Jestem początkującym blogerem, więc proszę o wyrozumiałość dla moich spostrzeżeń, na początek związanych z działalnością w Radzie Gminy Sękowa i z tytułem tego tekstu.
Ostatnio zagłębiam się w tematykę związaną z uzyskiwaniem tzw. informacji publicznej, gdyż odnoszę wrażenie, że upublicznianie informacji związanych z działalnością samorządu stanowi dla władzy problem.
A konkretnie problemem są ludzie, którzy tej informacji się domagają. Ja o taką informację proszę, ponieważ aby podjąć decyzję i podnieść rękę w głosowaniu za lub przeciw, muszę wiedzieć: jakie są powody, jakie skutki (nie tylko finansowe), jakie problemy mogą się pojawić przy realizacji zaplanowanego zadania.
Większość moich prób uzyskania informacji kończy się odmową lub otrzymaniem odpowiedzi, ale nie oczekiwanej informacji.
A przecież wystarczyłoby podzielić się z „ludem” zarówno informacją jak i tzw. procesem decyzyjnym, a tym samym podzielić się odpowiedzialnością za decyzje, ale podejmowane świadomie. Bez wiedzy i informacji jesteśmy jak „dziecko we mgle”.
A teraz do rzeczy. Jako radna otrzymuję projekty uchwał bez uzasadnienia i bardzo często nie wiem czego uchwała dotyczy, jakie jest tło podejmowanej decyzji, jakie rodzi ona skutki finansowe. Złożyłam więc wniosek „aby projekty ważnych uchwał dotyczących inwestycji, spraw majątkowych posiadały pisemne uzasadnienie, wykazujące potrzebę ich podjęcia oraz skutki finansowe i społeczne”. Odpowiedź była jednoznaczna – „Statut Gminy nie zawiera zapisu konieczności przedkładania uzasadnienia pisemnego, a §34 ust.1 wymienia z jakich części powinna składać się uchwała i żaden z punktów nie zawiera wymogu uzasadniania pisemnego”. Jednocześnie informacja, że „każdorazowo na sesji Rady Gminy osoba prezentująca projekt uchwały udziela merytorycznych wyjaśnień i uzasadnia konieczność podjęcia uchwały” jest nieprawdziwa, bo nawet jeśli autor uchwały zabiera głos na sesji, to jest to „przełożenie” treści uchwały na zrozumiały język, rzadko poparte uzasadnieniem.
Drugi mój ważny wniosek, który nie doczekał się realizacji dotyczył publikacji protokołów z sesji Rady Gminy na stronie internetowej Biuletynu Informacji Publicznej. Odmówiła mi bowiem najpierw Przewodnicząca Rady Gminy – nie pozwoliła na przesłanie protokołów drogą mailową jak i na wydanie kopii papierowej oraz zapisu dźwiękowego jednego z protokołów. Uświadomiła mnie, że mogę uzyskać dostęp po złożeniu wniosku o informację publiczną. Złożyłam więc taki wniosek poszerzając go o udostępnienie protokołu Komisji Rewizyjnej z kontroli nieprawidłowości przy realizacji drogi gminnej, którego kopii też mi odmówiono. W odpowiedzi otrzymałam tylko papierową kopię protokołu z sesji, oczywiście po upływie 14-dniowego terminu. Złożyłam odwołanie do Samorządowej Komisji Odwoławczej, ale machina urzędnicza działa długo, więc na odpowiedź muszę poczekać.
Aby uniknąć takiej „zabawy” w wymianę pism, stratę czasu na oczekiwanie odpowiedzi, złożyłam powyższy wniosek o zamieszczanie protokołów na stronie internetowej, licząc po cichutku na wsparcie koleżanek i kolegów radnych. Nie będę przytaczać wypowiedzi poszczególnych radnych w dyskusji na ten temat, napiszę tylko że na 15 radnych „za” byłam ja i 1 radny. Jako komentarz do tego faktu podam wypowiedź jednej z sołtysek, która po sesji stwierdziła, że myślała iż „za” będzie w górze las rąk. Zapytała też, czego boją się radni i co mają do ukrycia. W odpowiedzi od jednego z radnych usłyszała, że „mieszkańcy nie dorośli”. Pani sołtys skomentowała tę wypowiedź krótko: „Nie doceniacie swoich mieszkańców”.
Zastanawiam się dlaczego radni, wybrani przez społeczeństwo do reprezentowania jego interesów, w dobie powszechnej informatyzacji zachowują się tak jakby rzeczywiście obawiali się pokazania swoich działań na szerszym forum. Zapominają chyba o tym, że mieszkańcy gminy chcą widzieć i co ważniejsze chcą wiedzieć co robią radni, czym się zajmują, w jakich sprawach zabierają głos! I nie chodzi tutaj o chwalenie się, a o „rozliczenie się” z wyborcami z obowiązków.
Tak więc reasumując, praktyczny dostęp do informacji o sprawach publicznych pozostawia wiele do życzenia. Nasze samorządy bezlitośnie wykorzystują luki prawne, bezwładność organów nadzoru lub nieświadomość obywateli, aby bezkarnie ukrywać informacje, które powinny być powszechnie dostępne.
Bardzo dziekuję za ten wpis. No i proszę, jak nam się gazeta „Gorlice i Okolice” rozwija. To już nie tylko samotny Pan R. z „Bobowej Od-Nowa”, ale i Pani Alicja Nowak, reprezentująca Gorlice, a teraz kolejna blogerka Pani Danuta Świerk-Maryńczak, „pełniąca straż” w Sękowej. Może już niedługo dotrą kolejne głosy z pozostałych miejscowości naszego powiatu!!! Zapraszam!!!
Szanowna Pani Danuto, proszę nas informować na bieżąco, co piszczy w Sękowej, nie tylko w trawie – oczywiście!
Prawo do informacji publicznej jest w Polsce powszechnie naruszane, jedną skuteczną drogą w razie odmowy jest skarga do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Podstawą odmowy udostępnienia informacji publicznej mogą być wyłącznie prawnie chronione dobra np. prawo do prywatności, tajemnica przedsiębiorstwa, informacja niejawna. W innym przypadku można wnioskować, że coś jest na rzeczy i trzeba drążyć. Niestety, władzy lepiej przytakiwać, bo wtedy przyjemniej i korzystniej się żyje, wiem coś o tym 🙂 Pozdrawiam i gratuluję; pierwszy krok zrobiłaś 🙂
dlaczego do tego wpisu wykorzystana została grafika z prywatnej strony?
Tylko pro publico bono. Prosze o kontakt mejlowy (pow1@o2.pl) i albo zgodnie z życzeniem grafika zostanie usunięta, albo podam żródło i autora, których nie znałem.
ok, bo bałem się, że to jakiś związek z artykułem, a to byłoby dosyć niesprawiedliwe, zważywszy, ze pochodzi ze strony osoby mocno społecznie zaangażowanej i chyba mającej niewiele wspólnego z treścią art.
Ta strona to sekowa.info, jestem jej czytelnikiem.
Czy mam podać źródło, czy usunąć grafikę?
myślę że najwłaściwsze byłoby podanie źródła tej i ewentualnych innych grafik „z internetu”. Wbrew powszechnemu mniemaniu, grafiki z Google i „internetu” chronią prawa autorskie jak każde inne dobra własne (domyślnie). Dziękuję. EOT.
Zrobione. Pro publico bono. I nikogo nie chciałem urazić. A za szkody przepraszam!!!
Podzielam wyrażony pogląd jednego z radnych, że ” mieszkańcy nie dorośli „.
z małym zastrzeżeniem, że dla tego iż takiego tumana wybrali na radnego
pANIE rYSIEWICZ z tego co rozeznałem się o panu jest pan zakłamana kanalia i szmatławcem szukającym sensacji, szlachetką szukającym zwady i pilnujacy swojej prywaty. na swoim blogu prezentuje się pan jako człowiek patryjota nieskazitelnie czysty szkoda że takich mieszkańców nosi ziemia gorlicka sądecka i tarnowska.
w sekowej dziki i sarny niszcza plony a koło łowieckie sie nie interesuje.pod koniec sezonu spotykają isę tak jak na dorzynkach.sprawdźcie czy 17 VIII nie bedźie teczowo
i jak po dożynkach było miło co? nie używam nazwiska ,bo boję się o to że nie ma nadal wolności nawet w necie acta2.
ktoś rozpuszcza plotki o uruchomieniu mks-u do sękowej.nie wierzcie tym mediom.a swiatła na moście ktoś naprafi.s POKO.
czy po 75 latach wyzwolenia obozu koncentracyjnego auschwitz birkenau mogą na ziemiach mogą na ziemi gorlickiej mogą na parafialnych czy komunalnych cmentarzach spoczywać osoby donoszące na innych Polaków do Niemców ,którzy wywozili ich na roboty przymusowe i obozy koncentracyjne.Ich dzieci też noszą tę winę .
otworzyliście mi oczy, byłem zaślepiony tymi,,w l .90 tzw.,wolnymi mediami”.a to wszystko była manipulacja .trze babyło mi zajmować się czymś pożytecznym ,zamiast tego słuchać ,oglądać,czytać.bo jak powiedział ktoś bardzo mądry,,módl się i pracuj”.wierzmy ,że chociaz ,na górze będzie sprawiedliwość tych maluczkich.szacunek dla takich mediów lokalnych i nie tylko nie bojacych sie pisać prawdy i patrzeć władzy na ręce