Zdeptana Ziemia Gorlicka

PiorunDzieje tak zwanej transformacji ustrojowej w III RP kładą się ponurym cieniem na historii Ziemi Gorlickiej. Miasto i region, jeszcze tak niedawno szczycące się stosunkowo potężnym przemysłem, dające zatrudnienie tysiącom ludzi, dzisiaj może tylko lizać ciężkie rany zadane im przez pookrągłostołową zmowę elit i „nowy deal” gospodarczy, firmowany w Polsce przez sługę światowej finansjery Leszka Balcerowicza. Wstąpienie Polski do Unii Europejskiej ugruntowało tylko proces ekonomicznego upadku miasta. Los takich potentatów jak Rafineria Nafty GLIMAR, czy Zakładu Maszyn Górniczych GLINIK dowodzi, w sposób nie tylko symboliczny, że proces niszczenia podstaw ekonomicznych państwowości polskiej w powiecie gorlickim nie był przypadkowy.

Podobna hekatomba dotknęła również miejscowe rolnictwo. Dla przykładu warto powiedzieć, że w gminie Bobowa jeszcze w połowie lat 80. XX w. pogłowie krów wynosiło ok. 4500 sztuk, a koni 750 sztuk. Dzisiaj pozostało ledwie ok. 600 sztuk bydła i ok. 70 koni. Można ostrożnie szacować, że w powiecie gorlickim zlikwidowano 70% gospodarskich stad (w tym także owiec i kóz). I to, co stanowiło niezaprzeczalną siłę gorlickich gospodarstw rolnych, także kulturową, i podstawę egzystencji materialnej tysięcy rodzin, przestało właściwie istnieć na naszych oczach na przestrzeni ostatnich dwudziestu kilku lat. W tym dziele zniszczenia, tzw. Unia Europejska, także brała i bierze czynny udział. Rozmawiałem niedawno z jednym z ostatnich rolników, próbujących w powiecie gorlickim utrzymać siebie i swoją rodzinę z pracy na roli. Pytałem o tzw. limity mleczne. Mój sąsiad posiada 12 krów. W 2011 roku zgodnie z tymi limitami sprzedał 70 tysięcy litrów mleka, ale już na 2012 rok liczba ta została zmniejszona do 65 tysięcy litrów. Każdy litr ponad limit, to są kary umowne. Co zatem zrobić z 5000 niechcianego mleka? Wylać do potoku, na drogę, przed Kancelarią Prezesa Rady Ministrów? A dlaczego tak mało mleka trafia do skupu? Przecież ubyło tutaj, w powiecie gorlickim, tysiące krów. Nie ma najmniejszej wątpliwości, że beneficjentami tego procederu są rolnicy z innych, czołowych państw UE. I tzw. dopłaty do hektara też mają wyższe!

Na strażnika takich porządków III RP powołała, na mocy ustaw sejmowych, struktury samorządu terytorialnego i administracji państwowej. W sukurs idą im instytucje wymiaru sprawiedliwości: sądy i prokuratura. W istocie, tutaj i prawdopodobnie wszędzie w Polsce, zapalono zielone światło dla tworzenia klik i układów mafijnych, które kontrolują życie społeczno-ekonomiczne takich regionów, jak nasz. Samorządowcy i urzędnicy w zasadzie nie podlegają jakiejkolwiek kontroli i nie ponoszą praktycznie żadnej odpowiedzialności za podejmowane działania na forum publicznym. A jak zdarzy się jakaś trwoga, na straży jedynie słusznej weryfikacji ich czynów, dodajmy w zasadzie zawsze pozytywnej, stoi albo prokurator, albo sędzia.

Klik w powiecie gorlickim jest kilka, ale żyją z sobą w doskonałej symbiozie. Do samorządu i administracji trafili dawni działacze opozycyjni i NSZZ Solidarność, tacy jak Marek Machowski, Marek Bugno czy Mirosław Wędrychowicz. I doskonale odnaleźli się w nowej roli, tj. współczesnych właścicieli tych ziem. Kupili sobie garnitury i założyli krawaty. Władza zdecydowanie im posmakowała i dawne ideały poszły w kąt. Gorlicami trzęsą nadal albo trzęśli też w swoim czasie tacy pezetpeerowscy aparatczycy jak Kazimierz Sterkowicz (w roli burmistrza Gorlic, a dzisiaj ciągle radny), czy Mieczysław Brudniak (w roli prezesa ZMG Glinik) – obaj zamieszani po linii partyjnej w układy z SB. Stanowisko starosty i burmistrza od lat zarezerwowane jest dla jedynie słusznej politycznej opcji reprezentowanej przez Mirosława Wędrychowicza i Witolda Kochana. Na stronie www.bobowaodnowa.eu,  którą prowadzę od 2007 roku udało mi się zinwentaryzować (zob. zakładka Biała Księga) liczne przykłady „samodzierżawia” obu panów. Prokuraturę Rejonową w Gorlicach żelazną ręką trzyma od lat Tadeusz Cebo. Jego, a także takich prokuratorów, jak Michał Trybus, Artur Bartoszewicz, czy Robert Potrzeszcz, wyczyny (czytaj umorzenia postepowań), wielu pokrzywdzonych obywateli powiatu gorlickiego odczuło na własnej skórze. Prokuraturze, w dziele dyscyplinowania obywateli powiatu gorlickiego sekundują sędziowie z Sądu Rejonowego w Gorlicach tacy jak na przykład Jerzy Augustyn (prywatnie brat sekretarza Powiatu Gorlickiego Krzysztofa Augustyna – niezły układ prawda?), Janusz Przepióra, czy Paweł Poręba. O faktach z dziejów gorlickiego wymiaru sprawiedliwości przyjdzie nam jeszcze wielokrotnie pisać. Dowody znajdują się między innymi w archiwum gorlickiego stowarzyszenia Prawda i Wolność, którego przewodniczący Marian Strugała od lat stara się bronić pokrzywdzonych mieszkańców z terenu naszego powiatu. Za swoją wspaniała obywatelską i partriotyczną postawę Mariana Strugałę spotykają natomiast groźby i szykany. Taka to właśnie jest ta III RP.

„Układ gorlicki” konserwują miejscowe media; „Regionalna Telewizja Gorlice” Macieja Trybusa (brat prokuratora – to też jest fantastyczny układ), czy „Gazeta Gorlicka” z Agnieszką Nigbor-Chmurą na czele, hołdują bezwzględnemu serwilizmowi wobec władzy. Tutaj nie ma miejsca na akcenty krytyczne wobec nowej kasty właścicieli. I dlatego nie tylko reklamodawcy walą do nich drzwiami i oknami. Strumień zleceń na materiały sponsorowane w gminach zapewniony. Opresja propagandy medialnej, kłamstwa i matactwa urzędnicze i samorządowe, wróciły  z „real-socu” w całej swej okazałości.

Tak, władza w Gorlicach trzyma się bardzo mocno i czują to miejscowe samorządy, jak to się nazywa w ich slangu, „poukładane” miedzy sobą, miejscowe grupy trzymające władzę. Dowodów na ten stan rzeczy mamy wokół bez liku. Jeszcze raz polecam archiwum strony www.bobowaodnowa.eu, a teraz już www.gorliceiokolice.eu.

(Odwiedzono 21 razy, 1 wizyt dzisiaj)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *