Cud w Jeżowie

Dwór w Jeżowie - okładkaBy cud w Jeżowie zobaczyć, trzeba dobrej informacji albo odrobiny szczęścia. Gdy zaraz za Wilczyskami skręcimy z drogi 981 w prawo i wjedziemy między drzewa, szutrowa droga przez piękny starodrzew doprowadzi nas za chwilę do dworu w Jeżowie. Staniemy zaskoczeni i zachwyceni, odkryjemy cud prawdziwy. Takie określenie wrażenia rodzi się z kontrastu między naszymi wyobrażeniami a rzeczywistością. Dwór to czy zameczek? Jak daleko tej budowli od polskiego stereotypu! Ani dworkowa, ani pałacowa architektura polska nie odcisnęły tu swego piętna. Nawet dach nie kryje budowli, tylko wznosi ją ku niebu. Podobne budowle powstawały w tej okolicy w wieku XVI, może najbliższym przykładem byłby dziś nie istniejący dwór w Łapszach Niżnych na Spiszu.

A więc mała rezydencja obronna, jak wypada na pograniczu? Ale czy nie dostrzegamy tu śladu raczej willi toskańskiej? Takie wrażenie wydaje się sprawiał dwór na Stanisławie Wyspiańskim. Jego rysunek pokazuje bryłę lżejszą i bardziej nasyconą słońcem. Przebudowujący obronną budowlę Adam Strasz musiał mieć dobrego architekta. W efekcie bowiem powstała siedziba wprawdzie solidna, z wyraźnymi śladami zadań obronnych, ale zupełnie odmienna tak od pierwotnego stanu, jak i później upowszechnionego wzoru. Tak jakby przejście od stanu rycerskiego do ziemiańskiego znalazło tu odbicie w jakichś szczególnych upodobaniach.

Piotr Gryglaszewski - promocja książki "Dwór w Jeżowie"O Jeżowie mówi się jako o wyjątkowym zabytku renesansowej architektury obronnej. Byłoby chyba słuszniej widzieć w nim świadectwo przechodzenia do rezydencji odpowiadającej nowym czasom. Ciągle wprawdzie pamiętano o tatarskich zagrożeniach, a i lokalne stosunki nie były wcale spokojne. Ziemia Krakowska nie była tak nasycona niespokojnymi duchami jak województwo ruskie, ale ludzie tu żyli podobni. Te same nazwiska się powtarzają. Otaczające Jeżów fosy i wały musiały służyć jeszcze długo, skoro ich ślady są nadal widoczne. W każdym razie dwór miał szczęście. Nie został zdobyty, splądrowany lub spalony i dopiero druga wojna światowa położyła kres długiemu ciągowi właścicieli i użytkowników dworu. Może też mówić o szczęściu w tym sensie, że w kolejnych stuleciach nie dokonano w nim zdecydowanych przeróbek. Nie zniszczono starej budowli by postawić coś w nowym guście, neoklasycznym, neogotyckim, czy choćby polskim. Jeżów miał też tyle szczęścia, że jego kolejni właściciele mogli go utrzymać i nie dopuścili do ruiny. Szczęśliwie powojenna restauracja obiektu związała się z oddaniem go w dobre ręce…

Patrząc na ten wyjątkowy obiekt można pomyśleć o dwu kwestiach związanych z dziedzictwem pierwszej Rzeczpospolitej. Najpierw zwrócimy uwagę na to, jak Jeżów wpisuje się w swe sąsiedztwo. Polska nowożytna zmierzała w kierunku republiki sąsiedztw, związku szlachty-posesjonatów. Wszyscy tu ze sobą się znają, krewniaczą, a choćby i pieniaczą w sądach. Kolejne zmiany właścicieli Jeżowa to tylko skutek ciągłych małżeństw i transakcji związanych z dziedziczeniem, działami rodzinnymi czy zastawami. Aż po wiek XIX to ciągle ludzie tej samej sfery i tej samej okolicy. Tę ciągłość widzimy doskonale z perspektywy parafialnego kościoła w Wilczyskach. Nie była to Polska prowincjonalna, ponieważ nie powstało w Rzeczpospolitej miejsce stołeczne, centrum władzy i bogactwa. Kraków czy Lwów, Lublin czy Warszawa, nie wyznaczały ani mody ani stylu życia. To raczej rezydencje wielkich panów miały siłę przyciągania i moc oddziaływania – przynajmniej do końca Rzeczpospolitej. Jeżów leży w nasyconym sąsiedzko prostokącie wyznaczonym przez Łańcut i Krasiczyn, Wiśnicz i Baranów. Tu się rodzili statyści i wojownicy, uczeni i myśliciele. Ziemia Małopolska, samo serce i sedno polskości. I w tym Jeżów, ktoś powie, nie wiadomo skąd się wziął. I to jest ta druga kwestia. Dwór w Jeżowie wziął się z potrzeb i wrażliwości żyjących tu ludzi. Zawarł w sobie jakąś treść, której odczytanie nie jest dziś tak łatwe. Miejsce pamięci tym szczęśliwe, że nie upamiętnione ani klęską ani triumfem.

Możemy jednak się zastanowić, gdy tak patrzymy na bryłę dworu, gdy może siądziemy pod ciężkimi sklepieniami jego komnat, czy Jeżów do nas przemówi? Są takie miejsca, które nazywam mówiącymi, loca vocifera. Ich szczególność wyraża się w tym, że nie wszyscy słyszą mowę tych miejsc. Przekaz bowiem nie został w nich zapisany przez twórców, budowniczych czy mieszkańców. To w nas odzywa się struna wzbudzona przez miejsce, rozedrgana naszym napięciem emocjonalnym. W Jeżowie mamy taką szansę. Tu można usłyszeć, jak mówią do nas pokolenia, tu odzywa się w nas głęboko tkwiący przekaz najczystszej polskości. To właśnie ten cud.  

Autorem tekstu pt. Cud w Jeżowie jest prof.dr hab. Jan Kieniewicz.

Książka Piotra Gryglaszewskiego pt. Dwór w Jeżowie. Szlacheckie gniazdo nad Białą Dunjcową ukazała się nakładem Wydawnictwa Pszczelarska Oficyna Wydawnicza – Maciej Rysiewicz w 2009 roku (więcej na stronie www.wilczyska.eu).

(Odwiedzono 139 razy, 1 wizyt dzisiaj)

2 przemyślenia na temat "Cud w Jeżowie"

  1. pANIE rYSIEWICZ z tego co rozeznałem się o panu jest pan zakłamana kanalia i szmatławcem szukającym sensacji, szlachetką szukającym zwady i pilnujacy swojej prywaty. na swoim blogu prezentuje się pan jako człowiek patryjota nieskazitelnie czysty szkoda że takich mieszkańców nosi ziemia gorlicka sądecka i tarnowska. oszukał pan tylu ludzi i nie poniósł pan do tej pory żadnej odpowiedzialnosci

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *