwu), poza oczywiście samym strukturom władzy oraz ludziom w nich zatrudnionym i rodzinom pracowników. Samorząd wojewódzki totalnie dubluje natomiast działania administracji rządowej (urzędu wojewody) i właściwie powinien być natychmiast (jak i powiaty) zlikwidowany. Obie instytucje (marszałka i wojewody) należałoby połączyć, zredukować koszty i etaty o połowę, albo jeszcze więcej i ustanowić, wybieranego w głosowaniu powszechnym, wojewodę. Mało kto wie, że w Urzędzie Marszałkowskim Województwa Małopolskiego pracuje, bagatela, ok. 1000 osób, ze średnią pensją blisko 4000 zł. Warto wpaść do nich na ulicę Racławicką 56 w Krakowie i zobaczyć na własne oczy bezmiar tego absurdu, kontrolującego na dodatek budżet w wysokości ok. 1,3 mld. złotych. Wielokrotnie pisałem o raku, który toczy polski samorząd, więc teraz już zmilczę na ten temat. Można sobie poczytać ten portal, żeby podjąć decyzje o natychmiastowej emigracji…

A jak to wszystko powinno być zorganizowane opisał niedawno w książce pt. „Patologia transformacji” wybitny polski ekonomista profesor Witold Kieżun. Warto poczytać!

Tyle zatem tytułem wstępu i wracam do tematu głównego moje rozprawki.

Samorządowładca Marek Sowa, czyli capo di tutti capi małopolskiego samorządu (ur. 1967 r.). Jak podaje Wikipedia studia ukończył na Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie. Od 1994 był sołtysem we wsi Bobrek w województwie małopolskim. Stanowisko to zajmował do 1998, kiedy to został przewodniczącym rady sołeckiej w tej samej miejscowości (do 2003). Jednocześnie w latach 1994–2002 był radnym Rady Miejskiej w Chełmku, gdzie w latach 1994–1998 wchodził w skład zarządu miejskiego. Od 1999 Sowa pracuje w Urzędzie Marszałkowskim Województwa Małopolskiego. W wyborach w 2006 roku uzyskał mandat radnego sejmiku małopolskiego z listy Platformy Obywatelskiej. A jakże, wiadomo gdzie są konfitury, o czym potem! W 2007, po zmianie koalicji rządzącej województwem, został powołany w skład zarządu województwa małopolskiego. W 2010 uzyskał reelekcję do sejmiku. A jakże! Gratuluję Państwu wyboru! 2 grudnia tego samego roku został wybrany na urząd marszałka województwa. I tak sobie rządzi do dzisiaj. Warto dodać, że rodzonym bratem Marka Sowy jest ksiądz Kazimierz Sowa, klasyczny „ksiądz patriota” (kto zna kłopoty polskiego Kościoła w latach 50. XX wieku, ten wie o czym mówię) znany ze skrajnie lewackiej, prorządowej, antyklerykalnej i antykatolickiej stacji telewizyjnej TVN, założonej przez agenturę komunistycznych służb (panowie Walter i Wejchert) kierowanych przez niejakiego generała Kiszczaka.

Pierwsze oświadczenie majątkowe Marek Sowa składa 7 grudnia 2006 roku i wykazuje, że na garnuszku samorządu małopolskiego (jako radny!!!) zarobił 95 029, 62 zł. W tym czasie posiadał dwa samochody; Opla Astrę (rocznik 2000) i Peugeota 206 (rocznik 2002). Pan Sowa dorabiał w tym czasie (2006 rok) także jako członek rad nadzorczych w ADM sp. z o.o. w Chełmku i RRD „Balice” sp. z o.o. za co uzbierało mu się ledwie 4200 zł. Nie posiadał żadnych akcji, ale był współwłaścicielem (1/2) domu o powierzchni użytkowej 184 m2, którego wartość wycenił na 200 tys. złotych. Był także właścicielem jednej działki o wartości 20 tys. złotych, współwłaścicielem drugiej działki o wartości 50 tys. złotych oraz współwłaścicielem garażu o wartości 40 tys. złotych. Na koncie zgromadził 2 500  zł.

Przeglądając wszystkie oświadczenia majątkowe obecnego marszałka jedno rzuca się w oczy natychmiast; gwałtowny wzrost uposażenia i wszelakiego majątku. Na przykład w 2010 roku pan Marek Sowa zostaje członkiem rady nadzorczej Uzdrowiska Krynica Żegiestów za 16 934 zł i 40 gr a na koncie deklaruje zaoszczędzone zasoby w wysokości 104 800 zł, 300 dolarów US i 220 Euro. Ponadto pan Sowa wchodzi w posiadanie 935 akcji Tauronu.

W 2011 roku pobory dalej rosną nie tylko w Krakowie w Urzędzie Marszałkowski (teraz 159 150 zł), ale w radzie nadzorczej Uzdrowiska Krynica-Żegiestów – uwaga – 40 119, 96 zł. Pan Marek Sowa jeździ już także innym samochodem. W deklaracji majątkowej widnieje wpis: Mercedes B200, rocznik 2005.

Ostatnia opublikowana deklaracja majątkowa Marka Sowy dotyczy 2012 r. Pobory w UM ustabilizowały się na poziomie 159 660, 16 gr, w Uzdrowisku też bardzo podobnie, nieco powyżej 40 tys. zł, ale pan marszałek rozpoczął budowę drugiego domu i garażu, jak podaje o wartości odpowiednio 140 tys. zł (dom) i 18 tys. zł (garaż) – na pierwszy rzut oka, to pan marszałek chyba buduje jakiś kurnik. Za takie pieniądze? Wcześniej zakupiona została kolejna działka, którą wycenił na 75 tys. złotych. Marek Sowa zaciąga też na budowę domu kredyt hipoteczny w wysokości 70 tys. złotych i być może również w tym samym celu, udał się biedaczek do kasy zapomogowo-pożyczkowej Urzędu Marszałkowskiego i tam bez trudu wręczono mu 20 tysięcy złotych. No i wyszło tak, ze każdy z Państwa, Drodzy Czytelnicy, nawet o tym nie wiedząc, kredytuje pana marszałka, bo bieda u niego aż piszczy i trzeba go wspomóc. Pierwszy dom pana marszałka od 2006 roku wart jest ciągle tyle samo, czyli 200 tys. złotych, ale za to zarobki wzrosły mu w tym czasie (7 lat) o lekko ponad 100 tysięcy złotych. Bida z nędzą, no to idziemy do kasy zapomogowo-pożyczkowej.

Ale do tej kasy to chyba idziemy tylko dla niepoznaki. Bo jak doniosła prasa w II połowie zeszłego roku (2013) województwem małopolskim wstrząsnęła afera ze sprzedażą Małopolskiej Sieci Szerokopasmowej, powołanej przez samorząd województwa małopolskiego.

Jak napisano w czasopismach „Gazeta Polska” i „W Sieci” – „spółkę Małopolska Sieć Szerokopasmowa, przejęła firma Hyperion, z którą związani są m.in. syn Lwa Rywina Marcin (mający zarzuty korupcyjne) i były szef Biura Śledczego Służby Bezpieczeństwa (epoki minionej) Wiktor Fonfara. Prezesem firmy Hyperion jest Tomasz Szczypiński – w latach 2005-2007 poseł Platformy Obywatelskiej (w 2007 r. bezskutecznie próbował dostać się do sejmu z list PO). W grudniu 2006 r. prokuratura złożyła wniosek o uchylenie mu immunitetu parlamentarnego w związku ze śledztwem toczącym się w sprawie zakupu przez miasto dwóch działek, w czasie gdy był on wiceprezydentem Krakowa (1998-2001). Kilka miesięcy później śledczy postawili mu zarzuty niedopełnienia obowiązków i przekroczenia uprawnień w tej sprawie, a także przyjęcia 120 tys. zł łapówki. Szczypiński stanął przed sądem, a proces – jak sprawdziła „Gazeta Polska” w krakowskiej prokuraturze – toczy się do tej pory. Małopolska Sieć Szerokopasmowa została sprzedana za 2,6 mln zł, choć dzień przed transakcją zarząd województwa małopolskiego podjął uchwałę o przyznaniu jej aż 64 mln zł dofinansowania. O decyzji wiedział wojewoda małopolski Jerzy Miller z PO (wcześniej szef MSW i tzw. komisji Millera), któremu zarząd województwa zgodnie z przepisami w ciągu 7 dni przedkłada podjęte uchwały. Już w sierpniu 2013 r. kontrolowana przez Hyperiona Małopolska Sieć Szerokopasmowa (MSS) zawarła umowy na „zaprojektowanie i wykonanie pasywnej infrastruktury sieci szerokopasmowej oraz dostawę sprzętu aktywnego wraz z montażem w ramach projektu «Małopolska Sieć Szerokopasmowa». Jednym z dwóch wykonawców sieci została firma MGGP – założona przez byłego ministra skarbu z PO Aleksandra Grada. I choć polityk nie ma już w MGGP żadnych udziałów, to prezesem tej spółki jest jego wieloletni kolega Franciszek Gryboś, a wiceprezesem żona – Małgorzata Grad.

zarząd_MałopolskaZdominowany przez PO zarząd województwa małopolskiego [Marek Sowa (PO), Jacek Jan Krupa (PO), Roman Ciepiela (PO), Stanisław Sorys (PSL), Wojciech Kozak (PSL)]  sprzedał więc Małopolską Sieć Szerokopasmową (MSS) firmie byłego posła Platformy, a ten (już jako nowy szef MSS) podpisał umowę na wykonawstwo ze spółką żony innego polityka PO. – Tomasz Szczypiński i Aleksander Grad to dobrzy znajomi. W latach 2006-2007 razem zasiadali z ramienia PO w sejmowej komisji śledczej ds. banków i systemu bankowego (…)”.

Dobrze Państwo przeczytaliście; najpierw zarząd województwa, w składzie: Marek Sowa (PO), Jacek Jan Krupa (PO), Roman Ciepiela (PO), Stanisław Sorys (PSL), Wojciech Kozak (PSL) podejmują uchwałę o dofinansowaniu firmy Małopolska Sieć Szerokopasmowa kwotą 64 milionów złotych, a dokładnie dzień później w/w firma zostaje sprzedana kolegom/kolesiom za 2 miliony 600 tysięcy złotych. Interes życia – 61 milionów 400 tysięcy na czysto. To prawda, parę osób jest w ten „szacher-macher” zamieszanych, ale pewnie dla każdego wystarczy. 64 „melony”… fiu, fiu…

A teraz możecie Państwo ze spokojnym sumieniem udać się do urn wyborczych i oddać głos na samorządowładcę Marka Sowę. Oddany chłop sprawom publicznym, serce na dłoni i nieba by Wam przychylił. I brata poprosi, to się ksiądz Kazimierz za Was pomodli w TVN-ie, jak już będziecie zdychać z głodu…

 

(Odwiedzono 96 razy, 1 wizyt dzisiaj)

5 przemyśleń na temat "Poczet samorządowładców Małopolski. Marszałek Marek Sowa i kasa zopomogowa „MSS”"

  1. Panie Redaktorze.
    Że Pan nie może zrozumieć….Władza otrzymuje ,głodowe wypłaty….trzeba im dawać więcej….Oni mają inne żołądki……….
    Np.Burmistrz Bobowej ile zarabia ??? 11000,- ?
    I ma mało…Ma inny żołądek..
    Jak by uczył dalej w Ciężkowicach ,to ile by zarabiał ? 3000tyś ?
    I żył by sobie i nie narzekał….
    Ale nauczyciele mają inne podniebienie,inne żołądki,niż NAJSPANIALSZY Burmistrz wszechczasów ??

  2. Nic nowego w świecie polityków – „lody kręcą” wszyscy bez wyjątku. W światku gorlickim też mamy przykłady: burmistrz sprzedaje prawa użytkowania wieczystego bardzo atrakcyjnej działki w centrum Gorlic żonie kolegi – przewodniczącego Rady Gospodarczej przy burmistrzu – za niewielkie pieniądze. Cóż – przypadek. Szkoda, że solidarność zamieniła się w kolesiostwo, uczciwość w kombinatorstwo, a my jako społeczeństwo ponosimy tego konsekwencje.

    1. Dan, czy mógłbyś cos więcej na ten temat napisać; która działka, kiedy, za ile. To są ważne informacje… W przeciwnym razie, to jest tylko ględzenie i tyle.

  3. Panie Redaktorze.Zejdzmy na ziemię.Na ziemię Bobowską.
    Może by tak podać jak się miewa,a raczej ile zarabia Szanowny P.Burmistrz,
    czy ile otrzymuje Przewodniczący Stanisław S. ?
    Ciekawe jest też,ile podatnicy wydają na Dyrektora-Trenera – Adama U.
    czy Radnego-Trenera-Pawła P. ?

    A może ww sami podadzą swoje pobory-dochody ? W co wątpie.?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *