No cóż, staroście gorlickiemu Mirosławowi Wędrychowiczowi znowu puściły nerwy. Kiedyś zaliczył mnie do grona anarchistów, dzisiaj uznał, że został obrażony prywatnie i osobiście (na amen) przez jedynego w powiecie gorlickim niezależnego dziennikarza Macieja Rysiewicza. I wystosował pismo o treści złowieszczej. Wygląda na to, że gorlicka władza samorządowa zamierza wytoczyć ciężkie działa przeciwko wolnym mediom. W sumie wcale mnie to nie dziwi, bo uważam, że starostowie, burmistrzowie, wojewodowie i tym podobne „tefałenowskie” (TVN) badziewie ma prawo czuć się zagrożone przez naprawdę niezależne media, tj. www.bobowaodnowa.eu, www.gorliceiokolice.eu, www.bobowa.nowyekran.pl. Bo lepiej milczeć na temat GLIMARU, dworu Wieniawy, zalewu na Białej Tarnowskiej, czy konkursu na tego czy innego dyrektora. Naprawdę lepiej milczeć albo opowiadać wiernopoddańcze dyrdymały jak to czyni RTVG albo Gazeta Gorlicka.
Ale skoro starosta gorlicki Mirosław Wędrychowicz wypowiedział wojnę… no to wojna. Porozmawiamy na wokandzie sądowej, panie starosto! Moje artykuły wyszczególnione w piśmie starosty Wędrychowicza znajdziecie Państwo pod wskazanymi przez starostę adresami.