Pamiętnik anarchisty

Motto
Gmina nie może poświadczać nieprawdy
Wacław Ligęza (Protokół nr XXI z 31.05.2012 r., s. 12)

Budynki socjalne nie muszą mieć wody i toalet
Wacław Ligęza (Protokół nr XIX z 26.03.2012 r., s. 12)

Psy i koty najbardziej lubią wolność!
Stanisław Siedlarz (Protokół nr XIX z 26.03.2012 r., s. 8)

Zarzuciłem jakiś czas temu prowadzenie mojego „Pamiętnika anarchisty”, ale najwyższy czas wrócić do starych wypróbowanych form publicystycznego wyrazu. Zwłaszcza, że drobnych, czasem incydentalnych, ale ciągle bardzo ważnych faktów, spraw i sprawek nazbierało się w ubiegłym 2012 roku co nieco. Czasami było „straszno”, a czasami „śmieszno”. I żeby w mrokach historii nie zniknęły te okruchy zdarzeń, które spadły ze stołu bobowskiej Rady Miejskiej, pozwolę sobie na całkowicie subiektywny, a nawet stronniczy ich wybór i przegląd.

Prawdziwą kopalnią wiedzy na ten temat są spotkania 16. sprawiedliwych (radni plus burmistrz), które odbywają się cyklicznie w Urzędzie Miejskim w Bobowej. Od niedawna Czytelnicy mojej gazety mają możliwość śledzić tok sesji i posiedzeń komisji Rady Miejskiej. Dotychczas te dokumenty (protokoły), choć dostępne na indywidualne wezwanie, były jednak skrzętnie skrywane w zaciszu archiwum bobowskiego urzędu przed publicznym okiem i osądem. I nawet petycja 101. mieszkańców naszej gminy w sprawie ujawnienia przedmiotowych protokołów na publicznej stronie www.bobowa.pl spotkała się z gwałtowną i odmowną reakcją radnych. Radni, nie godząc się na zamieszczanie tych dokumentów na www.bobowa.pl, strzelili sobie w stopę. A wiecie dlaczego?

O KRYTYCE PRAWDZIWEJ I UZASADNIONEJ

Odpowiedzi na to pytanie udzielił poniekąd radny Stanisław Tabiś, który 31 maja 2012 r. (sesja Rady Miejskiej nr XXI/12) zauważył, że podejmując się funkcji publicznej należy przygotować się na krytykę, ale uzasadnioną i prawdziwą, a nie stek kłamstw i oszczerstw. To wystąpienie radnego Tabisia pachnie, żeby nie powiedzieć cuchnie, dialektyką marksistowską w najczystszym wydaniu. Bo cóż to właściwie znaczy „krytyka uzasadniona i prawdziwa”? W opozycji do niej są już tylko „kłamstwa i oszczerstwa”. Kto miałby taką prawomyślną krytykę rozpoznawać? Może radny Tabiś? Ale przecież to absurd! Radny Tabiś jako osoba publiczna, czy tego chce, czy nie, polityk na szczeblu wioski i gminy, nie może cenzurować publicystycznej krytyki. Bo gdyby miało do tego dojść, sytuacja wyglądałaby następująco.

Do radnego Tabisia przychodzi (obowiązkowo) Maciej Rysiewicz i oświadcza: – Radny Stanisławie Tabisiu, napisałem felieton o dziurach w moście w Sędziszowej i napisałem, że jako sołtys i radny tej wioski, radny Stanisławie Tabisiu, niewiele zrobiliście w tej sprawie. Dziury świecą swoimi oczodołami od wielu miesięcy a barierki mostu już dawno spróchniały. Lada chwila nawet trzeźwy może wpaść do rzeki i kark skręcić. I ja autor tego felietonu napisałem, że jako sołtys i radny ponosicie, radny Stanisławie Tabisiu, za to odpowiedzialność. Na to radny Stanisław Tabiś odpowiedziałby: – Tę krytykę uznaję za nieuzasadnioną i nieprawdziwą, słowem to jest stek kłamstw i oszczerstw. Zakazuję rozpowszechniania tych kalumnii. No i Maciej Rysiewicz na oczach Stanisława Tabisia, a może nawet komisyjnie, dokonałby zniszczenia artykułu z kłamstwami i oszczerstwami, a następnie wyrzucił go do Białej przez dziurę w moście!

No i tak właśnie chcieliby pracować radni w Bobowej. A komu się nie podoba, won do Sądu pod paragrafy 212 i 190a Kodeksu karnego. Ale zanim sprawa nie trafi na wokandę, proponuję radnemu Stanisławowi Tabisiowi powołanie przy Radzie Miejskiej w Bobowej Komisji Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk w składzie: Wiesław Janota, Stanisław Siedlarz, Stanisław Tabiś i Tomasz Tarasek. 

O DNIU KOBIET I NIE TYLKO

Przewodniczący Rady Miasta Stanisław Siedlarz 8 marca 2012 r. (protokół nr XVIII/12, s. 5) oświadczył: (…) w gminie jest więcej kobiet i idzie to w dobrym kierunku. Chwilę głowiłem się nad wymową tych ważkich słów. Bo jeśli przewaga populacji żeńskiej nad męską stanowi pożądany stan, tzn…. aż boję się pomyśleć, a co dopiero napisać… chłopy zabierajcie się z tego bobowskiego łez padołu, musimy zadowolić przewodniczącego Siedlarza, sprawy nadal mają iść w dobrym kierunku i najlepiej jak w Bobowej będą mieszkać same panie.

W ogóle przewodniczący Stanisław Siedlarz potrafi sypać, jak z rękawa, złotymi myślami. W ferworze debaty o bezdomności zwierząt (protokół XIX/12 z 26.03.2012, s. 8) zauważył, że psy i koty najbardziej lubią wolność i (…) każdy właściciel może zrobić z psa bezdomnego i kto mu to udowodni. Głębia filozoficzna i formalno-prawna tych wypowiedzi poraziła mnie do samych trzewi. A niesprawiedliwie dotychczas uważałem, że Stanisław Siedlarz zna się tylko na dopłatach unijnych do hektara. O ja nieszczęsny! Spieszę także donieść, że nasz przewodniczący Rady Miejskiej będzie budował przydomową oczyszczalnię ścieków i cieszy się z tego powodu (protokół nr XXII/12 z 18.06.2012 r., s. 3). Myślę, że będę wyrazicielem wielu mieszkańców naszej gminy i powiem, że my też bardzo się z tego cieszymy. Jak wszyscy będą się cieszyć z budowy przydomowej oczyszczalni ścieków przez pana przewodniczącego Siedlarza, to na pewno znikną inne troski i kłopoty, a przynajmniej będzie nam łatwiej żyć! Dlatego apeluję: – Cieszmy się razem z przewodniczącym Stanisławem Siedlarzem! Najpierw z jego przydomowej oczyszczalni ścieków, a potem z byle czego!

MATACTWA BURMISTRZA

Niektóre wypowiedzi burmistrza Ligęzy wygłoszone podczas sesyjnych obrad także mnie zauroczyły. Oto pierwsza perełka z sesji Rady Miejskiej z 26.03.2012 r. (protokół nr XIX/12, s. 12): [Burmistrz] uważa, że należy dbać o przedsiębiorców, wobec czego zamierza spotkać się z wszystkimi przedsiębiorcami z terenu naszej gminy, aby podejmowali różne inicjatywy, bo to jest niezwykle ważne dla całej społeczności. Doprawdy zabrakło mi tchu w piersiach. Nie mogłem uwierzyć własnym oczom. Burmistrz Ligęza „uważa, że należy dbać o przedsiębiorców”! Ale pamiętajcie, burmistrz nie ma nic wspólnego ze znakiem „10 ton” w Wilczyskach, nic, a nic. Tak zadbał o przedsiębiorców, że aż doprowadził do zablokowania budowy polderu przeciwpowodziowego w Wilczyskach.

A na zapowiedziane spotkanie z burmistrzem zaproszenia nie otrzymałem. Są zatem dwie możliwości; albo spotkanie się nie odbyło, albo burmistrz spotkał się z wybranymi przedsiębiorcami, słowem nie wszyscy dostąpili tego zaszczytu. Tak, czy siak możemy mówić o kolejnej kompromitacji funkcjonariusza publicznego, który lekko i z wdziękiem wyrzucił  z siebie kolejne „niewinne” kłamstewko. Na pewno mu ulżyło.

Burmistrz Wacław Ligęza pozuje na przywódcę o gołębim sercu, przepełnionego uniwersalnymi ideami równości, tolerancji i wolności słowa. Oto w protokole z sesji RM nr XVII/12 z dnia 30.01.2012 r. zapisano”: [Burmistrz]… nie sądzi, aby ktoś miał do kogoś pretensje, że ma odmienne zdanie w jakiejś sprawie. Panie burmistrzu nie godzi się tak łgać w żywe oczy. Proszę sobie przypomnieć chociażby zebrania wiejskie w Wilczyskach w 2012 roku i pana histeryczny atak na piszącego te słowa.

OBIETNICE

Na sesji RM 26.03.2012 r. (protokół nr XIX/12, s. 6) burmistrz zobowiązał się również do prezentacji wyników nauczania w postaci egzaminów w poszczególnych szkołach. Ta deklaracja ani chybi ma związek z moim artykułem pt. „Takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie”, który jakiś czas temu opublikowałem na tej stronie i który niewątpliwie przeorał gnuśną świadomość takich funkcjonariuszy publicznych jak Wacław Ligęza. Teraz, panie burmistrzu, wszyscy czekamy na spełnienie obietnicy z 26 marca 2012 roku. Może nie będzie korzystał pan z pośrednictwa strony bobowaodnowa.eu i zamieści pan te informacje na urzędowej stronie bobowa.pl. Winien pan to zrobić, bo winien pan okazywać mieszkańcom gminy Bobowa po pierwsze szacunek, po drugie szacunek i po trzecie szacunek. Dlatego nie warto robić z gęby cholewy!

…ZE WZGLĘDU NA PEŁNIONĄ FUNKCJĘ NIE CHCIAŁ POSŁUGIWAĆ SIĘ PRAWEM

Tako rzekł burmistrz podczas obrad sesji Rady Miejskiej 23 października 2012 roku (protokół nr XXVI/12, s. 19). Przyznacie Państwo, że to niezwykle ciekawa wypowiedź; burmistrz nie chce posługiwać się prawem, bo jest burmistrzem. Odważne, żeby nie powiedzieć kompromitujące. Ale jak do tego doszło? Oto pełny cytat z całej wypowiedzi burmistrza:

W sprawie poruszonej przez radnego Pana Tomasza Taraska [burmistrz] wyjaśnił, że pewnej granicy nie powinno się przekraczać, a Pan R. już dawno przekroczył granicę przyzwoitości. [Burmistrz] Podjął decyzję o założeniu sprawy w sądzie. Złożył dokumenty i zlecił sporządzenie pozwu. Zaznaczył, że nie czyta tej strony, gdyż nie ma na to czasu, ale zdaniem wielu niezależnych osób, ten Pan przekroczył granice przyzwoitości. Jeżeli nie będzie na to reagował, zostać to może odebrane, jako informacje zawierające prawdę. Czekał już kilka lat i ze względu na pełnioną funkcję nie chciał posługiwać się prawem. Podkreślił, że atakowany jest nie tylko on jako osoba prywatna, ale i stanowisko burmistrza, któremu należy się szacunek. Poinformował, że do jego rodziny zgłoszono interwencję, dlaczego zachowuje się taką bierność, skoro te zachowania są tak daleko posunięte. Dlatego uważa, że granica została przekroczona, zwłaszcza, że szkalowane są również inne osoby. Nie chciał wcześniej korzystać z instrumentu prawnego w postaci sądu, ale każdy ma prawo do ochrony godności ludzkiej i pełnionej funkcji. Jeżeli ze złożonych dokumentów wyniknie, że ten Pan dopuścił się zniesławienia i pomówienia, to nie będzie już tego tolerował.

A więc burmistrz idzie na wojnę z „Panem R.” i wynajmuje kancelarię prawną w Krakowie (co ujawnił na tej samej sesji radny Tomasz Tarasek). Dokonując pobieżnej analizy treści wypowiedzianych przez burmistrza Ligęzę, rzucają się w oczy dwie sprawy. Po pierwsze, burmistrz jeszcze raz potwierdził, że nie czyta strony www.bobowaodnowa.eu. Po drugie, złożył dokumenty i zlecił sporządzenie pozwu. Czy widzicie Państwo logiczny związek przyczynowo-skutkowy, łączący te dwie informacje? I zanim odpowiemy sobie na to pytanie, może dotrze do mnie wreszcie rzeczony pozew i wszystkich nas oświeci, bo oczywiście ogłoszę jego treść na całą Polskę.

RADCA PRAWNY TYLKO DLA PANA R.

Ta sesja z 23 października 2012 roku przejdzie do historii gminy Bobowa. Otóż okazało się, że burmistrz poinformował [radnych – przyp. M.R.](…) że rozważa zatrudnienie radcy prawnego, który będzie występował w kontaktach z tym Panem (tzn. z „Panem R.” – przyp. M.R.). To się nazywa komfort panie burmistrzu, w takich warunkach nie pracuje żaden dziennikarz w Polsce. Czemu zawdzięczam takie względy? Tym kłamstwom i łgarstwom, których pan nie czyta z braku czasu?

STATYSTYKI I NAGRODY

I już na koniec moich pierwszych subiektywnych podsumowań minionego roku przyznam się Wam, Moi Drodzy Czytelnicy, że bardzo uważnie przeczytałem wszystkie protokoły z posiedzeń Rady Miejskiej i zwróciłem uwagę na pewien szczegół, którego jednak chyba nie warto lekceważyć. Otóż wśród 15 radnych naszej gminy większość naszych wybrańców praktycznie nie zabiera głosu na sesjach. Zróbcie sobie prywatny ranking najbardziej milczących radnych w naszej Radzie Miejskiej. Według moich obliczeń w czołówce znajdują się radni: Jan Juruś, Józef Zięba, Józef Langer, Stanisław Gniadek, Maria Zarzycka, Karol Tokarz, Wiesław Janota, Marek Podobiński, Teresa Magiera, Barbara Baran. Napiszcie do mnie, kto z wymienionych najrzadziej zabierał głos na sesjach Rady Miejskiej w 2012 roku! W nagrodę ogłoszę imię i nazwisko tego radnego! To będzie nagroda „Wielkiego Milczącego Rady”.

Natomiast nagrodę „Wielkiego Niepokornego Rady” przyznaję Pawłowi Popardowskiemu, który interpelował w obronie szkoły w Sędziszowej i w obronie Bogdana Kroka byłego dyrektora CKiP Gminy Bobowa.

Nagrodę „Wielkiego Gaduły Rady” bezapelacyjnie otrzymuje Tomasz Tarasek. To on rej wodzi na bobowskich salonach i zabiera głos zawsze wtedy, kiedy trzeba. Imponujące! Skąd on to wie!

Nad przyznaniem nagrody „Wielkiego Cenzora Rady” jeszcze się waham. Do finału doszli Stanisław Tabiś i rzutem na taśmę z pozwem w ręku Wacław Ligęza. Muszę się jeszcze zastanowić!

Nagroda specjalna „Złote Usta Rady” trafia do Stanisława Siedlarza za przeurocze zdanie: Psy i koty najbardziej lubią wolność!

Jak Państwo widzicie na stronie bobowaodnowa.eu nie ma demokracji. Tutaj panuje rozbuchana autorytarna anarchia.

(Odwiedzono 13 razy, 1 wizyt dzisiaj)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *